Ogródki piwne w Lublińcu po pandemii. Ile trzeba teraz płacić miastu za teren?

W 2017 roku doszło do dość ostrego sporu między właścicielami lokali gastronomicznych a mieszkańcami lublinieckiego Rynku. W miejskiej przestrzeni publicznej rozpętała się wtedy dyskusja, w której oskarżani byli m.in burmistrz, Rada Miejska oraz Staż Miejska o ograniczanie swobód obywatelskich, wprowadzenie tzw. "godziny policyjnej", a także wypraszanie klientów ogródków piwnych. Właściciele mieli wtedy podpisane umowy, z których wynikało, że muszą zamykać ogródki o godzinie 22. Mieszkańcy skarżyli się wtedy na krzyki, kłótnie, a nawet rękoczyny i załatwianie potrzeb fizjologicznych w okolicach rynku. Po tym czasie sytuacja nieco się uspokoiła, a w ubiegłym roku przyszła pandemia, która dobiła lublinieckie lokale gastronomiczne.

Ile trzeba zapłacić za miejsce pod ogródek na lublinieckim rynku?

Temat ogródków powrócił, gdyż w przestrzeni publicznej pojawiły się informacje, że opłaty za dzierżawę ogródka na rynku są zbyt wysokie. Na ten temat wypowiedziała się podczas spotkania on-line z mieszkańcami wiceburmistrz Lublińca, Anna Jonczyk-Drzymała.

- Analizowaliśmy ten temat. W 2017 roku udzielałam wywiadu na temat tego, czemu w Lublińcu jest problem z tymi ogródkami. Przedsiębiorcy nie byli zadowoleni z obrotów, ale i ze złej sławy, która krążyła o tych ogródkach po Lublińcu. Ingerowała często policja. Musieliśmy się tłumaczyć mieszkańcom, którzy narzekali na hałasy i nieobyczajne zachowania, a z drugiej strony musieliśmy się zmierzyć z oczekiwaniami młodych ludzi, że chcą mieć fajny, imprezowy Lubliniec, żeby się coś działo. A jeszcze z innej strony musieliśmy zmierzyć się z przedsiębiorcami, którzy narzekali na to, że rynek umiera, nic się nie dzieje - wyjaśniała Anna Jonczyk-Drzymała.

Według wiceburmistrz rozwiązaniem kompromisowym i ożywczym dla rynku był Miejski Projekt Streetworkingowy. Program ten był cyklem akcji, które angażowały mieszkańców w przestrzeni publicznej. Spowodowało to nie tylko kulturalne ożywienie centrum, ale i sprawiło, że rynek nie był tylko miejscem do przesiadywania okolicznych miłośników mocnych trunków.

- Po 2017 roku wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniom i zmniejszyliśmy opłaty za dzierżawę terenu pod ogródki kawiarniane. W tym roku zarządzeniem podjętym przez pana burmistrza obowiązuje stawka 10 zł za metr kwadratowy. Dla przykładu w Częstochowie jest to 36 zł za m kw., w Bytomiu 12,5 zł, w Tarnowskich Górach to 10 zł, w Rybniku 30 zł, a w Myszkowie 16 zł. Już jeden przedsiębiorca pytał o możliwość dzierżawy w tym roku, ale nie wiadomo jaka będzie sytuacja w kraju, ale jesteśmy otwarci na współpracę i zachęcam innych przedsiębiorców do zainteresowania się tą kwestią - zaapelowała wiceburmistrz Jonczyk-Drzymała.

Kiedy dopuszczą otwieranie ogródków restauracyjnych?

Pozostaje tylko pytanie, kiedy ogródki będą w ogóle otwarte. Kilka dni temu rzecznik rządu Piotr Müller powiedział, że jednym z wariantów branych pod uwagę jest odmrażanie usług na świeżym powietrzu. – Nie wykluczam, że majówkę spędzimy w ogródkach – stwierdził. To zapowiedź, że najpierw rząd zgodzi się na otwarcie ogródków kawiarnianych. Majówka to jednak dość optymistyczny termin. Czas pokaże...