Jedyny rozsądny pomysł, który wpadł Niniwie Team do głowy to „telefon do przyjaciela”, którym w tym wypadku okazał się znajomy konsul, Michał Greczyło, który nie zastanawiając się długo wskoczył do samochodu i w krótkim czasie dotarł do miejsca zatrzymania grupy.
Konsul dwoił się i troił, aby „odblokować” grupę i pozwolić im podążać swoją drogą. Sprawy oparły się o Moskwę i Warszawę, lecz feralnego przepisu nie można było w żaden sposób obejść. Dopiero w Urzędzie Wojewódzkim w Smoleńsku, a konkretnie w jednej z delegatur Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej sprawy ruszyły „z kopyta”.
Cała operacja trwała około 7 godzin, w tym czasie delegacja, która wybrała się z konsulem do Smoleńska, została zaproszona przez "wybawcę” na obiad.
Na najwyższych szczeblach smoleńskiej władzy podjęto decyzję, że tymczasowa, prowizoryczna eskorta policyjna odtransportuje peleton na spoczynek do wsi Kamionka, a administratorka wsi (odpowiednik naszego sołtysa) została zobligowana do zapewnienia ekipie wszystkiego, czego będą potrzebowali.
Gospodarze nie oczekując na odpowiedź rowerzystów, w ekspresowym tempie przywieźli ekipie całego barana, który został przygotowany specjalnie dla nich. Dodatkowo w przesyłce znalazły się dwa wiadra ziemniaków, chleb, masło, ser, marchew, cebula, niezbędne przyprawy, woda oraz jak można się było spodziewać nieodłączny atrybut człowieka wschodu, znany także części naszego społeczeństwa, czyli wódkę.
Eskortę rowerzyści mieli otrzymać dzień później. Niestety Niniwa Team nadal znajduje się we wsi Kamionka. Rowerzyści są cali, zdrowi, najedzeni i bardzo rozgoryczeni przymusowym postojem.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?