Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubliniecki Monar czekają rozmowy o trudnej przyszłości

Elżbieta Szleper
Dokładnie 10 lat temu w Kokotku rozpoczął działalność Miejski Ośrodek Pomocy Bliźniemu "Monar-Markot". Jego dalsze funkcjonowanie stoi jednak pod znakiem zapytania.

Celem statutowym Monaru jest udzielanie pomocy wszystkim potrzebującym, a w szczególności samotnym matkom, osobom bezdomnym, uzależnionym, zakażonym wirusem HIV oraz wykluczonym społecznie.
Ośrodek w Kokotku skupia się głównie na wspieraniu samotnych matek oraz ludzi bezdomnych. - Staramy się im pokazać, że zawsze jest jakaś alternatywa i że jeśli chcą, mogą zmienić swoje życie. Właśnie tej wiary brakuje im najbardziej - mówi pan Roman Kulej, kierownik lublinieckiego Monaru.
Przyszłość ośrodka stoi jednak pod znakiem zapytania. W grudniu 2013 roku kończy się bowiem umowa między Lublińcem, a stowarzyszeniem Markot. - Jeżeli nie zostanie przedłużona, to nie wiem, gdzie się podziejemy za rok - martwi się Kulej.
Nic dziwnego, bo stowarzyszenie włożyło w to miejsce sporo pracy. Niedawno, dzięki wsparciu Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz władz miasta, udało się wyremontować, dach budynku. - Od wielu lat nic się tu nie działo. Budynek zaczął nam, że tak powiem, gnić od góry. Pan burmistrz, wraz z zespołem pracowników, pomogli nam znaleźć wyjście z sytuacji. Obejść pewne "bezduszne" przepisy, ale dało się i udało się ten dach naprawić. Jestem im za to bardzo wdzięczny - mówi Kulej.
Kierownik ośrodka chciałby nadal remontować niszczejący budynek. Powstrzymuje go jednak niepewne jutro. - Nie wiem, czy mamy dalej inwestować, czy nic nie robić i tylko przetrwać ten rok. Budynek jest zabezpieczony i można by było robić kolejne rzeczy - przekonuje.
Jednym z wielu planów Kuleja jest stworzenie na terenie ośrodka magazynu, który umożliwiłby przechowywanie rzeczy chwilowo nieprzydatnych. Miałby on służyć nie tylko mieszkańcom Monaru, ale także najbardziej potrzebującym ludziom z Lublińca. - Może część rzeczy, które dla nas są nieprzydatne, mogłaby służyć innym? Tu wszyscy funkcjonują w myśl zasady, że jeżeli czegoś masz za dużo, to podziel się tym z innymi - mówi Kulej.
Magazyn miałby także ułatwić start tym, którym udało się opuścić ośrodek. - W ubiegłym tygodniu pożegnaliśmy młode małżeństwo, które dostało mieszkanie. Wielu naszych mieszkańców wychodzi na prostą. Opuszczając ośrodek, idą jednak w pustkę. Jak w magazynie będą artykuły gospodarstwa domowego, jakieś sztućce, pościele, ręczniki itd., to coś na początek już jest - dodaje kierownik.
W podobny sposób mieszkańcom Monaru mogą pomóc lublińczanie. Obecnie najpilniejszą potrzebą jest pralka. - To nie muszą być sprzęty super nowoczesne, nawet stara Frania będzie dobra. Przydałyby się też przedmioty gospodarstwa domowego, odzież i obuwie. Warto by było mieć takie rzeczy przed zimą - mówi Kulej.
W niewielkim domu na co dzień mieszka około trzydziestu osób. Zimą jest ich nawet dwa razy więcej, bo stowarzyszenie daje też schronienie bezdomnym. Ośrodek daje im szansę na przetrwanie. Może za rok wyjdą na prostą? - Każdy życiorys jest inny, nikogo nie można skreślać. Nie powinno się też zamykać ośrodka. W końcu w życiu różnie się układa - mówi Beata Kołodziejczyk, pracownik socjalny.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto