Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Agresywny pies zagryzał kury na ul. Cegielnianej. "A policja nawet o niego nie zapytała, tylko wylegitymowała moją żonę Ukrainkę" ZDJĘCIA

PW
Jedna z kur należąca do zgłaszającego mieszkańca, zagryziona przez agresywnego psa.
Jedna z kur należąca do zgłaszającego mieszkańca, zagryziona przez agresywnego psa. ARCH.
Do redakcji Dziennika Zachodniego zgłosił się mieszkaniec ul. Cegielnianej w Pawonkowie z informacją, że od ok. dwóch tygodni po okolicy kręci się pies, który jest agresywny i zagryza mu kury. Wygląda na to, że sprawa już się wyjaśniła, ale mężczyzna ma pretensje do lublinieckiej policji, że bardziej zainteresowała się jego żoną Ukrainką niż czworonogiem.

Mieszkaniec twierdzi, że zdecydował się na powiadomienie policji po tym, jak wspomniany pies zagryzł mu kilka kur. Mundurowi pojawili się u niego w domu już pod jego nieobecność (wyjechał do pracy do Niemiec). Otworzyła im żona mężczyzny, pochodząca z Ukrainy.

- Od razu zaczęli ją legitymować, sprawdzać dokumenty, robić im zdjęcia, po czym odjechali, w ogóle nie pytając o psa - powiedział nam mężczyzna, zbulwersowany zachowaniem policjantów, zapewniając, że jego małżonka przebywa w Polsce całkowicie legalnie.

Do redakcji DZ drugi raz zadzwonił kilka dni później, gdy pies ponownie zaatakował. Za naszą poradą mężczyzna skontaktował się z Urzędem Gminy Pawonków. Najpierw miał usłyszeć od jednego z urzędników, żeby sam złapał psa, bo wezwanie „hycla” kosztuje ponad 1000 zł. Urzędnicy jednak pojechali pod wskazany adres i rozmawiali z jego żoną. Wójt gminy Joanna Wons-Kleta powiedziała nam, że pracownik podał faktycznie kwotę, którą trzeba uiścić za interwencję wyłapującego psy, ale nie miał wcale sugerować mieszkańcowi działań na własną rękę.

- Jest to droga sprawa, ale oczywiście wzywamy „hycla” i wyłapujemy - zapewniła wójt. - Pracownicy sprawdzili okolicę i psa nie znaleźli. Polecili zgłaszającemu, żeby ogrodził swoją posesję i odseparował kury, które biegają wolno. Poinformowali, żeby dać znać, jeśli pies znów się pojawi - dodała.

I pojawił się kilka dni później, zagryzając kolejną kurę. Tym razem jednak udało się dostrzec, że wchodzi na jedną z sąsiednich posesji.

- Urzędnicy przyjechali i sami przekonali się, że pies należy do sąsiadów, którzy zresztą mają sporo psów i płacili już kary z tytułu ich nieupilnowania. Teraz, jeśli znów zobaczymy tego psa biegającego wolno, mamy dzwonić prosto na policję - powiedział nam we wtorek mieszkaniec ul. Cegielnianej w Pawonkowie.

Wszystko zgodnie z przepisami?

Mężczyzna wciąż ma pretensje do policjantów za wcześniejszą interwencję i zapowiedział, że złoży na nich skargę. Lubliniecka komenda twierdzi, że przeprowadzili oni czynności zgodnie z procedurą oraz posiadanymi kompetencjami, które dają im prawo do legitymowania osób w celu ustalenia ich tożsamości. Poniżej przedstawiamy jej stanowisko, przekazane przez oficera prasowego KPP w Lublińcu mł. asp. Michała Sklarczyka:

Interwencja dotycząca agresywnego psa została zgłoszona przez mężczyznę 28 stycznia telefonicznie na numer 112. Informacja o tym fakcie wpłynęła z WCPR do KPP Lubliniec o godz. 14.59. Dyżurny niezwłocznie zadysponował policyjny patrol do obsługi przedmiotowego zdarzenia, który dotarł na miejsce o godz. 15.17 (zamknięty przejazd kolejowy w Lisowicach). Jednak pod wskazanym adresem nie zastano zgłaszającego, który oddalił się z miejsca interwencji nie czekając na wezwanych uprzednio funkcjonariuszy. Policjanci na miejscu interwencji przeprowadzili czynności zgodnie z procedurą oraz posiadanymi przez Policję kompetencjami tj. art. 15 ust.1 pkt 1 Ustawy o Policji, który traktuje o tym, że policjanci podczas przeprowadzania czynności operacyjno – rozpoznawczych, dochodzeniowo – śledczych i administracyjno– porządkowych mają prawo do legitymowania osób w celu ustalenia ich tożsamości. Należy podkreślić, iż legitymowanie osoby, w tym przypadku zgłaszającego interwencję lub świadka tej interwencji jest czynnością administracyjno – porządkową i ma na celu wyłącznie ustalenie tożsamości legitymowanej osoby i w żaden sposób nie narusza godności ludzkiej ani praw człowieka. Po wylegitymowaniu żony zgłaszającego i sprawdzeniu jej w policyjnych systemach informatycznych funkcjonariusze KPP Lubliniec przystąpili do penetracji terenu przyległego do posesji zgłaszającego oraz miejscowości Pawonków za agresywnym psem, którego nie napotkali. Wobec powyższego interwencja została zakwalifikowana jako nie potwierdzona. Interweniujący funkcjonariusze nie mogli poinformować o tym fakcie żony zgłaszającego, gdyż opuściła ona swoją posesję przez zakończeniem czynności co widzieli policjanci.
W opisanej sytuacji zastanawiająca jest postawa zgłaszającego, który nie oczekiwał na przyjazd wezwanych funkcjonariuszy Policji oraz fakt, iż nie podjął on żadnych kroków aby skontaktować się z dzielnicowym celem poinformowania go o zaistniałym problemie. W trakcie interwencji obecna na miejscu żona zgłaszającego nie poinformowała policjantów o żadnych stratach wyrządzonych przez agresywnego psa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto