Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Reportaż: Spędziliśmy dzień ze strażą pożarną w Lublińcu

Angelina Kita
Strażacy na siłowni spędzają sporo czasu. Muszą być w formie
Strażacy na siłowni spędzają sporo czasu. Muszą być w formie Angelina Kita
Czy strażacy mają jakiś wolny czas? Muszę Was rozczarować… bo niestety nie. Wszystko co robią, gdy akurat nie gaszą pożaru, związane jest z doskonaleniem oraz utrzymaniem sprzętu w pelnej gotowości. W ubiegłym tygodniu z dziennikarskim notatnikiem i aparatem fotograficznym odwiedziłam nową komendę lublinieckiej straży. Miałam okazję poprzyglądać się im "od kuchni".

Zwiedzanie strażnicy rozpoczynam od pokoju odpoczynku. Niestety na początku błędnie wydawało mi się, że przytulny pokój służy relaksowi i nicnierobieniu. Jak się okazało, na wygodnych, skórzanych sofach strażacy podsumowują dokonania całego dnia i planują jutrzejszy.
- Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Każdego dnia, przez minimum godzinę, strażacy szkolą się z zakresu udzielania pierwszej pomocy medycznej - uświadomił mi st. kpt Janusz Bula, zastępca komendanta powiatowego. Wrażenie robią profesjonalne sale wyposażone w sprzęt i fantomy, przedstawiające ludzi (od noworodka do dorosłego) strażacy na takich fantomach uczą się przywracania podstawowych czynności życiowych.

Wchodzimy do dużej sali konferencyjnej. W niej gigantyczny telewizor LCD, jak nic miał chyba ze sto cali. Z pewnością dobrze oglądałoby się mój ulubiony film "Przebudzenie". Na ekranie, owszem są wyświetlane filmy, ale tylko i wyłącznie z akcji ratowniczo-gaśniczych. Strażacy dysponują kamerą, która nagrywa niemal każdy ich ruch w akcji. Filmy są potem szczegółowo analizowane. Wszystko po to, aby pomoc była coraz szybsza i skuteczniejsza.Żeby jeszcze bardziej wczuć się w zawód strażaka przymierzyłam się do zjazdu na stalowej, kilkunastometrowej rurze. Niestety na przymiarce się skończyło. Spora ekipa panów w mundurów w obawie o moje bezpieczeństwo powstrzymała mnie niemal siłą. Zaraz potem kilku z nich zjechało po rurze w ekspresowym tempie, co trudno było uchwycić moim redakcyjnym aparatem, mimo włączenia funkcji "ruch".

Szatnia męska. A w niej dziesiątki mundurów. To tak zwana szatnia brudna. Zapach ognia i dymu pochodzącego z akcji gaśniczej unosił się w powietrzu niemal na każdym kroku.

Doświadczeniem, którego nigdy nie zapomnę była rewia strażackiej mody. Przyodziano mnie w najprawdziwszy strażacki mundur bojowy z pełnym ekwipunkiem m.in aparatem powietrznym (w środku butli znajduje się powietrze, które izoluje strażaków od dymu). Waga stroju - 22 kilogramy. Zrobiłam kilka kroków w przód i… jeden w tył. W mojej głowie kłębiło się jedno pytanie: Jak oni mogą w czymś takim biegać, skakać w dodatku z wężem gaśniczym (podobnym wagowo) i to przez parę ładnych godzin?

Gdy zwiedziłam siłownię strażaków wcale nie zdziwiłam się, jak mogą dźwigać takie ciężary. Sala do ćwiczeń podzielona jest na dwie części: siłową i aerobową. Znajdują się tam przyrządy do ćwiczeń każdego rodzaju. Może lepiej byloby napisać czego tam nie ma. Trenują przez kilka godzin a i tak ich sprawność fizyczna poddawana jest sprawdzeniu.

Jeśli myślicie, że strażacy mają fachowców od reperacji sprzętu, to grubo się mylicie. Sami naprawiają uszkodzenia samochodów strażackich, sprzętu ratowniczego itp. Są do tego przeznaczone specjalne sale, w których konserwują i sprawdzają sprzęt.
Ciekawą sprawą wydaje się tzw. próba harvardzka, nie jest to jednak związane ze studiowaniem, ale ze sprawnością fizyczną. Kandydaci na strażaków muszą przejść próbę wytrzymałościową, polegającą na wchodzeniu na specjalnych schodkach, jeżeli tętno okaże się zbyt wysokie - odpadają. Dla porównania ja dostaję sporej zadyszki kiedy wchodzę po schodach na pierwsze piętro redakcji.

Jak każda odzież mundur strażaka dość często się brudzi. Powiedzmy, że trochę częściej. W efekcie trzeba go wyprać. Do tego celu służy specjalna pralka. Koszt urządzenia - 20 tysięcy złotych. Cena mówi sama za siebie. Naszpikowana jest całą masą różnokolorowych przycisków. Z uruchomieniem miałabym nie lada problem. Ale efekt końcowy wynagradza wszystko. Obserwuję jak cudpralka błyskawicznie rozprawia się nawet z najuporczywszym brudem nie niszcząc powłoki ubran. Która z pań nie chciałaby mieć takiej "przyjaciółki" w domu?

Strażacy sami sobie są kucharzami. - Mamy pomieszczenie do przygotowywania posiłków, które wyposażone jest w kuchenkę mikrofalową, lodówkę, kuchenkę gazową. Strażacy mają nawet zmywarkę - pokazuje st. kpt Janusz Bula, zastępca komendanta powiatowego.
Oprócz standardowych wozów strażackich są też bardziej specjalistyczne. - Mamy samochód tzw. rozpoznania chemicznego. Znajduje się w nim gazoszczelne ubranie, maska, która izoluje strażaków od środowiska skażonego a także pompy chemiczne, agregaty i uszczelniacze - mówi st. bryg Michał Chrząstek, komendant powiatowy lublinieckich strażaków.

Strażacy posiadają system przyjmowania zgłoszeń ratowniczych. Służbę pełni dwóch strażaków oraz dyspozytor pogotowia.
Moja przygoda zakończyła się na pokazie gaszenia pożaru. Niestety próbując zrobić zdjęcie zamoczyłam aparat.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto