Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skarżyli się, ale i chwalili

Dawid Samulski
Dawid Samulski
Młodsi ich nie znają, starsi pamiętają, jak zakurzone wisiały na sznurkach. Książki skarg i wniosków stanowiły w PRL-u wyposażenie każdego sklepu

Obowiązkowo musiała być w nich jeszcze kalka i ołówek - szare zeszyty wspomina Maria Barczak, w latach 1981-91 kierowniczka sycowskich Delikatesów, obecnie prowadząca sklep spożywczy przy ul. Mickiewicza. - Klient, wpisując skargę albo pochwałę, musiał się również podpisać, gdyż tylko wtedy mógł liczyć na odpowiedź. On zabierał oryginał, a ja z kopią musiałam iść do prezesa Gminnej Spółdzielni, aby mógł się do skargi ustosunkować - wyjaśnia pani Maria, która w handlu pracuje już prawie 35 lat.

Komu zawdzięczamy powstanie pamiętnych książek skarg i wniosków, w których natarczywi klienci przelewali na papier swe żale. Źródła podają, że rzeczone książki wywodzą się z lat 50., kiedy zaczęły rywalizować ze sobą brygady młodzieżowe. Dzięki nim klient mógł ocenić pracę sprzedawców z tych młodzieżowych brygad. Niestety, często były źródłem dodatkowego napięcia między kupującym a ludźmi zza drugiej strony lady, którzy przecież nie byli bezpośrednio winni temu, że w PRL-u często brakowało towaru i półki świeciły pustkami.

- Nie wiem jak w dużych miastach, ale u nas tych skarg naprawdę było niewiele. Góra dwie-trzy w miesiącu. Zawsze staraliśmy się rozstrzygnąć wszystko przy ladzie, porozmawiać, dojść do ustnego kompromisu, więc taki wpis do zeszytu był już naprawdę ostatecznością - nie kryje Maria Barczak. Przykładów konkretnych skarg już sobie nie przypomina, ale zapewnia, że nigdy nie dotyczyły jakości asortymentu, a raczej sposobu jego podania, czy samej kultury obsługi. - Jako kierowniczka towar zawsze musiałam przyjąć ilościowo, jakościowo i organoleptycznie - wylicza.

Dzisiaj klienci mają towaru pod dostatkiem, a zakupy mogą robić nie ruszając się z domu, ponieważ takie właśnie możliwości dają sklepy internetowe. Ale czy to naprawdę jest takie korzystne dla klienta? Zakupy przez Internet nie zawsze okazują się udane, ponieważ sprzedawcy obiecują cuda, a nierzadko przysyłają buble. Usługi zamawiane przez telefon, to oczywista wygoda, lecz gdy chce się z nich zrezygnować lub zamówiona usługa jest niezgodna z oczekiwaniami, zaczynają się problemy. Książki skarg i wniosków umarły śmiercią naturalną w składnicach makulatury, w czasach, gdy swego żywota dokonywała też PRL. Czy jednak znaczy to, że nie miałyby już racji bytu? Po części ich rolę przejęli rzecznicy praw konsumentów, a skargi, jakie przyjmują, dotyczą już głównie jakości towaru.

- Choć moi klienci są naprawdę wspaniali, to jednak bardziej wybredni niż kiedyś. Jeden pan, sprawdzając w zeszłym tygodniu świeżość sałaty, zapytał czy jest z ogródka? - śmieje się pani Maria, przyznając, że obie ręce podniosłaby dziś do góry za powrotem państwowych sklepów, w których ceny wszędzie były jednakowe.

Dotarliśmy do kilku oryginalnych wpisów z dawnych książek skarg i wniosków, które teraz wydają się dość komiczne. Oto kilka przykładów:
Pochwała z 1986 r.: "Dziękuję za rodzynki, które kupiłam, a nie mogłam dostać od 2 lat. Szczególnie dziękuję sprzedawczyni, która z uśmiechem odważyła mi żądaną ilość".
Pochwała z 1980 r.: "Pragnę złożyć dyrekcji podziękowanie za zmianę dawnego personelu. Obecny jest fachowy i miły. Odnoszę wrażenie, jakbym był obsługiwany przed wojną". Podpis: "Kombatant".
Skarga z 1979 r.: "Zamiast 3 kg cukru ekspedientka sprzedała mi 3 kg mrówek faraona". Wyjaśnienie kierowniczki: "Klient był w stanie nietrzeźwym".
Skarga z 1977 r.: "Brak chleba, a w zeszycie, w którym piszę, gnieździło się kilka prusaków".
Skarga z 1976 r.: "Biały ser kładą na wagę dwoma palcami, którymi liczą potem pieniądze. Proszę to zmienić". Wyjaśnienie kierowniczki: "Osobiście uważam, że nie ma innej możliwości jak podanie sera palcem".
Skarga z 1975 r.: " W dniu dzisiejszym podniesiono cenę tulipanów kilkakrotnie, do 150 zł. Proszę o podanie przez producenta kalkulacji tej ceny. W przeciwnym razie skieruję sprawę do Komisji Walki ze Spekulacją".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto