Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po dekadzie milczenia Edyta Bartosiewicz wraca na scenę?

Ola Szatan
Edyta Bartosiewicz.
Edyta Bartosiewicz. fot. Warsaw Orange Festival
- Bardzo zmieniłam się przez te osiem, dziesięć lat i o tym opowiem, kiedy wyjdzie płyta. Jestem to winna moim fanom - mówi Edyta Bartosiewicz. O spektakularnym powrocie na rodzimą scenę muzyczną po długich dziesięciu latach milczenia jednej z najlepszych i najpopularniejszych wokalistek lat dziewięćdziesiątych - pisze Ola Szatan.

Są artyści, którzy dla mnie zawsze będą mentorami. Miałam wielkie szczęście pracować z największymi. Czy to jako chórzystka, czy to jako współproducentka. Ale artystką, której talent jest zupełnie nie z tego świata, jest Edyta Bartosiewicz - pod słowami Kayah z 2003 roku z pewnością podpisałoby się wielu.

- Edyta jest superkrytyczna wobec siebie. Gdy nagrywaliśmy "Trudno tak…", wszyscy byli zadowoleni z efektu, tylko ona jedna ciągle chciała coś poprawiać. U siebie, u mnie - mówił Krzysztof Krawczyk latem 2008 roku, gdy wspólnie z Edytą zaśpiewał w Sopocie przebój "Trudno tak..." w ramach koncertu z okazji 45-lecia pracy artystycznej. Głośno zastanawiano się wówczas, czy ten występ jest zapowiedzią powrotu Edyty na scenę. Były Trubadur nieco studził te emocje.

- Sądzę, że wie, iż nie musi się śpieszyć. Czy wyda płytę teraz, czy za dwa lata, ludzie rzucą się na jej piosenki jak na świeże bułki - podkreślał Krawczyk.

Jasnowidz? Najnowszy album Bartosiewicz (pierwszy od 1998 roku kiedy ukazała się studyjna płyta "Wodospady") swoją premierę będzie miał jeszcze tej jesieni. Nie dziwi, że jest jednym z najbardziej oczekiwanych krążków tego roku.

Spektakularny powrót poprzedzony był wielkim występem Edyty Bartosiewicz, który w minioną sobotę odbył się podczas Warsaw Orange Festival na warszawskim Służewcu. Na ten show cała muzyczna Polska czekała dziesięć długich lat. Ale było warto.

- Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że tu jestem - powiedziała Edyta na dzień dobry, wywołując ogromny aplauz publiczności. Wokalistka bisowała aż cztery razy, grając swoje największe hity, wśród nich "Zegar", "Ostatni" czy "Skłamałam". Pokazała, że jest w formie, a bycie na scenie sprawia jej przyjemność. Tym bardziej, że występowała w roli największej gwiazdy pierwszego dnia festiwalu. Tuż za Cortney Love i grupą Hole.

Wdowa po legendarnym liderze zespołu Nirvana, Kurcie Cobainie musiała się zgodzić na rolę swoistego "supportu" przed Edytą. Bartosiewicz była tą wiadomością zaskoczona. Podkreślała, że Courtney to jedna z jej muzycznych fascynacji.

- Powrót Edyty i wiążące się z tym nasze zaproszenie to był pewien proces. Edyta chciała wrócić, poczuła, że to ten moment. W ciągu ostatnich kilku lat było kilka podejść. Nie były do końca udane - zdradził Piotr Metz, dyrektor artystyczny Orange Warsaw Festival. To Metzowi Edyty udzieliła jedynego wywiadu.

- Bardzo się zmieniłam przez te osiem, dziesięć lat i o tym opowiem, kiedy wyjdzie płyta - podkreśliła w wywiadzie Edyta Bartosiewicz. - Jestem to winna moim fanom. Ta płyta to owoc prac jeszcze z 2002 roku plus nowa rzecz, która powstała w 2007 roku. - Wydawało mi się, że piosenki z tamtego okresu zamykają pewien etap, a okazało się, że wyśpiewałam sobie kolejne osiem lat. I jestem bardzo zadowolona z tych tekstów. Myślę, że to najlepsza moja płyta - dodała.

Dekada milczenia. Można sądzić, że dla artystów to przepaść, którą trudno pokonać. Zmienia się przecież moda, gust, oczekiwania słuchaczy. Edyta Bartosiewicz należy do największych i najpopularniejszych polskich wokalistek lat 90.

Urodziła się 11 stycznia 1966 roku w Warszawie. Mając 10 lat zaczęła się uczyć gry na gitarze. Zaczęła układać piosenki, które przeważnie miały angielskie teksty. Ale jeszcze nie myślała o związaniu swego życia z muzyką. Studia podjęła na SGPiS w Warszawie, nie był to jednak szczyt jej marzeń.

Gdy nie udało jej się rozwinąć skrzydeł z jej pierwszym zespołem (który założyła w Mińsku Mazowieckim), zdecydowała się w 1986 roku na wyjazd do Londynu, gdzie poznała zespół The Blue Airplanes. Kilka koncertów na Wyspach Brytyjskich i Edyta poczuła, że muzyka jest tym elementem, którego brakowało jej w życiu. Kiedy wróciła do Polski, nastąpił przełom. Porzuciła uczelnię po czwartym roku studiów i dołączyła do grupy Staff, którą następnie przemianowano na Holloee Poloy. W 1989 roku razem z zespołem wygrała Mokotowską Jesień Muzyczną w Warszawie. Rok później ukazała się jej pierwsza płyta "The Big Beat". Smak sukcesu Edyta poczuła po wydaniu albumu "Love" w 1992 roku. Na festiwalu w Sopocie zdobyła Bursztynowego Słowika. Im dalej, tym było lepiej.

Płyta "Sen" przyniosła jej m.in. status platynowej płyty oraz dwie statuetki najważniejszych nagród polskiego przemysłu muzycznego, czyli Fryderyków (za najlepszy album roku i najlepszej wokalistki).

Edyta Bartosiewicz zawsze intrygowała. Zarówno swoją charyzmą i wyglądem m.in. słynnymi podwójnymi brwiami, które stały się jej znakiem rozpoznawczym. Poruszenie wywołała obcinając sobie włosy w teledysku do piosenki "Tatuaż". W tym szaleństwie była metoda. Jej trzeci album "Szok'n'Show" (1995) promowany przez znakomity utwór "Szał" otrzymał Fryderyka w kategorii "najlepszy album rockowy", a także osiem nominacji do tej statuetki w innych kategoriach.

Domowe półki zapełniały się kolejnymi nagrodami, a Edyta zyskała status prawdziwej gwiazdy. Doceniła ją publiczność, ale i krytyka. Liczba wyróżnień wzrosła, gdy w 1997 roku ukazała się płyta "Dziecko" i rok później, gdy światło dzienne ujrzał krążek "Wodospady". Najbardziej niespodziewane było zniknięcie Edyty Bartosiewicz z życia publicznego, które tłumaczono na wiele sposobów. Jedni twierdzili, że artystka zwątpiła w swój talent, inni mówili, że ma depresję i inne problemy. Nagle wokalistka przestała nagrywać płyty, koncertować i udzielać się medialnie.

Jedyną jej aktywnością stały się występy gościnne. Współpracowała nie tylko z Krzysztofem Krawczykiem, ale i Kazikiem Staszewskim. Z liderem Kultu Bartosiewicz nagrała utwór "Cztery pokoje" (ukazała się na płycie "Melassa" w 2000 roku). Edyta udzielała się także na krążkach innych artystów, m.in. zespołu Róże Europy, Acid Drinkers, Hey czy Wojciecha Waglewskiego. Świetnie wypadła na koncercie z okazji 10-lecia Myslovitz, które w 2005 roku odbyło się na kąpielisku Słupna w Mysłowicach. W duecie z Arturem Rojkiem, wokalistą grupy zaśpiewała piosenkę "Chciałbym umrzeć z miłości".

Kilkakrotnie wokalistka wspominała o dacie premiery nowego albumu, którego zapowiedzią była piosenka "Niewinność" (2002). Współproducentem tej piosenki był Aleksander Woźniak, klawiszowiec i kompozytor popularnego chorzowskiego zespołu PIN. - Pracowałem wtedy z głównym gitarzystą Edyty, Maćkiem Gładyszem, mieliśmy grupę producencką - mówi Alek. Z Edytą Bartosiewicz współpracował przez dwa lata jako producent i aranżer jej piosenek.

Uśmiecha się, gdy pytam o słynny perfekcjonizm artystki.

- Oczywiście, że można zagubić się w perfekcjonizmie. Edyta zwracała uwagę na wiele rzeczy, których ja na przykład nie widziałem. Ale to w końcu był jej materiał i sama najlepiej wiedziała jak ma ostatecznie wyglądać. Nie było między nami żadnym spięć ani trudnych sytuacji. Polubiliśmy się, a rozstaliśmy się w miłych okolicznościach - podkreśla Woźniak.

Już wiadomo, że najnowszy album Edyty Bartosiewicz będzie nosił tytuł "Tam, dokąd zmierzasz". Wokalistka jest autorką, kompozytorką i producentką nagrań. Za realizację dźwięku odpowiada Leszek Kamiński. Krążek ukaże się w założonej przez Edytę wytwórni Eba Records przy współpracy z Sony Music.

- Chcieliśmy, by Edyta w tym roku wystąpiła na tradycyjnym koncercie T.Love w warszawskiej Stodole, gdzie gramy z gośćmi - zdradził nam Muniek Staszczyk, lider T.Love. - Ale potem podziękowała nam mówiąc, że musi się skupić na swojej solowej płycie. Cieszę się, że wraca z nowym albumem. Widać jak ludzie na to czekali. Niepotrzebnie dziewczyna się zablokowała - stwierdził Staszczyk.

Jak zapewnia sama wokalistka, nowa płyta nie różni się zbytnio od poprzednich, jest jednak coś nowego, co zbudowało się w niej przez lata. - Sądzę, że zacznę robić nową muzykę. Ta płyta zamknie pewien etap i w momencie kiedy ją wydam, mogę pójść zupełnie inną drogą, mogę pójść w muzykę filmową - mówi artystka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swietochlowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto