Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wałbrzyski szpital im. Sokołowskiego chce walczyć ze złą opinią na temat transplantacji.

Artur Szałkowski
Profesor Dariusz Patrzałek, wojewódzki konsultant ds. transplantologii
Profesor Dariusz Patrzałek, wojewódzki konsultant ds. transplantologii Fot. Dariusz Gdesz
Rusza akcja "Podziel się sercem"

W najbliższy czwartek, 8 października, w zamku Książ organizowana będzie konferencja poświęcona problematyce transplantacji.
Pomysłodawcą i współorganizatorem jest szpital im. Sokołowskiego w Wałbrzychu. Od kilku lat placówka jest liderem na Dolnym Śląsku pod względem liczby pobrań narządów od zmarłych pacjentów. Tylko w ostatnich pięciu miesiącach w szpitalu dokonano ośmiu pobrań wielonarządowych, które oprócz serca obejmowały także: płuca, nerki, wątroby oraz rogówki. Dzięki temu udało się uratować około 20 czekających na przeszczep pacjentów.

Konferencja w Książu rozpoczyna kampanię społeczną "Podziel się sercem". Ma sprawić, że nie tylko wałbrzyszanie, ale wszyscy Dolnoślązacy przestaną myśleć o transplantacji w kategoriach śmierci i zaczną postrzegać ją jako ratowanie życia ciężko chorych osób.
Dlatego też konwencja konferencji organizowanej w zamku Książ nie będzie typowym medycznym sympozjum. Wśród gości honorowych znajdą się uznane autorytety medyczne z tej dziedziny, np. prof. Dariusz Patrzałek, konsultant wojewódzki ds. transplantologii klinicznej. Zdecydowaną większość stanowić jednak mają osoby, które żyją dzięki przeszczepionym organom oraz zaangażowane w promowanie transplantacji.

Wśród nich, m.in. ks. Piotr Sadkiewicz, proboszcz parafii pw. Świętego Michała Archanioła w Leśnej koło Żywca. Duchowny jest wielkim propagatorem idei transplantacji. Od wielu lat w swojej parafii szuka dawców szpiku kostnego oraz namawia parafian, aby wypełniali deklarację gotowości oddania organów i sam daje przykład. Był dawcą szpiku. Ewenementem na skalę ogólnopolską jest także to, że wielu parafian z Leśnej po niedzielnych nabożeństwach oddaje honorowo krew, a w wyposażeniu zakrystii ich kościoła znajduje się defibrylator. Za tę działalność ks. Sadkiewicz został uhonorowany Orderem Uśmiechu.

To jednak tylko jeden z nielicznych pozytywnych przykładów w skali ogólnopolskiej. Świadczą o tym dane Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji Poltransplant. To rządowa instytucja, która gromadzi dane dotyczące pacjentów oczekujących na przeszczep, potencjalnych dawców oraz koordynuje transport narządów do miejsc, gdzie są najbardziej potrzebne. W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku Poltransplant odnotował tylko 427 dawców. Dzięki temu udało się przeprowadzić 837 przeszczepów: nerek, nerek plus trzustki, wątroby, serca oraz płuc.

Tymczasem na liście oczekujących było na koniec września 2121 pacjentów. Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, nie jest wymagana zgoda rodziny na pobranie organów zmarłego pacjenta. Obowiązujące w szpitalach standardy nakazują jednak, aby taką zgodę uzyskać. Niestety, najczęściej kończy się ona odmową. Kampania społeczna "Podziel się sercem" ma przyczynić się do podniesienia świadomości i zmniejszyć liczbę osób czekających na przeszczep.

Z Romanem Szełemejem, dyrektorem ds. medycznych szpitala im. Sokołowskiego w Wałbrzychu rozmawia Artur Szałkowski

Obraz_szelemej_11.jpg
Fot. Dariusz Gdesz

Czy to prawda, że kampania społeczna "Podziel się sercem" ma zmienić postrzeganie transplantacji jako czegoś bardzo smutnego i poważnego?
Oczywiście, bo przeszczepy narządów to temat, wokół którego powinna być budowana radosna atmosfera, a nie nastrój smutku. Pacjenta, który odniósł śmiertelne obrażenia na przykład w wypadku drogowym, nie można już uratować. Ale jego serce, płuca, wątroba, nerki lub rogówki mogą przywrócić zdrowie, a często uratować także życie 6-7 innych osób.

Przekonanie do zgody na pobranie narządów pogrążonej w żałobie rodziny nie jest rzeczą prostą.
Niestety, od przełomu lat 2005/2006 doszło w Polsce do gwałtownego spadku transplantacji. Wszystko przez głośne afery, w których tle przewijało się dawstwo narządów. Od niedawna zauważamy poprawę. Nadal zdecydowanie więcej jest osób, które czekają na przeszczep niż dawców. Mieliśmy w Wałbrzychu przypadki, kiedy młode matki w wyniku niewydolności serca po porodzie umierały i osierociły kilkutygodniowe dzieci. Można je było uratować, gdyby w porę znalazł się dawca serca. Dramatyczne są także sytuacje, kiedy w wyniku na przykład żółtaczki wszczepiennej tracimy najmłodszych pacjentów. Te dzieci także można było uratować, gdyby w porę znalazł się dawca wątroby. Osoby, które muszą podjąć decyzję o ofiarowaniu organów kogoś bliskiego powinny wiedzieć o takich przypadkach. To podarowane serce, płuca lub nerki mogą nadal funkcjonować w organizmie innej osoby i zapobiec przedwczesnej śmierci.

Nie wszyscy potrafią zrozumieć nawet tak dramatyczne przypadki. Wiele osób nie godzi się na pobranie narządów i wierzy w powrót do zdrowia swoich bliskich, mimo że lekarze stwierdzili śmierć mózgową pacjenta.
Śmierć mózgowa jest rzeczą nieodwracalną i dla takiego pacjenta nie ma już ratunku. Nim rodzina zgodzi się na pobranie narządów, powoływany jest pięcioosobowy zespół lekarzy z największym doświadczeniem i tytułami naukowymi. Korzystając z najnowszych zdobyczy medycyny każdy z nich przeprowadza dwukrotnie badanie pacjenta, aby jednoznacznie stwierdzić lub wykluczyć śmierć mózgu. Lekarze pracujący w zespole nie konsultują ze sobą prowadzonych badań. Decyzja o odłączeniu pacjenta od aparatury podtrzymującej funkcje życiowe zostaje podjęta tylko za zgodą rodziny i przy jednogłośnej decyzji pięciu lekarzy z komisji. Odstępuje się od niej, jeśli choć jeden z lekarzy ma wątpliwości.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wałbrzyski szpital im. Sokołowskiego chce walczyć ze złą opinią na temat transplantacji. - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto