Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lublińczanin Marcin Grabiński najlepszy w swojej kategorii na Mistrzostwach Świata w Maratonie. Pojedzie na Igrzyska do Tokio?

PW
Marcin Grabiński i Marcin Kęsy tuż po starcie w Maratonie Londyńskim 28.04.2019.
Marcin Grabiński i Marcin Kęsy tuż po starcie w Maratonie Londyńskim 28.04.2019. Marcin Grabiński Biegnę, bo nie widzę Pinrzeszkód
Cierpiący na zanik nerwu wzrokowego lubliniecki biegacz Marcin Grabiński oraz startujący z nim przewodnik Marcin Kęsy, wygrali wczoraj 28 kwietnia Maraton Londyński wśród zawodników kategorii T11, obejmującej osoby niewidome. Ale organizatorzy połączyli T11 z kategorią T12, czyli osobami słabowidzącymi, które są w stanie osiągać znacznie lepsze czasy. I na kwalifikację paraolimpijską nasz duet musi jeszcze poczekać.

Przypomnijmy. Marcin Grabiński od dwudziestu lat cierpi na chorobę zwaną zespołem Lebera, która objawia się obuocznym zanikiem nerwów wzrokowych i jest nieodwracalna. Choć lublińczanin posiada jeszcze znikome resztki wzroku (ok. 2-3 proc.), to w zawodach sportowych kwalifikowany jest już do kategorii osób niewidomych (T11).

Mieszkaniec Lublińca, startujący wspólnie z przewodnikiem Marcinek Kęsym, awansował do kadry narodowej i jego głównym celem na najbliższe lata jest kwalifikacja do maratonu na Igrzyskach Paraolimpijskich Tokio 2020. Była na to szansa podczas wczorajszych Mistrzostw Świata, organizowanych w ramach Maratonu Londyńskiego. Nasz duet wykręcił czas 2:52:52. Był to najlepszy wynik wśród zawodników kategorii T11.

- Dałem z siebie wszystko. Zostawiłem serce na trasie. Walka była do samego końca - skomentował na swoim profilu facebookowym Marcin Grabiński.

Niestety organizatorzy Maratonu Londyńskiego tym razem połączyli T11 z kategorią T12, obejmującą osoby słabowidzące, które są w stanie osiągać znacznie lepsze czasy. W tej trochę nierównej i nie do końca sprawiedliwej walce, Marcin Grabiński i Marcin Kęsy zajęli 12. miejsce. Żeby móc zakwalifikować się na olimpiadę, musieli być w pierwszej ósemce. Ich zdaniem przy takiej konkurencji nie było na to szans. Z drugiej strony do startu w Londynie w samej kategorii T11 musiało zgłosić się co najmniej 12 zawodników, żeby mistrzostwa mogły się w niej odbyć. A przyjechało ich mniej, więc tylko dzięki połączeniu z T12 mogli być sklasyfikowani.

- Z wyniku nie jestem do końca zadowolony, ponieważ liczyłem na czas 2 - 3 minuty lepszy, co jednak w ogólnej klasyfikacji i tak nic by nie zmieniło. Cieszę się natomiast, że pokonałem zawodników ze swojej kategorii T11, którzy mieli znacznie lepsze rekordy życiowe od mojego. Dużą satysfakcję dało mi wyprzedzenie Portugalczyka, którego pod koniec dogoniłem - mówi Marcin Grabiński. - W ramach T11 zrobiłem co się dało, pozostali rywale z T12, którzy jednak byli poza moim zasięgiem. Różnice między tymi kategoriami są duże. Podczas, gdy osoby startujące w T12 na ogół są w stanie czytać w okularach, a w biegu przewodnicy bardziej pełnią dla nich rolę pacemakerów, tak ja nie widzę praktycznie nic, poza światłem, a mój przewodnik musi mi wszystko mówić - dodaje.

Nie wiadomo jeszcze jak pod tym względem będą wyglądały kolejne starty. Jeśli wspomniane kategorie będą dalej łączone, kwalifikacja Marcinów na igrzyska może być trudna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto