Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sześciu panów wylicytowało w Wielkiej Orkiestrze Swiątecznej Pomocy dzień szkolenia w JWK w Lublińcu

Izabela Bajer
Żołnierzem być...? Szkolenia, ćwiczenia, strzelanki i takie tam rzeczy?. Pestka - stwierdzą niektórzy. Niestety z bliska realia wojskowego życia wyglądają zupełnie inaczej. Przekonali się o tym zwycięzcy licytacji WOŚP, którzy wygrali Dzień Szkolenia w Jednostce Wojskowej Komandosów w Lublińcu. Towarzyszyliśmy im, chcąc podejrzeć jak poradzą sobie z koszarową rzeczywistością...

Lekkie początki?

Sześciu „kandydatów” na żołnierzy rozpoczęło szkolenie tradycyjnie od teorii. Wcześniej zostali zaopatrzeni w przepustki i ubrani w ćwiczebne kombinezony, co nadało całej operacji prawdziwie wojskowego charakteru. Panom zaprezentowano Jednostkę, zapoznając ich z jej strukturą i przeznaczeniem, obejrzeli też film o szkoleniu w Oddziale. Cóż, teoria, jak każda teoria powinna być nudna, ale raczej nie tym razem. Uzupełnił ją znakomicie pokaz sprzętu uzbrojenia i wyposażenia żołnierzy jednostki specjalnej, a „adepci”mieli okazję obejrzeć różne rodzaje broni.

Codzienność komandosa...

Powoli nadszedł czas na praktykę, z której zajęcia rozpoczęto od spadochroniarni. Okazało się jak ciężko przygotować się do skoku, zapanować nad spiętym w uprzęży ciałem, nie mówiąc już o znacznym obciążeniu. Spadochron przestaje być zabawką, a wizja żołnierza z filmów opadającego na ziemię z wdziękiem baletnicy rozpływa się jak sen złoty. Kandydaci już tutaj mieli małą próbkę tego, że życie żołnierza to nie film, co pogłębiało się w miarę przechodzenia do kolejnych coraz trudniejszych zajęć. Spore wrażenie, zarówno na nas jak i zwycięzcach, zrobiła symulacja szturmu budynku oraz pokaz strzelania. Tutaj ponownie okazało się, że koszarowa codzienność nie jest lekka. Panowie mieli okazję sami spróbować podobnej „zabawy” z bronią oraz przejść przez trening podstawowych technik wysokościowych. Asekurowani przez fachowców radzili sobie całkiem dobrze, choć widać było czasami, że górę bierze zmęczenie. Ciężko się dziwić...Makieta budynku do ćwiczeń, ze ścianą wspinaczkową, mającą wysokość kilku pięter to może nie Mount Everest, ale i nie babka z piasku. Nie mówiąc o zjeżdżaniu po linie, której samo utrzymanie w rękach wymagało dużego wysiłku i było sporym problemem.

Strzelcy wyborowi?

Jednak prawdziwy chrzest bojowy czekał uczestników na wojskowej strzelnicy, gdzie rozpoczęli pod okiem komandosów szkolenie ogniowe. Wrażeń nie brakowało, bądź co bądź broń podobnie jak i granat, po odbezpieczeniu i wyciągnięciu zawleczki przestają być maskotkami zawieszonymi u pasa. Oprócz strzelania do celu, rzutu granatem (całe szczęście to tylko pokazy...) oraz ćwiczeń w obserwacji szóstka twardzieli miała okazję przeszkolić się w udzielaniu pierwszej pomocy na polu walki. Pokaz sprzętu medycznego oraz technik ratowania życia w wykonaniu najlepszego w jednostce fachowca, pozwoliły wszystkim po raz kolejny przekonać się, jak wiele ciemnych stron ma żołnierski zawód a jaśniejszych momentów w nim niestety tyle, co w łyżeczce od herbaty.

Było warto!

Na zakończenie szkolenia odbyło się uroczyste zwiedzanie Sali Tradycji, gdzie zwycięzcy licytacji zapoznali się z historią Jednostki, oraz otrzymali z rąk dowódcy JWK pamiątkowe certyfikaty, koszulki i książki. Zapytaliśmy jednego z uczestników, Dominika Kędzierskiego o wrażenia.
- Naprawdę fantastyczna przygoda. To nie lada gratka, zobaczyć tak renomowaną jednostkę „od kuchni”. Zupełnie inaczej to wszystko wygląda niż na filmach. Tutaj Chuck Norris nie pomoże – śmieje się. Fizycznie dramatu nie ma, ale lekko nie jest, choć zdaję sobie sprawę, że to bardziej zabawa i z prawdziwym szkoleniem ma niewiele wspólnego – dodaje zwycięzca. - Najważniejsze jest to, że pomogliśmy dzieciom, a szkolenie to raczej bonus do całej sprawy – twierdzą zgodnie uczestnicy. - Połączyliśmy przyjemne z pożytecznym – podsumowują. Tej przyjemności towarzyszy też uświadomienie, że bycie żołnierzem to „pestka” trudna do przełknięcia i przed wydawaniem opinii należy najpierw różowe okulary zamienić na gogle, patyk na karabin, a sandały na ciężkie wojskowe buty...

Warto wspomnieć, że Jednostka Wojskowa Komandosów, dzięki aukcjom internetowym oraz rozmaitym akcjom zebrała łącznie na rzecz XX Finału WOŚP prawie 19 tyś.zł. Duże brawa, dla wielkich żołnierskich serc!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto