Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hodowca gołębi z Koszęcina zdradza nam całą prawdę o tych niezwykłych ptakach

Aneta Kaczmarek
Fot. naszemiasto.pl
Jeśli wydaje Wam się, że hodowanie gołębi pocztowych to nuda, to jesteście w błędzie. Opiekę, jakiej wymagają, można porównać do wychowywania dziecka. Mało tego, nie mają one nic wspólnego z tymi ptakami, które zostawiają po sobie pamiątki na maskach naszych aut czy parapetach.

Jak mówią hodowcy, minęły czasy, gdy gołębie hodowano na szopach czy w komórkach. Dziś gołąb to ozdoba posesji, której hodowla wymaga olbrzymiej wiedzy i doświadczenia. - Trzeba być człowiekiem myślącym, wyciągającym wnioski z tego, co się robi, bo inaczej nie zdobędzie się nic - mówi Arkadiusz Strzelczyk, hodowca z powiatu kłobuckiego.

Pasjonatów nie brakuje też w naszym powiecie. - Kiedyś jeden hodowca próbował wyrazić jak piękną widział gołębicę. Szukał odpowiednich słów, ale nie potrafił ich znaleźć. W końcu mówi do mnie "widzisz ten obraz Marki Boskiej? ta gołębica była prawie tak piękna jak ona" - opowiada pan Tadeusz, hodowca z Koszęcina.

Hodowla gołębi to dla niego wszystko. Nie wyobraża sobie wyjechać na kilka dni, pozostawiając ptaki bez opieki innego hodowcy lub ewentualnie żony. Nic dziwnego, w końcu uczestniczy nie tylko w wychowaniu i trenowaniu gołębi, ale również w ich narodzinach. A te nigdy nie są przypadkowe.

- Z założenia połączenie najlepszego samczyka z najlepszą samiczką, powinno dać doskonałe potomstwo. Nie zawsze tak się jednak dzieje, w końcu wchodzi tutaj w grę genetyka, która jest losowa - mówi Stary-Siwy, taki pseudonim ma wśród przyjaciół hodowca z Koszęcina.

Selekcja rozpoczyna się od zniesienia przez samiczkę jajek. Co ciekawe, znosząc jajko, gołębica traci jedną lotkę, dlatego jeśli bierze udział w lotach, niezwykle ważne jest właściwe planowanie rozrodu. Wygląd jajka mówi hodowcy, w jakim stanie jest matka.

- Jajko musi być białe i gładkie. Jeśli pojawią się na nim. np. czerwone kreseczki, oznacza to, że podczas znoszenia jajka ciało samiczki zostało uszkodzone, to oznacz, że samiczka ma za sucho w gołębniku - wyjaśnia hodowca.

Każda para gołębi ma osobną celę lęgową. Samiczka znosi jajko do gipsowej miski wysłanej słomą lub łodygami tytoniu, w których nie ma pasożytów. Wylęg następuje po ok. 17 dniach. I tu zaczyna się długi proces wychowawczy.

- Po wylęgu należy sprawdzić, czy młódki są zdrowe. Pierwszą rzeczą jak trzeba zrobić, to sprawdzić, czy wciągnęły pępowinę. Jeśli tak, to pozostają w misce, gdzie matka karmi je powstającym w jej wolu mleczkiem - wyjaśnia pan Tadeusz.

Młode gołębie rosną tak szybko, że niemal widać to gołym okiem. Po ok. 23 dniach są już samodzielne i udają się do żłobka, czyli do odrębnego gołębnika.

Tu gołąb dopieszczany jest przez hodowcę niczym królewicz. Dostaje sprowadzane z Sudanu sorgo, kukurydzę z Francji czy groszek z Australii. Do tego białko, węglowodany, tłuszcze i kąpiele z użyciem soli... do kąpieli, by pasożyty nie zaatakowały jego skrzydeł.

Z kolei podłoże jego gołębnika wyłożone jest gritą, czyli kamieniami z dodatkiem palonej glinki, połamanymi muszlami ostryg, suszonych wodorostów i pochodzącym z najgłębszych pokładów torfem. Nad ich kondycją czuwa też weterynarz. Nic więc dziwnego, że właściciele denerwują się, że gołębie kojarzone są głównie z nieprzyjemnymi pamiątkami, które pozostawiają np. na naszych samochodach.

- Gołębie to najzdrowsze ptaki latające na niebie. Kał zdrowego gołębia jest wielkości ziarenka groszku i ma spoistą konsystencję, w niczym nie przypomina tego, co najczęściej kojarzy się ludziom z gołębiami - wyjaśnia hodowca z Koszęcina.

W trzecim miesiącu życia młody gołąb otrzymuje elektroniczną obrączkę i zaczyna szkolenie. Na początku latają na dystansie 5 km i 10 km, ucząc się orientacji. - Dotychczas nie udowodniono jak to się dzieje, że gołębie wracają. Teorie są różne - układ księżyca, łańcuchów górskich, słońca, gwiazd, pole magnetyczne ziemi. Pewności jednak nie ma - mówi mężczyzna.

Nie każdy gołąb wraca do hodowcy. Największe straty są w pierwszym roku jego życia. Odbywające się 2 razy dziennie treningi przygotowują gołębia do startu w wyścigach. Odbywają się one na dystansie 100-800 km, ale zdarzają się dłuższe. - Są np. organizowane loty z Barcelony, podczas których ptaki pokonują ok. 1800 km. Straty na tak długiej trasie wynoszą nawet do 80 proc. gołębi -mówi hodowca.

Jego podopieczni biorą udział w lotach z Holandii, skąd startują ok. godz. 5 rano by już wieczorem być w domu.
Najlepsze ptaki są obiektem pożądania, za który hodowca jest w stanie zapłacić grube pieniądze - od kilkuset nawet do 2 tys. zł.Cena naprawdę dobrego zawodnika może mieć nawet kilka zer o przecinku.

W Polsce jest zrzeszonych ok. 40 tys. hodowców, w Chinach ok. miliona. Właśnie tam trafia wiele ptaków z Europy.
Nikt jednak nie kupi przysłowiowego kota w worku. Najczęściej hodowca nie chce sprzedać swojego championa, ale ma do zaoferowania jego potomka. - Wówczas zainteresowany kupiec przysyła człowieka, który zabiera ptaka i piórko jego ojca, w celu wykonania badań DNA. Dopiero gdy ma pewność, że to potomek swojego doskonałego ojca, transakcja jest finalizowana - wyjaśnia hodowca z Koszęcina.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto