W 15. edycji Rodzinnego Rajdu Rowerowego wzięło udział blisko 50 osób, do czego w znacznej mierze przyczyniła się słoneczna pogoda. Sympatycy aktywności rowerowej zebrali się przed Miejskim Domem Kultury w Lublińcu. W trakcie rajdu nie wszystko szło jak po maśle.
- Ze względu na utrzymującą się w maju deszczową aurę rowerzyści na trasie napotkali niespodziewane przeszkody. Aby dotrzeć do Kaczego Stawu musieli omijać błota poprzez leśne wertepy. Zaskoczeniem był też zlikwidowany przejazd przez tory kolejowe i w związku z tym rowery trzeba było brać "na barana" - relacjonują UTW i KTR "Trek Tour".
Zakończenie rajdu miało miejsce w parku miejskim, gdzie na zmęczonych cyklistów czekała smaczna grochówka. Uczestnicy - oprócz zakwasów w mięśniach - dostali też porcję ciekawych historii. W czasie przerw kolega Andrzej Szatan opowiadał o dziejach Dziewczej Góry, Krupskiego Młyna oraz Stawu Piegża (Kaczy Staw).
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?