Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kampania w Lublińcu była spokojna

Bartłomiej Romanek
Tegoroczna kampania była spokojna, zdecydowanie mniej było chwytów poniżej pasa. Na finiszu kampanii wyborczej doszło jedynie do sprzeczki o reklamę Joanny Bąk.

W niedzielę wybierzemy w naszym powiecie nowych burmistrzów, wójtów i radnych. Zdecydujemy o tym, jak przez najbliższe cztery lata będzie się rozwijał nasz powiat. To na nas ciąży odpowiedzialność za naszą małą ojczyznę, dlatego postawmy na kandydatów, którzy nie tylko słowami kreślą piękne wizje
.
Tegoroczna kampania była znacznie spokojniejsza niż ta sprzed czterech lat. Mniej było wizyt w sądach i prokuraturach. Nikt nie poszedł śladem Andrzeja Grzesika i jego kompanów z ówczesnej Samoobrony i nie wpadł na pomysł, aby klonować obce komitety, wpisując na nie nazwiska podobnie brzmiące do nazwisk ówczesnych włodarzy. Nie było także problemów z organizacją debaty. Tym razem wzięli w niej udział wszyscy kandydaci, nikt nie uciekł przed spotkaniem oko w oko z wyborcami.

W ostatnim tygodniu niewielkie emocje wzbudziła jedynie sprawa reklamy Joanny Bąk, która wisiała na rusztowaniu przy budynku Państwowej Szkoły Muzycznej im. Janiny Garści. Sprawa budziła kontrowersje z prawnego punktu widzenia.

Reklamy kandydatów nie mogą wisieć na budynkach użyteczności publicznej, ale w tym przypadku plakat wisiał na rusztowaniu, a nie bezpośrednio na budynku. Z drugiej strony reklama wyborcza może się znajdować na budynku, w którym mieści się lokal wyborczy, a taki znajdzie się m.in. w PSM, ale tylko do rozpoczęcia ciszy wyborczej, czyli do piątku do godz. 24.

Sprawa oparła się ostatecznie aż o resort kultury. - Przyznaję, że dzwoniłem do ministerstwa kultury w tej sprawie - mówi Adam Kaczuga, pełnomocnik PO. - Reklama wzbudziła moje wątpliwości, a pracownicy ministerstwa je podzielili. Ich zdaniem reklama powinna być zdjęta.

Jeden z pracowników ministerstwa zadzwonił do dyrektorki Marii Domagały i poprosił o zdjęcie reklamy. - Dla mnie to oburzające, żeby takimi sprawami zaprzątać głowy pracowników ministerstwa. Wystarczyło zadzwonić do mnie i porozmawiać. Zawsze współpracujemy z miastem, nieodpłatnie udostępniamy mu pomieszczenia podczas imprez organizowanych na Rynku, zgodziliśmy się także, żeby tutaj mieścił się lokal wyborczy. Poza tym podczas poprzednich wyborów wisiała reklama pani Grabowskiej i nikogo to nie oburzało - mówi Maria Domagała, która twierdzi, że jest przekonana o tym, iż to burmistrz Edward Maniura dzwonił bezpośrednio do ministra. - Oni są przyjaciółmi i to pewnie burmistrz rozmawiał z ministrem - dodaje Maria Domagała.

Burmistrz Edward Maniura dystansuje się od tej sprawy: - Przyszedł do mnie z tym problemem pan Kaczuga i poradziłem mu, że jeżeli reklama go denerwuje, to niech sam interweniuje, bo mnie ta sprawa nie interesowała. Minister jest moim przyjacielem, ale nie rozmawiałem z nim od pół roku, czego trochę żałuję.
Joanna Bąk ostatecznie postanowiła przewiesić reklamę w równie widoczne miejsce, na ścianę jednej z kamienic na Małym Rynku.

- Nie chciałam, żeby ktokolwiek miał problemy z powodu tej reklamy. Przecież ktoś z miasta mógłby starać się o nakaz rozbiórki rusztowania i pani dyrektor Domagała straciłaby pieniądze, które pozyskała na remont szkoły - tłumaczyła Joanna Bąk, która prowadziła swoją kampanię w specjalnym autobusie.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto