Zarząd firmy Lentex S.A. wypowiedział zakładowy układ zbiorowy, pracownicy mogą stracić premie

Zarząd firmy Lentex S.A. wypowiedział pracownikom układ zbiorowy z trzymiesięcznym wypowiedzeniem. Jego termin upłynie 31 października.
Dokument m.in. określał warunki wynagrodzenia, premii, zakładowego systemu socjalnego i emerytalnego. Na mocy układu pracodawca był też zobowiązany do comiesięcznego informowania związków o kondycji finansowej zakładu.

Zdaniem przewodniczącego związków zawodowych, decyzja zarządu była podyktowana oszczędnościami na premiach rocznych pracowników. - To próba ograniczenia zarobków, które i tak są już małe. Układ zbiorowy gwarantuje nam bowiem premie frekwencyjną i roczną. Myślę, że względu na to ostatnią wypowiedziano cały układ. Premie cały czas by rosły, bo są skonstruowane tak, że składa się na nie wynik netto plus amortyzacja. Jeśli nawet ten pierwszy czynnik jest niski, to wysokość premii podnosi amortyzacja. Na wzrost premii wpłyną by też wynik skonsolidowany z Gamratem- mówi Andrzej Fiuczyński.
Jakiekolwiek rozmowy na temat przyszłości załogi będą możliwe dopiero we wrześniu, czyli na 60 dni przed upływem okresu wypowiedzenia układu. - Myślę, że są kwestie, w których się dogadamy, ale na pewno nie w sprawie premii - mówi przewodniczący.

Oprócz wypowiedzenia zbiorowego, związki otrzymały również pismo dotyczące rozmów nt. podwyżek. "W związku z wypowiedzeniem przez zarząd Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy, rozmowy dotyczące podwyżki płac zasadniczych będą jednym z elementów rozmów organizacjami związkowymi działającymi u pracodawcy" - czytamy w dokumencie.

Zdaniem związków żądanie podwyżek to kolejny wybieg Lenteksu. Mimo że rozmowy dotyczące podwyżek są nieuniknione, to w nowych realiach argumenty są po stronie zarządu. - Te rozmowy muszą zostać przeprowadzone. Jeżeli się nie dogadamy w sprawie nowego układu, to będzie musiał powstać regulamin wynagrodzień, ale w tym przypadku zarząd może robić co chce, a my nie będziemy mieli nic do powiedzenia. Kilka lat walki przepadnie - dodaje Fiuczyński.
Mimo że związki liczą na kompromis, to nie wykluczają, że będą musiały pójść na całość. - Nie mamy nic do stracenia - przekonuje przewodniczący.