Karasiewicz postawił w Koszęcinie na niezwykle ostrą kampanię i poniósł upokarzającą klęskę. Niemal wszyscy prognozowali, że sprawa fotela wójta rozstrzygnie się w drugiej turze między Karasiewiczem a wójtem Grzegorzem Ziają. Tymczasem ten ostatni wygrał z olbrzymią przewagą.
Ostatnie posunięcia posła Karasiewicza wskazują, że usiłuje on znaleźć sobie miejsce na scenie politycznej. Najpierw pożegnał się z PiS-em i związał z Polską XXI.
Później wrócił do PiS-u, ale wbrew protestom Jarosława Kaczyńskiego, postanowił starać się o funkcję wójta w rodzinnym Koszęcinie. Ostatecznie Kaczyński wyraził na to zgodę i być może teraz żałuje swojej decyzji, bo Karasiewicz do PiS-u wrócił zaledwie na kilka miesięcy.
W poprzedni piątek ogłosił, że doszedł do porozumienia z Joanną Kluzik-Rostkowską i wstąpił do klubu Polska Jest Najważniejsza.
- Wracając do PiS, myślałem, że coś się zmieniło, że skupimy się na merytorycznej pracy, a nie na kontynuowaniu wojny polsko-polskiej - twierdzi Lucjan Karasiewicz, który wcale nie czuje się polityczną chorągiewką.
- Mam stałe poglądy bliskie centroprawicy. Nic się w tej kwestii nie zmienia - twierdzi Karasiewicz.
Być może PJN skusiła go obietnicą pierwszego miejsca na liście w najbliższych wyborach parlamentarnych w okręgu częstochowskim. - O tym w ogóle nie rozmawialiśmy. Poza tym nie wiem nawet, czy będę jeszcze startował - twierdzi Karasiewicz.
Jego posunięcia dziwią nawet tych, którzy jeszcze niedawno z nim współpracowali. - Mogę tej sprawy nie komentować - mówi Jan Springwald, radny z Lublińca.
- Wyborcy źle odbierają takie ciągłe zmiany partii - komentuje Edward Maniura, burmistrz Lublińca.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?