Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niedoszła dyrektorka szpitala przed sądem

Bartłomiej Romanek
Mirella M., niedoszła dyrektora lublinieckiego szpitala powiatowego stanęła przed sądem. Kobieta, która przez kilkanaście dni bez formalnie podpisanej umowy rządziła lubliniecką lecznicą odpowie za przywłaszczenie mienia.

Mirella M. miała wynieść ze szpitala laptopa i klucze, a także nie rozliczyć się z wypłaconej zaliczki. Oskarżona nie przyznaje się do winy. O Mirelli M. zrobiło się głośno na początku 2009 roku. Podczas naszego dziennikarskiego śledztwa okazało się, że oskarżona starała się z powodzeniem o posady szefa szpitali w Lublińcu i w Mysłowicach. W tym drugim z miast podpisała formalnie umowę o pracę, w Lublińcu została powołana na to stanowisko przez zarząd powiatu, ale do podpisania umowy nie doszło, bo Mirella M. nie przedstawiła dokumentów poświadczających wyższe wykształcenie.

Nasze dziennikarskie śledztwo ujawniło, że Mirella M. nie ukończyła żadnej z uczelni, które wymieniała w CV. W części placówek, w których miała pracować, wymieniała wyższe stanowiska od tych, które faktycznie pełniła.

Jej „bogate” CV (w wieku 28 lat pracowała już w 15 instytucjach, ukończyła dwie wyższe uczelnie oraz kilkanaście szkoleń) było atutem Mirelli M., mimo że budziło poważne wątpliwości co do jego wiarygodności.

Pięciotygodniowe rządy w mysłowickim szpital skończyły się pięcioma zarzutami i procesem. Zarzucono jej m.in. przekroczenie uprawnień, złożenie fałszywego oświadczenia i przywłaszczenie pieniędzy.

Dyrektorka przekroczyła swoje uprawnienia m.in. przy okazji zakupu sprzętu za kwotę prawie pół miliona złotych. Zarzuty usłyszał także jej pracodawca, prezydent Mysłowic, któremu zarzucono, że nie dopilnował obowiązków przy jej zatrudnianiu, działając tym samym na szkodę szpitala miejskiego.

W Lublińcu zarzuty są mniej poważne, bo Mirella M. nie podpisała umowy o pracę. – Nie przedstawiła wymaganych dokumentów, dlatego nie zatrudniliśmy jej – tłumaczył wówczas starosta Smyła.

Mirella M. w Lublińcu podczas 18 dni rządów oprócz kłótni z personelem, zdążyła wynieść 4 tysiące złotych zaliczki, laptopa i pieczątkę dyrektora, a przede wszystkim pokłócić się z personelem. Lubliniecka prokuratura postawiła jej zarzut przywłaszczenia mienia, za który grozi jej kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Proces toczy się w trybie uproszczonym bez udziału prokuratora.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto