Co kilka dni w mediach pojawiają się informacje na temat oszustw metodą "na wnuczka" czy "na policjanta". Większość z nich kończy się w najgorszym wypadku utratą pieniędzy. Niestety w przypadku mieszkanki powiatu lublinieckiego doszło do wypadku.
- To był koniec listopada ubiegłego roku. Byłam wtedy za granicą, kiedy otrzymałam telefon od mojej mamy, która mieszka pod Lublińcem. Pytała, czy jestem w więzieniu i co się ze mną dzieje. Nie wiedziałam, o co chodzi - mówi pani Magdalena, mieszkanka powiatu lublinieckiego. W ten sposób właśnie oszuści rozpoczęli rozmowę z 92-latką. Wmówili jej, że przebywająca poza domem córka spowodowała wypadek, zabiła kobietę z dzieckiem i trafiła do aresztu. - Oszuści wmówili mamie, że potrzebne są pieniądze na kaucję dla mnie, by wydobyć mnie z więzienia. Mama powiedziała, że ma tylko 900 zł. Wzięła te pieniądze i poszła do mojej kuzynki, by jeszcze do mnie zadzwonić. Niestety po drodze spadła ze schodów - relacjonuje mieszkanka lublinieckiego.
Śmierć matki to wina oszustów
Po upadku seniorka z urazem nogi została przebadana przez lekarza i otrzymała skierowanie do szpitala w Piekarach Śląskich. Po leczeniu wróciła do swojego domu. Otrzymała specjalny but. Jej stan nie pozwolił na poruszanie się. Wymagała całodobowej opieki. Czuwała przy niej córka, która od razu wróciła z zagranicy i pielęgniarka. Kobietą zajęła się też fizjoterapeutka.
- Mamusia nie mogła chodzić. Przez to w jej nogach zebrała się woda i w wyniku niewydolności krążenia zmarła 20 stycznia tego roku. Dla mnie to jak morderstwo. Ci ludzie powinni za to odpowiedzieć - dodała córka zmarłej.
Moja mama mogła jeszcze żyć. Czuła się dobrze i była w świetnej kondycji.
Ciemny blondyn około 50-tki
O całej sprawie pani Magdalena powiadomiła policję, która według jej relacji nawet patrolowała okolice domu. - Tego samego dnia, którego mama otrzymała telefon od oszusta, pod jej dom podjechał mężczyzna. Widziała go moja kuzynka, która wyszła na zewnątrz z telefonem. Gdy zobaczył ją kierowca, szybko odjechał. To był ciemny blondyn około 50-tki. Był dość gruby - opisuje pani Magdalena.
- Chciałabym ostrzec ludzi przed podobnymi oszustami. Nie powinno być tak, że ludzie przez nich umierają. Ofiary tych przestępstw powinni się zebrać razem i wspólnie walczyć. Może nawet założyć wspólną sprawę - dodaje pani Magdalena.
Policjanci wciąż ostrzegają
Policja regularnie ostrzega przed tego typu oszustwami, jednak wciąż zdarzają się przypadki, kiedy po telefonie seniorzy oddają całe swoje oszczędności. Scenariusz zawsze wygląda podobnie: najczęściej na numer stacjonarny dzwoniła kobieta podająca się za córkę osoby podnoszącej słuchawkę, histerycznym, płaczącym głosem mówiła, że w wypadku zabiła człowieka i prosiła o znaczną kwotę pieniędzy potrzebną „na załatwienie” sprawy. Następnie po pieniądze miał się zgłosić rzekomy policjant, któremu należy przekazać pieniądze. Oszuści podawali się również za policjanta CBŚP ścigającego groźnego hakera czy nieuczciwego pracownika banku. Aby uwiarygodnić oszustwo podawali rozmówcom wymyślone imię i nazwisko oraz fikcyjny numer legitymacji nalegając na podanie danych potrzebnych do zalogowania się na konto bankowości elektronicznej lub nakłaniali do przelania wszystkich oszczędności na wskazany rachunek bankowy w celu ich zabezpieczenia.
Lublinieccy policjanci apelują do wszystkich o rozwagę i ostrożność oraz przypominają, że zachowanie zasady „ograniczonego zaufania” może uchronić nas przed utratą oszczędności, a w przypadku mamy pani Magdaleny zdrowia i w konsekwencji życia.
- Moja mama jest ofiarą głupoty tych bandytów. Jej śmierć pokazuje, do czego może doprowadzić próba oszustwa - skwitowała pani Magdalena.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?