W piątek, 23 października, premier ogłosił objęcie całej Polski czerwoną strefą. W praktyce oznacza to m.in. zamknięcie na dwa tygodnie restauracji i pubów, ograniczenia w handlu i przejście kolejnej grupy dzieci i młodzieży na zdalne nauczanie. Seniorzy powinni zostać w domach, a na ulicach w grupie będzie można gromadzić się tylko do pięciu osób. Z kolei małoletni (do 16. roku życia) do godz. 16 nie powinni w ogóle wychodzić bez opieki dorosłych.
Dziś tragiczny bilans koronawirusa. Ponad 13 tys. przypadków w Polsce, ponad 1300 w woj. śląskim. Zobacz szczegóły:
Jak zaznaczył premier, specjaliści szacują, że wprowadzone zmiany zaczną przynosić efekty najwcześniej po 7-14 dniach. Do tego czasu należy liczyć się z tym, że liczba zakażeń będzie rosnąć.
- Przed nami krytyczny tydzień. Krytyczny w tym sensie, że w nadchodzącym tygodniu przesądzi się, czy będziemy mieli do czynienia z dalszą eskalacją pandemii, czy ten charakter wzrostu zachorowań się zmieni - mówił po wystąpieniu premiera Adam Niedzielski, szef resortu zdrowia.
Nawet 20-25 tys. zakażeń dziennie
Jak zaznaczył, obecnie ziszcza się czarny scenariusz, który jeszcze tydzień temu mówił o 15. tys. zachorowań dziennie. Jeśli ta tendencja się utrzyma, to w przyszłym tygodniu możemy spodziewać się nawet 20-25 tys. przypadków zakażeń dziennie. - Taki scenariusz jest już gorszym od czarnego - przyznał Niedzielski.
Służba zdrowia, zdaniem ministra, zachowuje wydolność i sprawność operacyjną. - Nasz cel jest taki, abyśmy na koniec października doszli do poziomu 30 tysięcy łóżek. Jednak infrastruktury medycznej nie da się rozbudowywać w nieskończoność - tłumaczył Niedzielski.
Teraz najważniejszym zadaniem jest zmniejszenie tempa rozwoju pandemii. Jak wyjaśnił szef resortu zdrowia, jeśli się to uda, efekty obostrzeń poznamy za dwa tygodnie, to Polska przejdzie do liniowego wzrostu w okolicach 15-18 tys. zakażeń w przyszłym tygodniu.
"Serdecznie pozdrawiam ruchy antyszczepionkowe"
Głos zabrał także doradca premiera i lekarz, prof. Andrzej Horban. Jak przyznał, jego zespół nie posiada twardych danych dotyczących transmisji i ognisk zakażeń w lokalach gastronomicznych, ale decyzja o częściowym zamknięciu branży oparta została na przesłankach o trudnościach w zachowaniu dystansu oraz fakcie, iż nie można mieć na sobie maseczki w restauracji. Jako analogię podał wesela, co do których nie miał już wątpliwości, że były rozsadnikiem koronawirusa.
Jak tłumaczył ekspert, to nie są restrykcje, ale środki zapobiegawcze, zwalczające epidemię, chroniące życie ludzkie.
- W tej chwili mamy do czynienia z odmianą wirusa, która łatwiej zakaża. W związku z tym ten wzrost zakażeń jest bardzo szybki, ale też koronawirus nie jest tak zjadliwy jak w pierwszej fali, spadła jego śmiertelność. 3 proc. od 500 osób w liczbach bezwzględnych to co innego niż 1 proc. od 15 tys. - tłumaczył prof. Horban.
Prof. Horban tłumaczył także, że zupełnie inaczej wyglądałaby sytuacja, gdyby lekarze mieli do dyspozycji lekarstwo na Covid-19. - Wówczas byłaby to zupełnie prosta choroba typu infekcja górnych dróg oddechowych. Lekarstwa w tej chwili nie ma i 20 proc. naszych pacjentów wymaga tlenoterapii - mówił. Jak przypomniał, jeśli nie ma leczenia, środkiem ochronnym byłaby szczepionka.
- Serdecznie pozdrawiam ruchy antyszczepionkowe. Jeśli chcą zobaczyć państwo świat bez szczepionek, to proszę obserwować. Tak dokładnie wygląda świat bez szczepionek - powiedział.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?