Temat poruszaliśmy pod koniec maja na prośbę mieszkańców, których posesje znajdują się w bliskim sąsiedztwie rowu, prowadzącego od Sadowa aż do samej Lublinicy. Zrzuty ścieków były najbardziej uciążliwe dla mieszkańców ul. Czarnoleskiej w Lublińcu. Chodziło zarówno o fetor, jak i zdrowie zwierząt gospodarczych, które po napiciu się zanieczyszczonej wody w ubiegłym roku, miały się rozchorować na gronkowiec. Niektóre nawet padły.
- To są zbyt duże zrzuty, żeby pochodziły z domów jednorodzinnych – podkreślali mieszkańcy.
Sprawę zgłosili m.in. w lublinieckim magistracie, Urzędzie Gminy w Koszęcinie oraz spółce wodnej. W czerwcu 2017 roku przy rowie zebrała się komisja złożona z przedstawicieli tych instytucji. Naczelnik Wydziału Komunalnego UM w Lublińcu wystąpił też do urzędu w Koszęcinie z prośbą o ustalenie sposobu odprowadzania ścieków z posesji w rejonie rowu. Ustalono, że czterech właścicieli z ul. Powstańców Śląskich w Sadowie odprowadza ścieki do sieci kanalizacji sanitarnej miasta, a jeden z tej samej ulicy zleca wywóz nieczystości płynnych beczkowozem.
Minęło kilka miesięcy i wciąż nie było wiadomo kto zanieczyszcza rów. A fekalia nadal się w nim pojawiały – po zimie ze szczególnie dużym natężeniem. Mieszkańcy ponowili więc pisma do urzędów, powiadamiając też policję i prokuraturę. Pod koniec marca UG Koszęcin przeprowadził oględziny nieruchomości przyległych do rowu. Ale z uwagi na fakt, że jest on otwarty tylko do pewnego momentu, a później przechodzi w kryty, komisja nie była w stanie określić źródła pochodzenia ścieków. Wiosną, kiedy sprawie zaczęła pilniej przyglądać się policja, uciążliwości ustały. W kwietniu policja zakończyła czynności w ramach postępowania sprawdzającego i przekazała dokumentację sprawy Prokuraturze Rejonowej w Lublińcu.
- Będą przesłuchiwani świadkowie, skontaktujemy się również z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska – poinformował Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. - Ponadto prokurator rozważy powołanie biegłego z zakresu ochrony środowiska, który sprawdziłby m.in. czy doszło do zanieczyszczenia w znacznym rozmiarze – dodaje.
W lipcu zainteresowani mieszkańcy otrzymali pismo, z którego dowiedzieli się, że postępowanie na szczeblu prokuratorskim zostało umorzone. Biegły stwierdził, że w okolicy nie ma żadnych dużych zakładów przemysłowych, które można byłoby pociągnąć do odpowiedzialności za dokonywanie zrzutów. Uznał też, że dotychczasowe zanieczyszczenia nie wyrządziły większych szkód w środowisku naturalnym oraz nie stanowiły zagrożenia dla życia i zdrowia ludzkiego. A skoro szkodliwość czynu określono jako niewielką, to sprawę ponownie skierowano do Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Lublińcu, w którym miała być rozpatrzona pod kątem wykroczenia.
- Ale wciąż nie wiemy czy znaleziono sprawcę oraz czy będzie ukarany – zwróciła uwagę jedna z mieszkanek.
Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że miał miejsce kolejny zrzut. Jednocześnie udało się jednak ustalić sprawcę zanieczyszczeń.
- Przyznał się do tego jeden z mieszkańców Sadowa, który chce dobrowolnie poddać się karze. Do sądu został już skierowany wniosek o ukaranie grzywną w wysokości kilkuset zł – poinformowała Iwona Ochman, oficer prasowy KPP w Lublińcu.
Mieszkańcy mają wątpliwości czy kara w takim wymiarze skutecznie odstraszy sprawcę od dokonywania kolejnych zrzutów. Ale liczą też, że zarówno UG Koszęcin, jak i lubliniecki magistrat oraz policja, będą trzymały rękę na pulsie.
- Ponieśliśmy duże straty i zależy nam, żeby to wszystko już się skończyło – podkreślają.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?