Niniwa Team moc ma nie tylko w nogach. Jego największą siłą jest niesamowitą umiejętność zarażania innych pozytywną energią. Wie o tym każdy, kto choćby raz miał przyjemność spotkania się z rowerzystami i z ojcem Tomkiem Maniurą, który jest nie tylko motorem napędowym grupy, ale przede wszystkim człowiekiem, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Udowadnia to każdego dnia swej kapłańskiej posługi, w którą od kilu lat wpisane są rowerowe pielgrzymki.
W sumie było ich już 8. Lider Niniwa Team'u zakłada, że odbędą się jeszcze 2 i przygoda z wyprawami zakończy się na okrągłej dziesiątce. Tak zapewne jednak się nie stanie, bo i jak odmówić rowerowym zapaleńcom, których przecież nie brakuje. W przypadku Wyprawy w Nieznane ich zebranie łatwe nie było.
- Planując kolejną wyprawę po Syberii miałem świadomość, że to musi być coś wyjątkowego. Wiedziałem, że Syberię trudno będzie przebić. Samo hasło Syberia robiło wrażenie, do tego w trakcie naszej podróży miało miejsce wiele wydarzeń, które stały się bardzo medialne, jak aresztowanie czy wypadek Hani, ślub Piotrka i Sary. To była 7 wyprawa i wszyscy pytali, gdzie dalej. Czy będzie więcej kilometrów i uczestników? Dla mnie to była presja, bo oczekiwania z każdym rokiem były większe, a po Syberii już naprawdę ogromne. Z każdym rokiem przekraczaliśmy granice naszych możliwości, każdy oczekiwał coraz więcej. A człowiek ma takie możliwości jakie ma - mówił podczas promocji książki ojciec Tomek.
Pomysłów na kolejną wyprawę było wiele - Indie, Ameryka Południowa, Azja. - Nie było łatwo. Były różne pomysły. Chcieliśmy polecieć na inny kontynent, co nie było prostym zadaniem. Nie chodziło o możliwości fizyczne, ale finansowe, to była największa trudność. Ale nawet gdyby ktoś zapłacił za nasze bilety, nie byłoby to krokiem do przodu. W końcu zrozumiałem, że nie chodzi o to, by zdobywać nowej miejsca, by szukać sposobów na przebicie kolejnej Syberii, ale przebić Syberię w sobie - mówił lider Niniwa Team'u.
W końcu pojawiła się formuła wyprawy w nieznane. - Wiele osób uważało ją za bezsensowną, bezcelową. Było dużo niezrozumienia. Ciężko też było znaleźć uczestników, dużo trudniej niż na którąkolwiek z poprzednich wypraw. Po Syberii byliśmy na fali. Mówiono o nas, tysiące ludzi interesowało się naszą grupą. Na spotkaniu organizacyjnym w Kokotku było ponad 90 osób. Tak wielu ludzi chciało z nami pojechać. Wielu się jednak nie decydowało, bo nie pasowała im ta nowa formuła. Wyprawa w nieznane była mało imponująca, nie robiła takiego wrażenia jak Syberia. W końcu znalazło się 21 osób, które zdecydowały się wyjechać, za co ich podziwiam - mówił ojciec Tomek.
W sumie grupa 21 śmiałków w ciągu 6 tygodni odwiedziła 12 krajów i pokonała 6433 km! Gdzie pojadą za rok?
- Bałem się tego pytania. Nie zależy mi na nowych ziemiach. Po przejechaniu 8 wypraw, 40 państw, nie ma znaczenie dokąd pojedziemy. Ważne jest jak i z kim się to przeżywa. Chciałbym za rok znów jechać w nieznane, ale to byłoby pójście na łatwiznę. Mówiliśmy o Wietnamie, ale to nie wypaliło. Nie pojedziemy też do Indii, do których wiele osób chciało jechać. Mamy się już czym dzielić. Pojedziemy w odwiedzimy. Pojedziemy na Wyspy Brytyjskie. Wielu naszych rodaków mieszka w Walii, Szkocji, Irlandii. Pojedziemy do naszych, do Polaków, żeby dzielić się z nimi radością życia - zapowiedział ojciec Maniura.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?