Victoria Lubliniec nie zagra w II lidze. Kłopoty finansowe pogrążyły klub

Gdy Victoria Lubliniec po wygranej z UKS Lider Konstantynów Łódzki 3:0 oraz UKS Dębowianka Dębowiec 3:2, awansowała do II ligi, radość mieszała się z płaczem.

Sukces Victorii w historii powiatu lublinieckiego był wydarzeniem bez precedensu. Dotychczas nasze zespoły grały w trzeciej lidze (m.in. Orzeł Psary-Babienica), ale żaden z nich nie przebiła się wyżej w tak popularnej dyscyplinie sportu, jak piłka nożna czy siatkówka.

Lublińczanki zadedykowały sukces Romanowi Krupskiemu, wieloletniemu działaczowi klubu i jego założycielowi, który zmarł w ubiegłym roku. Dlatego na rozdanie nagród wyszły z koszulkami z napisem: "Druga liga dla Romka Krupskiego". Jako debiutantki, w pierwszym sezonie, nasze dziewczęta radziły sobie całkiem dobrze, kończąc rozgrywki na 8. z 12. miejsc, zachowując miejsce w II lidze.

- Można ten wynik różnie odczytywać. Wydaje mi się, że jak na beniaminka i pierwszy sezon w II lidze udało nam się osiągnąć minimum, tym bardziej, że reprezentujemy najmniejsze miasto, jeśli nie w lidze, to w grupie - mówił nam wówczas Jarosław Wachowski, trener STS Victoria Lubliniec. - Od pewnego momentu decydują nie tylko umiejętności sportowe, ale również możliwości finansowe, to czy np. drużynę stać na kupienie zawodniczek. My mamy dobry zespół z perspektywą na naprawdę dobre wyniki. Myślę, że też organizacyjnie ktoś będzie chciał nam pomoc. Dla naszej drużyny, mam nadzieją, że również dla naszego miasta, to historyczne rozgrywki. Trzeba roztrenować się przed kolejnym sezonem kadrowo, organizacyjnie i finansowo. Przecież Victoria Lubliniec to nie tylko II liga, mamy jeszcze 120 innych zawodniczek, którymi trzeba się zająć - mówił trener.

Tyle, że nowy sezon przyniósł niekorzystne dla klubu zmiany. Victoria została przesunięta z 2 do 3 grupy, a to oznaczało dalekie wyjazdy, a co za tym idzie, coraz większe wydatki. Mimo mocno nadszarpniętych finansów, udało jej się dotrwać do końca sezonu, który zakończył na 7. z 9 miejsc.

Teoretycznie oznacza to pozostanie w II lidze. W praktyce Victoria w niej nie zagra. Klub do połowy lipca miał czas na realizację założonego budżetu. Nie udało się - podobnie jak nie udało się pozyskać sponsorów i dofinansowania z miejskiej kasy.

Co ze wsparciem z miasta?
W tegorocznym konkursie ogłoszonym przez burmistrza Lublińca, Victoria wnioskowała o kwotę 130 tys. zł. Wniosek został jednak odrzucony już na etapie formalnym. Aby ratować sytuację, termin drugiego konkursu przesunięto z czerwca na 3 marca.

- Nie chcę nikogo oceniać, ale zdecydowanie Victoria ma problemy organizacyjne. W drugim konkursie złożono wniosek na 106 tys. zł. Nie wiem, skąd taka kwota, skoro przeznaczono na ten cel 100 tys. Myślę, że klub dostały ok. 80 tys. zł, bo pozostałych wniosków było niewiele - mówi Edward Maniura. Był i trzeci konkurs, tu pieniądze Victoria dostała, ale niewielkie w stosunku do tego, czego potrzebowała. - Moja decyzja, pierwsza taka, o trzecim konkursie była bardzo krytycznie odebrana, bo wiadomo było, że konkurs ogłoszono typowo pod Victorię. Wniosek nie został jednak wysoko oceniany, a w komisji byli też ludzie spoza urzędu. W sumie klub dostał prawie 34 tys. zł plus 2 granty - łącznie blisko k. 50 tys. zł, co i tak nie było stanie uratować sytuacji - dodaje.