W tej chwili Szpital Powiatowy w Lublińcu poszukuje lekarzy następujących specjalności: anestezjologii i intensywnej terapii, chorób wewnętrznych, chirurgii ogólnej, neonatologii, pediatrii, ginekologii i położnictwa oraz medycyny ratunkowej (do pracy na Izbie Przyjęć).
Zapytaliśmy dyrektora lublinieckiej placówki, czy któremuś oddziałowi grozi zamknięcie z powodu braków kadrowych. Tak jak to bywało w przeszłości i jak dzieje się obecnie na przykład z oddziałem położniczym Szpitala Miejskiego w Częstochowie.
- Jeżeli chodzi o lekarzy i pielęgniarki, to jest zawsze problem. Jest on tej natury, że brakuje personelu, gdy ktoś się rozchoruje, czy zmieni miejsce zamieszkania i wszystko jest poustawiane na styk. Co więcej sytuacja jest taka, że nie widać, żeby było lepiej. Podaż z jednej strony jest coraz bardziej ograniczona. Średnia wieku coraz większa. Więc naturalnie ludzie też są bardziej zmęczeni, a popyt jest nieustannie większy. Trzeba załatwić kilka rzeczy. Po pierwsze obsadę dzienną i zawsze obsadę dyżur ową i to nie jakiegokolwiek lekarza, tylko lekarza specjalisty do profilu danego oddziału - mówi Włodzimierz Charchuła, dyrektor Szpitala Powiatowego w Lublińcu.
Szpital chętnie zatrudniłby też lekarzy i pielęgniarki z Ukrainy. Także w tym języku stworzone zostało ogłoszenie o pracę skierowane do personelu medycznego.
- Na razie nie mamy kandydatów z Ukrainy. Rozmawialiśmy wcześniej z kilkoma osobami, ale oni zostali w swoim kraju, bo to byli mężczyźni. Rozmawialiśmy też z osobami z Białorusi, ale mam wrażenie, że teraz stamtąd trudno będzie wydostać. Ważnym kryterium dla takich osób są zarobki, ale nie jest to kwestia kluczowa. Trudne jest samo wejście w zawód w innym kraju. Wchodzenie w procedury i przepisy, czy sposób wypełniania dokumentacji, systemy rozliczeń i punktacji. Kolejna sprawa to język. Część osób, z którymi rozmawialiśmy mówi zupełnie dobrze po polsku. Bylibyśmy też zainteresowani kwestią na przykład udostępnienia przez miasto mieszkań w TBS-ie. Były takie rozmowy - dodaje dyrektor lublinieckiego szpitala.
Część osób, które być może byłyby zainteresowane pracą w szpitalu, dopiero niedawno przyjechała do Polski i są mocno wstrząśnięte tym, co stało się na Ukrainie. Gdy nieco okrzepną będą szukać zatrudnienia. Inną kwestią, którą porusza dyrektor Charchuła jest fakt iż duża część Ukraińców zostanie w Polsce i dobrze byłoby, żeby w placówkach medycznych był personel znający dobrze język ukraiński.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?