Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznajcie Marcina Świerca, Sportowca Roku 2012 w plebiscycie DZ i portalu naszemiasto.pl

Aneta Kaczmarek
Marcin Świerc, Sportowiec Roku 2012 opowiada o plebiscycie, swojej karierze, codziennych obowiązkach, sukcesach i marzeniach.

Jak zaczęła się Pańska przygoda ze sportem?

Moja przygoda ze sportem rozpoczęła się, gdy miałem 17 lat, wtedy to wstąpiłem w szeregi WKB Meta, który reprezentowałem do ubiegłego roku. Od początku swojej kariery sam trenowałem, pogłębiając wiedzę na temat biegania. Gdy miałem 21 lat pierwszy raz zetknąłem się z bieganiem po powierzchni tartanowej i mogłem spróbować biegów olimpijskich. Wszelkie niezbędne tajniki treningu przekazał mi Czesław Lamch z Częstochowy, który opiekował się mną przez pewien czas. Uważam, że mógłbym, jako sportowiec więcej osiągnąć gdybym był odpowiednio prowadzony od początku, jednak nie dano mi takiej szansy.

Takich osób, które pomogły młodemu sportowcowi było więcej?
To gdzie teraz jestem zawdzięczam kilku osobom. Ci ludzie potrafili mi wskazać, czym tak naprawdę się kierować w sporcie, jakim jest bieganie, ale i nie tylko. Henryk Kocyba, Mirosław Szraucner oraz Zenon Nowakowski to ludzie, którzy motywowali mnie do działań i zaszczepili we mnie siłę do podejmowania trafnych decyzji. Józef Terlecki, dzięki któremu mogłem trenować pod okiem trenera Lamcha w Częstochowie. Piotr Hercog, który nauczył mnie pokory do biegów ultra oraz tego, że marzenia warto realizować. Ale najważniejszymi osobami w moim życiu są rodzice - to właśnie oni nauczyli mnie ciężkiej pracy. Na pierwszym miejscu były obowiązki, a później przychodził czas na przyjemności- najważniejsze było wykształcenie, a później dopiero pasja. Dziś dziękuję rodzicom za dar życia i wychowania.

Pochodzi Pan z Lisowic. Trudno było się wybić?
Hmmm… Perspektywy w naszym kraju w ogóle nie są ciekawe. Jak rozpoczynałem karierę, aby móc trenować pod okiem trenera, jeździłem kilka razy w tygodniu do Częstochowy biegać na profesjonalnym stadionie. Niestety w naszym powiecie w najbliższych latach nie będzie infrastruktury i profesjonalistów od lekkiej atletyki. Aby się wybić należałoby mieć szerokie plecy i poparcie wielu osób. jNiektórzy w naszym powiecie, niejednokrotnie mając słabe preferencje uzyskują pracę tylko i wyłącznie po znajomości. Trzeba być naprawdę trendy, żeby sport przynosił korzyści i satysfakcję oraz by można było z niego żyć. Z moim wykształceniem oraz wynikami w sporcie, aby móc trenować i startować w zawodach, a co najważniejsze reprezentować kraj na arenie międzynarodowej, muszę pracować fizycznie w schronisku w górach. Robię po to, aby było mnie stać na uprawianie sportu.

Lubliniec nie daje możliwości rozwoju?
O możliwościach wybicia się z małej miejscowości w wielki świat sportu można by długo dyskutować, najgorsze jest to, że w lokalnej społeczności mamy kilka osób, które uważają biegi górskie za sport niszowy. Mogliśmy przeczytać tego typu komentarze pod plebiscytem na stronie lubliniec.naszemiasto.pl. Niestety ludzie ci nie mają pojęcia ile wysiłku i wyrzeczeń składa się na sukces podczas zawodów. Kolejną przykrą sprawą, jaka mnie spotkała to wyrzucenie z WKB Meta, gdzie przez wiele lat zdobywałem medale Mistrzostw Polski, reprezentując klub w kraju, ale i po za jego granicami. Władze klubu nie zdobyły się na odwagę, aby powiadomić mnie osobiście o usunięciu, umieszczając jedynie informację na stronie internetowej Mety. Wiele kłód rzucano mi już pod nogi, ale nie poddaję się i z podniesioną głową będę reprezentował nasz kraj, województwo, powiat oraz gminę.

Co jest Pańskim największym sukcesem?
Mam nadzieję, że największe sukcesy dopiero nadejdą. Do tej pory za sukcesy mogę uznać ukończenie studiów dziennych na wydziale Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii oraz to, że mogę realizować się w tym, co kocham, czyli biegi górskie. Do sukcesów mogę zaliczyć to, że mogłem reprezentować Polskę na Mistrzostwach Świata i Europy przez ostatnich 5 lat i będę mógł czynić to nadal oraz to, że na mojej drodze kariery sportowej stanęło tak wielu przyjaciół, którzy cały czas mnie wspierają w mojej działalności sportowej.

Jak wygląda Pański dzień. Kiedy Pan odpoczywa i w jaki sposób?
Obecnie pracuje w górskim schronisku w Górach Stołowych. Jest to praca fizyczna od dbania o obejście po recepcję czy zmywak. Mój dzień zaczyna się o godz. 7 rano - śniadanie, później praca do11 rano, jeśli nie jest zbytnio przytłaczająca to wychodzę na trening, następnie obiad i obowiązki w schronisku i tak do wieczora. Dzień mija szybko, na życie prywatne nie mam czasu. Moim odpoczynkiem oraz ucieczką od zgiełku spraw codziennych jest trening.

Jakie jest Pańskie największe marzenie?
Moim marzeniem jest to, czego nie udało się dokonać żadnemu z Polaków, czyli wywalczyć podium w największych i najtrudniejszych biegach górskich i ultra na świecie - UMTB (Ultra Trail, du Mont-Blanc) i WS 100 mil. Chciałbym się również rozwijać, nie tylko jako sportowiec, ale i w życiu prywatnym jak i osobistym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto