Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Straż gminna w Kochanowicach kobietą stoi. Poznajcie tą, która pilnuje ładu i porządku w gminie

AKC
Pozajcie Anetę Borecką, strażniczkę gminną z Kochanowic, która opowiada o swojej pracy, która jak podkreśla - noe polega jedynie na ustawianiu fotoradaru.

Wszystko zaczęło się od marzeń o mundurze. Chciała wstąpić do policji, ale nie udało się. Swój cel jednak osiągnęła. Nie jest co prawda policjantką, ale przecież strażnik gminny też nosi mundur.

Od 2010 r. Aneta Borecka pilnuje porządku w gminie Kochanowice. Mimo że jej praca nie należy do najłatwiejszych, to nie wyobraża sobie innego sposobu na życie. - Zanim trafiłam do Kochanowic, pracowałam w Straży Miejskiej w Częstochowie. To nie była łatwa praca, bo jeżdżąc na patrole spotykałam różnych ludzi. Szczerze mówiąc, myślałam, że tutaj będzie spokojniej, ale tutaj też jest co robić, bo wbrew temu co się mówi i myśli, ja nie jestem tylko od fotoradarów - mówi strażniczka.

Do jej obowiązków należy m.in. kontrola posesji, umów na wywóz śmieci, rachunków za szambo, przyjmowanie interesantów, współpraca z policją, sprawdza, szczepień psów.

- Na początku był pewien opór, ale to chyba normalne. Nagle pojawiła się jakaś kobieta, która czegoś chce, czegoś wymaga. Myślę jednak, że mieszkańcy gminy już się do mnie przyzwyczaili, przynajmniej taką mam nadzieję - śmieje się Borecka.

Niepozorna na pierwszy rzut oka kobieta, potrafi też poradzić sobie z niepokornymi rzezimieszkami.
- Są sytuacje, w których trzeba użyć siły czy szeroko pojętej perswazji. Podczas ubiegłorocznych dożynek powiatowych w Kochanowicach było kilka bójek. Z takimi osobnikami nie dyskutuje się, ale bierze delikwenta na stronę, a następnie wyprowadza - mówi strażniczka.

Jak nietrudno się domyślić, na opuszczeniu obiektu się nie skończyło. - Kilka osób wezwałam do siebie. Odpowiedziały za zakłócanie porządku publicznego. Trzy spośród 5 osób zostały ukarane mandatem, dwie sprawy zostały skierowane do sądu. Cztery z nich, w tym jedna kobieta, są mieszkańcami gminy Kochanowice. Jeżeli ktoś łamie prawo, nie ma dla niego żadnych ulg, wynikających z meldunku - ostrzega Borecka.

Przyznaje przy tym, że praca, którą wykonuje nie zawsze jest wdzięczna. - Zdarzają się wulgaryzmy, wyzwiska czy groźby. Tak było m.in. po wspomnianych dożynkach. Krzyczeli, że mnie nie szanują, żebym sobie uważała. Kiedyś pewien pan ostrzegał mnie, że zna człowieka, któremu sam bałby się zawiązać sznurówki - opowiada Borecka.
Ale i na takie osoby ma swoje sposoby. - Każdy jest pewny siebie siebie na neutralnym gruncie. Inaczej wygląda rozmowa, gdy wezwę ich do siebie - przyznaje kobieta.

Mimo że kochanowicka strażniczka jest pewną siebie i bardzo stanowczą osobą, to jest bardzo swadom ewentualnych zagrożeń, która niesie jej praca.

- Zdaję sobie sprawę, że kiedyś ktoś może się na mnie przyczaić. Jeszcze w Częstochowie patrolowałam bardzo nieprzyjemne okolice. Gdy wracałam do domu nad ranem z różnych stron padały inwektywy. Nauczyłam się nie reagować, ale w takiej sytuacji adrenalina się podnosi, mięśnie się napinają, bo nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć - mówi Borecka. Mimo to nie wyobraża sobie innej pracy.

W końcu marzenie o mundurze przy okazji przyniosło miłość jej życia. To jeszcze w straży miejskiej poznała swojego męża, który też jest strażnikiem gminnym - tyle, że w Mykanowie.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto