Lubliniec: będzie zakaz skrętu w lewo za przejazdem kolejowym? Mieszkaniec zasugerował, burmistrz rozważy

Utrudnienia w ruchu jakie powoduje w Lu-blińcu zamknięty przejazd kolejowy na ul. Częstochowskiej, stały się już niemal legendarne. To szczególnie uciążliwe w godzinach szczytu, kiedy mieszkańcy jadą do pracy/szkoły lub z nich wracają. Czy sprawę można załatwić bez wybudowania wiaduktu nad torami i wyłożenia kilkudziesięciu milionów złotych? Niektórzy mieszkańcy mają pomysły jak można problem przynajmniej ograniczyć.

- Czy w celu zwiększenia przepustowości ruchu na tym przejeździe nie można by wprowadzić zakazu skrętu w lewo (skręt zaraz za przejazdem w ulicę Cegielnianą) dla samochodów jadących z miasta? - zapytał ostatnio Edwarda Maniurę w „Pytaniach do burmistrza” jeden z mieszkańców Lublińca. - Myślę, że takie przepuszczanie skręcających wydłuża znacznie przekroczenie tego przejazdu dla samochodów jadących w obu kierunkach. Do ulicy Cegielnianej idzie dojechać skręcając np. w ulicę Strzelecką, a ruch samochodów na przejeździe mógłby wtedy bez zakłóceń odbywać się w obu kierunkach - uzasadnił.

Propozycja lublińczanina nie jest jednak nowością.

- Przy projekcie modernizacji ul. Częstochowskiej rozważaliśmy takie rozwiązanie, ale ostatecznie zakazu nie wprowadziliśmy. Z uwagi na brak terenu nie udało się wydzielić miejsca na lewoskręt (własność PKP) - wyjaśnił Edward Maniura.

Burmistrz jednak sprawy nie przesądza.

- Ponownie „pochylę się” nad tym problemem, ale przypominam, że wymaga to zmiany organizacji ruchu - skwitował Edward Maniura.

O wiadukcie przed wyborami

Przypomnijmy, że wybudowanie wiaduktu nad torami kolejowymi w Lublińcu zapowiadał podczas kampanii wyborczej przed ostatnimi wyborami samorządowymi kandydat na burmistrza Lublińca Łukasz Mikulski (aktualnie radny miejski - przyp. red.).

- W Lublińcu trzeba udrożnić ruch i najlepiej zrobi to nowy wiadukt - stwierdził we wrześniu Łukasz Mikulski, dodając, że obecny burmistrz może nie zdawać sobie z tego sprawy, ponieważ na co dzień korzysta z trasy na Woźniki.

Jego zdaniem tak kosztowna i szeroko zakrojona inwestycja jest możliwa.

W Lublińcu mówiło się o niej już za czasów poprzedników Edwarda Maniury, ale do realizacji jak wiemy nigdy nie doszło. Już kilka dni po zapowiedziach Mikulskiego do sprawy odniósł się Edward Maniura. Zwrócił uwagę, że przygotowanie takiej inwestycji wymaga bardzo długiej procedury związanej m.in. z wykupami gruntów i co za tym idzie sporych nakładów finansowych, nawet nie licząc kosztów samej budowy. Trzeba byłoby na wstępie zmienić plan zagospodarowania przestrzennego.

- Konstrukcja takiej budowli wiązałaby się z wyburzeniami. Nie wiadomo jak zachowaliby się mieszkańcy, których budynki trzeba byłoby wykupić i wyburzyć. Kto wie czy nie byłoby jak w przypadku budowy centralnego portu komunikacyjnego - stwierdził burmistrz.

Zdaniem Maniury znacznie lepszym i bardziej realnym do realizacji rozwiązaniem, mającym na celu rozładowanie ruchu w centrum miasta, jest wydłużenie ul. Klonowej do północnej obwodnicy miasta, oddanej do użytku w listopadzie 2010 roku. Tu też trzeba się porozumieć z właścicielami gruntów, ale sprawa nie wymaga aż tak długiej procedury i jest spora szansa na uzyskanie dofinansowania.