Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katastrofa śmigłowca. Zginął biznesmen z Boronowa Marek P. i jego syn. Drugi z synów walczy o życie [ZDJĘCIA, VIDEO]

PW, Sławomir Draguła
Do katastrofy śmigłowca doszło w środę około godziny 9.30 w Domecku w gminie Komprachcice. Maszyna spadła na pole ze zbożem przy ul. Opolskiej, około pięćdziesięciu metrów najbliższych od domów.
Do katastrofy śmigłowca doszło w środę około godziny 9.30 w Domecku w gminie Komprachcice. Maszyna spadła na pole ze zbożem przy ul. Opolskiej, około pięćdziesięciu metrów najbliższych od domów. mario
W środę informowaliśmy o katastrofie śmigłowca w Domecku pod Opolem, w której zginęli dwaj mężczyźni, a trzeci został ciężko ranny. Wiemy już, że cała trójka to rodzina z powiatu lublinieckiego: mieszkający w gminie Boronów 57-letni Marek P. i jego dwaj synowie.

Marek P. był znanym w powiecie lublinieckim przedsiębiorcą działającym w branży rolnej. Mieszkał w gminie Boronów, ale działalność prowadził w gminie Koszęcin. We wczorajszej katastrofie zginął na miejscu razem ze swoim 30-letnim synem. W maszynie leciał także drugi z synów Marka P. 21-latek jest w ciężkim stanie. Aktualnie przebywa w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu. Trafił na Oddział Intensywnej Terapii, gdzie wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej.

- Ma szereg urazów, które są charakterystyczne dla tego rodzaju wypadku m.in. obrażenia głowy, kręgosłupa, złamane niektóre kości - poinformował dr Maciej Gawor, ordynator Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu.

Cała trójka leciała śmigłowcem typu Robinson R 44 - prywatnym, jak wynika z oznaczeń na kadłubie. Wystartowali
z Koszęcina i zmierzali do Ziębic (województwo dolnośląskie). Trwają ustalenia co było przyczyną katastrofy.

- Zabezpieczyliśmy rejestrator lotu, całą dokumentację oraz urządzenia mechaniczne śmigłowca - powiedział Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Przesłuchaliśmy też świadków, którzy widzieli maszynę w powietrzu i w momencie katastrofy oraz policjanta, który jako pierwszy ze służb mundurowych był na miejscu katastrofy. Chodziło o to, jak ułożone były ciała i kto gdzie siedział - wyjaśnił.

Świadkowie, którzy widzieli maszynę w powietrzu tuż przed katastrofą twierdzą, że krążyła przez kilka minut nad wsią, być może szukając miejsca do lądowania. W środę rano była mgła, przez co widoczność była ograniczona.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto