Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Rosiński pokonał starostę i burmistrza. Został najbardziej wpływowym człowiekiem w powiecie

Aneta Kaczmarek
Zbigniew Rosiński, uzyskując 3523 nie dał szans przeciwnikom i zdobył tytuł najbardziej wpływowego człowieka powiatu lublinieckiego w plebiscycie Dziennika Zachodniego i portalu lubliniec.naszemiasto.pl. Rozmawiamy ze zwycięzcą o tytule, klubie i największych sukcesach.

Spodziewał się pan nominacji/tytułu najbardziej wpływowego człowieka w powiecie lublinieckim?
Najpierw było zaskoczenie, że znalazłem się wśród grona wpływowych ludzi naszego powiatu. Później refleksja – czy moja kandydatura zyska aprobatę i poparcie wśród głosujących? Czas dzielący nominację, a głosowanie sprawił, że spora grupa znajomych zdołała się dowiedzieć o konkursie. Nieskromnie przyznam, że już po dwóch dniach, sądząc po dużej ilości maili i telefonów, moje obawy rozwiały się i byłem niemal pewien, że będę w czołówce. Używając sportowego żargonu – „celowałem w pudło”. Chyba jednak to moi przyjaciele bardziej przeżywali i śledzili wyniki niż ja sam, ale zarówno oni jak i ja do końca - pomimo znaczącej przewagi – na 100 proc. zwycięstwa nie mogliśmy być pewni.

Wygrał pan ogromną przewagą głosów, zostawiając daleko w tyle pozostałych kandydatów. Wynik głosowania był dla Pana zaskoczeniem?
Kilkunastodniowe głosowanie i stale powiększająca się przewaga nad pozostałymi kandydatami, pozwalała powoli przyzwyczajać się do roli zwycięzcy. Analizując napływające głosy poparcia stwierdzam, że gro sympatyków wywodzi się spoza Lublińca, a nawet kraju. Tam jesteśmy postrzegani jako świetnie działająca lubliniecka instytucja. Śmiem twierdzić, że wiele osób bywających w Lublińcu wie więcej o naszej działalności niż niektórzy rdzenni mieszkańcy. Powiem więcej, kolejne głowy państwa lepiej kojarzą Metę niż nasi radni.

Co oznacza dla pana ten tytuł?
Mam wiele wyróżnień różnych szczebli, lecz te otrzymywane od społeczeństwa są najsympatyczniejsze. Przed kilku laty byłem laureatem Waszego konkursu „Jesteśmy z nich dumni” (3 miejsce – przyp. red.). Obecne odbieram trochę podobnie, jako docenienie całości działalności klubu.
Ale wracając do tytułu konkursu - dla części osób wpływowy człowiek to ten, który potrafi coś załatwić, na ogół w dwuznacznym tego słowa znaczeniu. Na szczęście głosujący docenili przede wszystkim nasz wpływ na promowanie regionu, wpływ na rozwój życia sportowego i kulturalnego w mieście oraz wpływ na wychowanie młodzieży.

W ubiegłym roku przekazał pan prezesurę synowi. Trudno było usunąć się na bok?
Sam o to zabiegałem. To taki nasz plan by płynnie przekazać kierowanie klubem. Wiele jego aspektów nie da się poznać z dnia na dzień, raczej bliższe prawdy będą lata nauki i tę kadencję przeznaczyliśmy sobie na przekazywanie niuansów organizacyjnych. Zresztą i tak dalej pozostałem „Prezesem” bo to miano przylgnęła do mnie na stałe i podobnie jak „Prezydent” pozostanie pewnie tytułem dożywotnim (śmiech).

Co uważa Pan za swój największy sukces?
(Po długim namyśle) Chyba jednak organizację „Biegu Katorżnika” . To impreza kultowa wśród biegaczy i nie obawiam się użyć tego określenia - na skalę światową. Chyba łatwiej dostać się do sejmu niż na listę startową tego biegu. Pomimo relatywnie wysokiego wpisowego (190 zł – przyp red.) zapisy pół roku przed imprezą skończyły się po czterech godzinach. Zresztą ten bieg ciągle ewaluuje i jeszcze nie raz zaskoczy. Np. w tym roku „Ucieczka Skazańców” to całonocne uwięzienie i dopiero nad ranem sam bieg. Gra oparta jest na szkoleniu SERE, a dla mniej wytrzymałych mamy „Walkę o Ogień”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto