Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawa przywłaszczenia ponad 100 tys. zł. Wskazano 5 osób. "A w tym czasie pracowało 9. Czyżby dyrekcja sama coś ukrywała?"

PW
Wojewódzki Szpital Neuropsychiatryczny w Lublińcu.
Wojewódzki Szpital Neuropsychiatryczny w Lublińcu. WSN
Chodzi o głośną w ostatnich miesiącach sprawę dotyczącą przywłaszczenia ponad 100 tys. zł na szkodę Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublińcu. Bada ją prokuratura, a placówka medyczna już rozstała się z pracownikami portierni, którzy zwracają pieniądze.

Pracownicy portierni mieli za zadanie m.in. pobieranie opłat za parkowanie na terenie należącym do Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego im. Emila Cyrana w Lublińcu. Pojawiły się jednak podejrzenia, że pieniądze niekoniecznie trafiają do szpitalnej kasy. W końcu sami kierowcy zorientowali się, że coś jest nie tak. Jeden otrzymał paragon z inną datą, niż dzień, w którym wjechał i wyjeżdżał z parkingu, inny znów zapłacił, ale paragonu nie otrzymał w ogóle. O tym drugim przypadku dowiedziała się policja i przekazała informację dyrekcji WSN. Miało to miejsce pod koniec października 2018 roku.

Dyrekcja Szpitala została powiadomiona przez Policję, że portier przyjął pieniądze za wjazd na teren WSN – a nie wydał paragonu. W związku z tą informacją – w dacie powiadomienia – powołała Zespół ds. weryfikacji prawidłowości pobierania opłat za wjazd na teren Szpitala. Zespół pracował w okresie od dnia 27 października 2018 do 16 listopada 2018 roku – poinformowała Beata Musialik, rzecznik prasowy WSN w Lublińcu.

Po zakończeniu prac zespołu i przygotowaniu protokołu z przeprowadzonych ustaleń, dyrekcja skierowała na policję i do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez pracowników portierni – dokładnie rzecz biorąc pięciu pracowników. Rozwiązała też z nimi umowy o pracę.

Czterech bez winy?

W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy list od jednego z pracowników WSN, który poddał w wątpliwość kwestię czy dyrekcja aby na pewno pociągnęła do odpowiedzialności wszystkich co trzeba.

W ciągu trzech lat, których dotyczy sprawa okradania szpitala, na portierni pracowało dziewięciu pracowników, a nie jak twierdzi szpital – pięciu. Dlaczego zatem czterech pozostałych pracowników nie zostało ukaranych? – pyta autor listu. – Jestem pracownikiem szpitala i praktycznie codziennie mam kontakt z pracownikami portierni, więc doskonale wiem, że nie wszyscy zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Czyżby dyrekcja sama coś ukrywała, karząc tylko niektórych? – zastanawia się.

O wyjaśnienia poprosiliśmy w WSN. Dyrekcja placówki zapewnia, że decyzje podjęła na podstawie udokumentowanych nieprawidłowości.

Wyciągnęła konsekwencje w stosunku do osób, które tych nieprawidłowości się dopuściły. Zebrany materiał dowodowy pozwolił na wyciągnięcie konsekwencji wobec pięciu pracowników. Stwierdzono, że po zatrudnieniu na portierni nowych osób, przychody z tytułu opłat za wjazd na teren Szpitala, wzrosły o 150 % – wyjaśnia Beata Musialik, rzecznik lublinieckiego szpitala wojewódzkiego.

Jak już informowaliśmy, śledztwo w sprawie prowadzi też prokuratura, która niebawem powinna przekazać co udało się ustalić.

Wspomniana piątka pracowników zobowiązała się natomiast naprawić szkodę szpitalowi. W połowie grudniu zrobili to już w 68 %. Od tego czasu zwrócili jeszcze trochę.

Na dzień 18.02.2019 r. wspomniani wyżej pracownicy naprawili szkodę ogółem w około 77 % – przekazała rzecznik WSN.

Do sprawy jeszcze wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto