Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wały mogą nie wytrzymać kolejnej fali powodziowej, a tymczasem czekają nas znów spore opady

Sławomir Cichy
Woda nie wszędzie jeszcze opadła, a niebawem czekają nas  kolejne opady.
Woda nie wszędzie jeszcze opadła, a niebawem czekają nas kolejne opady. fot. Marzena Bugała.
Podtopienia, zniszczenia zabudowań, uszkodzenia dróg i mostów, trudności komunikacyjne, zagrożenie bezpieczeństwa ludzi - to ostrzeżenie na najbliższe dni Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.

Meteorolodzy nie mają wątpliwości, że opady deszczu na terenie województwa śląskiego znów będą rekordowe. Idzie druga wielka fala.

Wały, które wytrzymały napór pierwszej, są nadal tak nasiąknięte, że mogą nie wytrzymać kolejnego przyboru rzek. Zwłaszcza tam, gdzie zostały przekopane, aby odprowadzić wodę z zalanych pól i gospodarstw. Tymczasem nie ma żadnych szans na ich naprawę. Ludziom pozostaje jedynie modlitwa, aby prognozy meteorologów się nie sprawdziły.

Marian Błachut, burmistrz Czechowic-Dziedzic, gminy, która w powiecie bielskim najbardziej ucierpiała podczas powodzi, zwrócił się w czwartek o pomoc do marszałka województwa Bogusława Śmigielskiego.

- Prosiłem o pilne naprawy wałów. To jego własność pod nadzorem Śląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Na Wapienicy po obu stronach przy zaporze brak 200-250 metrów obwałowania, woda zabrała pól hektara ziemi, tworząc zakole. Nie lepiej jest na Iłownicy. Są miejsca, gdzie dostępu do domów bronią tylko worki z piaskiem, a często nawet nie ma takich zabezpieczeń. Dowiedziałem się, że jak będą pieniądze, to naprawy ruszą. Na razie ich nie ma - mówi burmistrz.

Marszałek, mimo zapewnień z ubiegłego tygodnia, że niestrudzenie pracuje po kilkanaście godzin dziennie na rzecz mieszkańców regionu i nie ma czasu na śniadanie ani obiad - akurat wczoraj był nieuchwytny w urzędzie już wczesnym popołudniem. Nie odbierał też telefonów, jakby w ogóle nie istniało zagrożenie katastrofą, a powódź tego stulecia już została przez urząd odfajkowana i nie może się powtórzyć. Tymczasem nadal w województwie zalanych jest blisko 700 domów.

Po nocach nie śpi za to wójt Porąbki Czesław Bułka. Dwa tygodnie temu potoki Młynarka i Struga zalały część wsi Kobiernice. Premier Donald Tusk osobiście wizytował to miejsce. Teraz wszystkich elektryzuje informacja, że na południu kraju, a więc i w Porąbce, może spaść nawet 150 litrów wody na metr kwadratowy. Nerwowo robi się też wzdłuż Odry. Dziś może tam dojść do lokalnych przekroczeń stanów ostrzegawczych i alarmowych.

Urzędnicy powódź już odfajkowali

Chociaż w wielu powiatach województwa śląskiego jeszcze nie zakończyła się pierwsza akcja powodziowa, mieszkańcy i samorządy już muszą przygotować się na odparcie żywiołu po raz drugi. Nadchodzące dni mogą się wyjątkowo dłużyć zwłaszcza na południu woj. śląskiego, gdzie prognozowane są miejscami opady nawet 150 l na metr kwadratowy.

Zapory już zwiększyły zrzuty wody przygotowując się na kolejne opady.

- Najgorzej ma być w nocy z czwartku na piątek. Sołę utrzymamy, ale nie mogę zagwarantować mieszkańcom, że potoki nie wyleją - mówi wójt Porąbki Czesław Bułka i dodaje, że ziemia nadal jest tak nasiąknięta, że nie przyjmuje grama wody. Kłopot może być też z osuwiskami ziemi, które zagrażają domom i szlakom komunikacyjnym w górach.

Tak jest nadal na górze Żar, ale także w Bielsku-Białej w okolicach czterech ulic: Partyzantów, Jazowej, Drużyny i Komandorskiej, gdzie niepewny jest los co najmniej pięciu domów.

- Obawiamy się, że duże opady pogorszą i tak katastrofalną sytuację osuwiska na stoku Żaru. Każda dodatkowa ilość wody jest zgubna dla tego terenu. Gdy wleje się we wszystkie szczeliny, skutki będą trudne do przewidzenia i jeszcze trudniejsze do opanowania. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie, choć takie są prognozy - powiedział nam wczoraj wójt Czernichowa, Adam Kos. W gminie nie udało się niczego naprawić, dokonać żadnych uszczelnień, bo czas był za krótki.

W gminie Czechowice-Dziedzice ostatnie rozlewiska usunąć udało się w piątek. Teraz okazuje się, że mogą pojawić się kolejne, bo marszałek województwa nie ma pieniędzy na naprawę wałów.

- Stany rzek wróciły do stanu normalnego, ludzie sprzątają po powodzi, zatory zostały usunięte - mówi Grzegorz Piestrak, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr PSP w Bielsku-Białej, która działała podczas powodzi głównie w gminie Czechowice-Dziedzice i dodaje, że wały są rozmoczone i niestabilne.

W Bieruniu woda zalega jeszcze na 230 ha. Łodziami dowożone są mieszkańcom żywność i pitna woda. Nie lepiej jest w Chełmie Śląskim, tam nadal ok. 11 ha jest pod wodą. Rozlewisko obniża się średnio 20 cm na dobę. Łącznie w powiecie bieruńsko-lędzińskim nadal są ewakuowane 2334 osoby, kilkanaście osób nie wróciło jeszcze do swoich domów w powiecie pszczyńskim oraz bielskim.

Miejscami zalane są ulice w Bytomiu, Chorzowie, Częstochowie, gminach Gierałtowice, Krzepice, a także w Jastrzębiu Zdroju, Goczałkowicach i Rudnikach. Są miejsca w Rudzie Śląskiej, Katowicach i Świętochłowicach, gdzie pompy pracują non stop. Trwa dezynfekcja studni. W prowadzone na terenie województwa prace zaangażowane jest również wojsko - żołnierze 5. batalionu chemicznego z Tarnowskich Gór. - Pomoc powodzianom niesie także Agencja Rezerw Materiałowych, do której zgłosiło się już 11 gmin. Magazyn Obrony Cywilnej w Tychach rozpoczął wydawanie zgromadzonych darów - m.in. żywności oraz mienia ruchomego - informuje Urząd Wojewódzki. Wypłacono do tej pory 916 zasiłków celowych w 49 ośrodkach pomocy społecznej, na łączną kwotę prawie 4 mln zł.

Mimo ogromu prac i kolejnego zagrożenia wielu samorządowców zdecydowało, że piątek będzie dniem wolnym od pracy dla urzędników. - Trudno mi takie decyzje zrozumieć. W takich dniach jak teraz każda para rąk się liczy i każdy samorządowiec powinien być gotowy do niesienia pomocy nawet kiedy słyszy, że nic nie robi i źle sprawuje swój urząd. Ludzie mają prawo być rozżaleni, złorzeczyć i ciskać kalumnie kiedy tracą dorobek życia. Naszym zadaniem jest zmniejszyć straty. Trzeba liczyć się z tym, że na odpoczynek może w tym roku w ogóle nie będzie czasu - mówi wójt Bułka.

Wojewoda 21 maja rozporządzeniem wprowadził zakaz wstępu na wały. Ma on obowiązywać do 6 czerwca, jednak nie jest wykluczone, że w związku z kolejnymi opadami deszczu zakaz zostanie przedłużony.

Są też lepsze informacje. Rafał Bąkowski, zastępca dyrektora IMiGW, powiedział wczoraj, że po silnych opadach i burzach które przejdą nad Polską sobota i niedziela mają być słoneczne i bez opadów. Temperatura w sobotę będzie dochodzić do 21 st. C, a w niedzielę - nawet do 27.

Niestety, sielanka skończy się w poniedziałek. Według prognoz TVN24 znów zacznie lać - najwięcej na Śląsku, w Małopolsce oraz na Podkarpaciu.

Współpraca: Wanda Then

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto