18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O motocyklach, górach i ...ryzyku - wywiad z podróżniczką Martyną Wojciechowską

Teresa Semik
Zawsze podążam nie za strachem, tylko za tym, żeby go przełamać, zrobić   ten pierwszy krok
Zawsze podążam nie za strachem, tylko za tym, żeby go przełamać, zrobić ten pierwszy krok Dariusz Gdesz
Ściga się na motocyklach i w autach. Zdobyła najwyższe szczyty wszystkich kontynentów. Leci do Afryki, by nurkować z rekinami. - Mam udane życie - mówi podróżniczka Martyna Wojciechowska w rozmowie z Teresą Semik

Jak smakuje żywe baranie oko?

Niespecjalnie. Dostałam go do zjedzenia od Mongołów na powitanie. Potem dołożyli mi kawałek tłustego zadka owcy jako najznakomitszy kąsek, a ja nienawidzę tłuszczu. Słabo to zniosłam. Jak ktoś mnie częstuje, nie umiem odmówić.

Organizm znosi bezboleśnie, także pająki smażone w głębokim tłuszczu?

To takie nasze chipsy. Z Borneo wróciłam z tropikalną chorobą i kurację zakończyłam po roku. Ryzyko zachorowania jest wliczone w cenę biletu w świat.

W "Podróżach z Herodotem" Ryszard Kapuściński pisze, że nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? No właśnie, co?

Uzależnienie. Dziś nie umiałabym żyć bez podróży. Często uciekamy w świat przed rutyną dnia codziennego, ale ja nie wiem, czy jeżdżę szukać czegoś nowego, czy unikać tego, co mnie tutaj spotyka. Chyba jedno i drugie.

Te podróże nie kończą się nigdy?

Nie należę do osób, które po powrocie do domu wyciągają zdjęcia, opowiadają, gdzie byli i co widzieli. Nie analizuję, co się wydarzyło, bo chcę cały czas podążać przed siebie. Gdyby nie książki, które zaczęłam pisać, moi rodzice nawet by nie wiedzieli, co ja przez te 10 lat robiłam. Teraz dopóki nie uwiecznię tego, co zobaczyłam, nie mam spokoju.

Były momenty załamania?

Raz, w Masywie Vinsona na Antarktydzie. Wyprawa, zamiast 2 tygodnie, trwała półtora miesiąca. Nic się nie układało tak jak powinno, głównie z powodu pogody. Byłam wycieńczona, psychicznie rozbita. Miałam wszystkiego dość i chciałam wrócić do mojej malutkiej córki. Gdy dzwoniłam do domu, słychać było w moim głosie, że najchętniej położyłabym się w zaspie i zasnęła.

Ile dni w roku jest pani w domu?

W tej chwili nie wyjeżdżam na dłużej niż 2-3 miesiące, ale kiedyś nie było mnie w Polsce nawet 9 miesięcy w roku. Przeważnie jadę na 2 tygodnie i wracam. Nadrabiam rodzinne zaległości i wyjeżdżam. Zmienił się charakter mojej pracy i życia odkąd zostałam mamą.

W świecie męskich sportów ekstremalnych musi pani udowadniać, że jest równie dobra, a nawet lepsza?

To ja przestałam mieć taką potrzebę, żeby coś komuś udowadniać, ale to też jest domena wieku.

Z wiekiem człowiek pokornieje?

Miałam niedawno 37. urodziny. Zanim wstałam tego dnia, pomyślałam, że to jest znacznie milszy moment niż kiedy kończyłam 17 lat czy 27 lat. Czuję się we właściwym miejscu, czasie, otoczona właściwymi ludźmi. Mam udane życie, choć ono nie jest usłane wyłącznie różami.

Gdy zamierzała pani zająć się motoryzacją, redakcje były otwarte na tę propozycję?

Oczywiście, że nie, choć ze scenariuszem programu obeszłam wszystkie stacje. Na szczęście dostałam swoją szansę w TVN. Zawsze podążałam za tym, co mi w duszy grało, nie patrząc, co o tym inni sądzą. W takim otwartym stylu chcę wychowywać moje dziecko. W książce "Automaniaczka", wysłanej kilka dni temu do drukarni, piszę o dziewczynie, która spełniła swoje chłopięce marzenia. Obalam mit, że dziewczynki wolą lalki Barbie, a chłopcy piłkę, bo zdarzają się takie wyrodki jak ja. Nie miałam Barbie, ale zawsze chciałam się bawić samochodami.

Jak pani wyznacza sobie granice ryzyka?

O ryzyku myślę wtedy, kiedy wymusza go sytuacja. Wpiąć się w linę poręczową, czy przejść trudny teren bez tego zabezpieczenia? Dzisiaj się wepnę, bo wiem, że ograniczam niepotrzebne ryzyko. Kiedyś stać mnie było na to, żeby tego nie robić i szybciej poruszać się w terenie górskim.

Dlatego, że teraz w domu czeka Marysia?

Macierzyństwo zbiegło się z dojrzałym wiekiem, a z wiekiem nabieramy rozsądku. Kiedyś jeździłam po polskich drogach motocyklem z prędkością 285 km na godzinę. Dzisiaj bym tego nie zrobiła, bo to jest głupie. W młodym wieku człowiek ma wrażenie, że jest nieśmiertelny.

Gdy Marysia oznajmi: mamo, jadę zdobywać Himalaje, co jej pani odpowie?

Muszę się z tym liczyć, ale wolałabym, żeby wybrała spokojniejsze życie. Z drugiej strony najgorsze niebezpieczeństwa czyhają na nas w codziennym życiu. Mój najgorszy wypadek samochodowy nie zdarzył się na rajdzie Dakar, tylko w ruchu ulicznym, gdy jechałam jako pasażer. Marysia wykazuje zainteresowanie wspinaczką, chodzimy już na ściankę wspinaczkową. Chcę ją zabrać do Afryki, mojego ukochanego miejsca na ziemi. Na razie twierdzi, że będzie jeździć na krańce świata i zostanie pisarką, ale ma 3,5 roku.

Jak pani rodzice znoszą pani życie na sto procent?

Mama nie wiedziała, co tak naprawdę oznacza mój wybór drogi życiowej, bo nie podróżuje, nie wspina się, nie nurkuje, nie jeździ szybko motocyklami. Nie miała pojęcia, jakie są zagrożenia, a i tak dużo przeżyła z powodu moich pasji. Natomiast ja wiem, jakie czyhają zagrożenia na świecie na dorastającą dziewczynę.

Mama nie zabraniała - zejdź z motocykla, nie wchodź na Mont Everest?

Raczej tata zabraniał, krzyczał, nie odzywał się do mnie. Robi to zresztą do dziś. Jak obejrzał mój program telewizyjny z Indii, kiedy oblazły mnie szczury, wygłosił kolejną swoją teorię: już wiem, dlaczego jesteś starą panną. Bo ty te wszystkie obleśne zwierzęta całujesz. Żaden facet nie chce się z tobą umówić.

Jak pani oswaja strach?

Strach traktuję jako wyzwanie i kolejną przeszkodę do pokonania. Mam lęk wysokości, nie lubię wstawać wcześnie, nie lubię marznąć, a jednak to robię. Na tym polega przesuwanie granic moich możliwości. Na tym też polega odwaga, że podejmuję wyzwania, które nie są dla mnie komfortowe.

Nie prościej ominąć przeszkodę?

Jeżeli podążamy za własnymi lękami, to się nie rozwijamy, niewiele wiemy o sobie. Dlatego zawsze podążam nie za strachem, tylko za tym, żeby go przełamać. Kiedy mam skoczyć na bungee czy ze spadochronem, nienawidzę tego pierwszego kroku. Wiem, że chodzi o ten jeden moment, bo potem już nie ma odwrotu, więc się zmuszam. Jest mi aż niedobrze z nerwów, a jednak robię ten krok. Moje życie sprawia mi ogromną satysfakcję. Teresa Semik

VIA SILESIANA - POPRZYJ NASZA AKCJĘ NADANIA TEJ NAZWY DLA AUTOSTRADY A4
SPIS POWSZECHNY: 400 TYS. OSÓB WPISAŁO NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ [WYNIKI NIEOFICJALNE]
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto