Sieraków Śląski: Bociek uratowany przed śmiercią. Wczoraj około godziny 20 rozpoczęła się niezwykła akcja ratunkowa. Dzięki przytomności i dobrej woli wielu ludzi zwierzę przeżyło atak.
W tym roku bociany osiedliły się w Sierakowie w gnieździe znajdującym się na słupie energetycznym na ulicy Wyzwolenia. Wszystko było w porządku, aż do wczorajszego wieczora, kiedy siostry z Klasztoru Św. Józefa zauważyły, iż dzieje się coś niepokojącego.
Okazało się, że rodzice młodego boćka próbowali zabić bezbronnego malucha.
Pierwszy sygnał wysłano do lublinieckiego OTOZu, który przekierował sprawę do Jacka Wąsińskiego z Mikołowa - założyciela schroniska i lecznicy dla dzikich zwierząt, który po krótkiej konsultacji zgodził się pomóc.
Ze względu na braki w wyposażeniu sierakowskiego OSP na pomoc wezwano straż z Lublińca, która przybyła na miejsce w raz z jednostką Pogotowia Energetycznego.
Właściwa akcja ratunkowa rozpoczeła się o 21.30. Strażacy za pomocą zwyżki dostali się w pobliże gniazda i wyjęli rannego boćka, którym natychmiast zajęli się przedstawiciele OTOZ Animals.
Pod warstwą piór ptaka stwierdzono kilka ran, głównie w okolicach głowy i szyi. Oprócz tego malec był odwodniony i wycieńczony.
- Mały da sobie radę i może mówić o szczęściu. Bez naszej pomocy być może nie przeżyłby nocy - mówi Beata Żółkiewska z OTOZ Animals.
W najbliższych dniach bociek trafi pod opiekę Jacka Wąsińskiego. Przejdzie on rehabilitację i prawdopodobnie już w następnym roku będzie mógł w pełni sprawny wrócić na łono natury.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?