Mieszkańcy bloku przy ul. Powstańców 73 w Lublińcu złożyli pozew przeciwko spółdzielni

Niedobory wody, które musieli pokryć mieszkańcy wyniosły za lata 2008 do 2011 aż 1,5 mln litrów. - Uchwała Rady Nadzorczej spółdzielni swoim zapisem niekorzystnie zmienia dla mieszkańców sposób rozliczenia niedoborów wody z pokrycia ich w ilości nie większej niż 5 proc. na aż 100 proc. Ktoś tu musiał się pomylić - oburza się mężczyzna.

Zdaniem Jerzego Smolnika, prezesa spółdzielni, nie ma mowy o jakichkolwiek pomyłkach. - To bzdura, że niedobory zostały źle naliczone, ten wynik, to suma za kilka lat. Analiza wodociągów za ostatnie 3-4 lata wskazała niedobór rzędu 1,5 mln litrów wody. Pewnie byłby jeszcze większy, ale ludzie oszczędzają, więc zużycie cały czas się zmniejsza - wyjaśnia Smolnik.

W piśmie, które mieszkańcy otrzymali od spółdzielni czytamy groteskowe wyjaśnienie tej sytuacji: "Zasobnik cieplej wody (...) ma pojemność ok. 3 tys. litrów i jest zbyt duży do aktualnych potrzeb. Stare normy zakładały zużycie 130 litrów na 1 mieszkańca na dobę, obecne są o połowę mniejsze. Taka duża ilość wody podgrzewana przez układ cyrkulacyjny musi generować koszty. W tym przypadku nadmierna oszczędność zużycia ciepłej wody będzie działała na państwa niekorzyść, podnosząc stale koszty. Przy nadmiernej oszczędności koszty podgrzania wody ciągle będą rosły".

Zdaniem mieszkańców, najbardziej zaskakujący jest w tym wszystkim fakt, że spółdzielnia dokonywała rozliczeń niedoborów wody bloku na podstawie nielegalnego wodomierza. - Licznik chwilowo był nielegalizowany, wodociągi o tym wiedziały, ale nie znaczy to, że był uszkodzony. Legalizacja wodomierza nie ma nic wspůónego z poziomem zużycia. Licznik został już wymieniony i nie podaje innych wartości, niż poprzednio - wyjaśnia Smolnik.

Innym zarzutem mieszkańców bloku przy ul. Powstańców Śląskich 73 są m.in. częstsze, niż to przewidują przepisy podwyżki. - Spółdzielnia wprowadzała podwyżki czynszu z dnia na dzień, nie przestrzegając statutu spółdzielni i ustaw regulujących takie zmiany. Można je wprowadzać dwa razy w roku, nie częściej niż raz na 6 miesięcy. W rzeczywistości w odstępie 10 miesięcy mam już 3 podwyżki - mówi lokator. Od 1 lutego opłata za jego mieszkanie wzrosła o 42,25 zł i wynosi teraz 374,26 zł.- Powinienem zostać o tym fakcie poinformowany co najmniej 3 miesiące wcześniej, a tymczasem z dnia na dzień dowiedziałem się, że mam płacić wiÍęej za moje mieszkanie - dodaje mieszkaniec.

Również na ten zrzut, prezes Jerzy Smolnik ma wytłumaczenie. - Wprowadziliśmy dwie podwyżki. Ta trzecia związana jest z kredytem budowlanym, jaki spółdzielnia zaciągnęła na ocieplenie budynku. Zbieraliśmy wcześniej podpisy, wszyscy się zgodzili na wprowadzenie funduszu termomodernizacyjnego, ale jak przyszło do płacenia, to teraz jest problem. Ta podwyżka jest niezależna od spółdzielni. Musieliśmy spłacić kredyt budowlany, więc wprowadziliśmy opłatę - wyjaśnia prezes spółdzielni.

Wszelkie niejasności wyjaśni lubliniecki sąd. Spółdzielnia nie ma obaw, gdyż jak mówi prezes, nie ma nic do ukrycia.