Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na wałbrzyskim osiedlu grasują złodzieje?

PG
Dariusz Gdesz
Mieszkańcy osiedla opowiadają o pladze włamań. Patrzą podejrzliwie na każdą, obcą osobę. Policja twierdzi, że nie dzieje się nic niezwykłego

Blady strach padł na mieszkańców Podzamcza, największej dzielnicy w Wałbrzychu. Po osiedlu krążą opowieści o kolejnych włamaniach do mieszkań. Włamywacze mają być wyjątkowo sprytni i bezczelni.
– Słyszałem, że wlewają do zamków kwas czy jakąś inną substancję i otwierają drzwi bez problemu i bez śladu – mówi pan Zenon.
Dodaje, że złodzieje zaklejają też judasze, albo naklejają kartki informujące o przeprowadzce.

– To pewne. Opowiadali o tym klienci. Spotkało to ich albo ich znajomych – twierdzą w jednym ze sklepów na osiedlu. Włamywacze kiedyś mieli „obrobić” w jednym dniu, trzy mieszkania na jednym piętrze. Wystarczyło, że ktoś wyszedł na krótko do sklepu, albo po dziecko do szkoły, po powrocie zastał splądrowane wszystkie pomieszczenia. U pewnej starszej pani zrobiono to tak dokładnie, że złodzieje zaglądali do zwiniętych w rulony skarpet. – Coś w tym musi być. Nawet ksiądz ostrzegał, żeby prosić sąsiadów o zwracanie uwagi czy ktoś obcy nie kręci się po bloku. Sprawdzać też dokładnie czy zamknęło się drzwi i okna – mówi Czesław Małkowski.
Opowiada, że kiedy niedawno był w szpitalu, o pierwszej w nocy coś zaczęło chrobotać przy drzwiach mieszkania. Jego żona była sama. Na szczęście, zostawiła klucze w zamkach i ktoś z zewnątrz nie mógł nic do nich włożyć. – Żona zapytała kto to, a osoba stojąca na korytarzu zapytała tylko o coś bez sensu i szybko odeszła – tłumaczy pan Czesław.

Policja w Wałbrzychu uspokaja jednak, że nie dzieje się nic niezwykłego. – W tym roku na Podzamczu okradziono około 10 mieszkań. W ciągu pół roku nie jest to wyjątkowo dużo. Fakt, że w czerwcu mieliśmy zgłoszenia o trzech takich przypadkach – mówi Magdalena Korościk, z wałbrzyskiej policji. Dodaje, że w wielkich blokowiskach złodziejom łatwo jest o anonimowość. Należy jednak zachować ostrożność. Nie wpuszczać na klatki schodowe nieznanych osób, sprawdzać podających się za inkasentów czy pracowników spółdzielni mieszkaniowej. – W tym roku w powiecie wałbrzyskim doszło do 106 włamań do mieszkań – mówi Magdalena Korościk. Dodaje, że wszystkich włamań, czyli także tych do piwnic, altanek, samochodów i innych było dotąd w sumie 783. To nie mało, ale podobnie jak w poprzednich latach.

Czyżby zatem zapanowała psychoza. Coś jak przed laty opowieści o czarnej wołdze uprowadzającej dzieci?
– A tam. Policja nie chce ludzi straszyć. Włamań musiało być więcej – ocenia pan Stanisław.
– Ja wiem o dwóch, do których doszło na pewno. Okradziono moją sąsiadkę i panią mieszkającą piętro wyżej – mówi Czesława Szczółko.
O włamaniu do mieszkania koleżanki opowiada też Stanisława Sierżant. – Mieszka na ul. Grodzkiej. Pojechała na kilka godzin do biura, a jak wróciła to nie było już pieniędzy i biżuterii – mówi.

Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej z 26 czerwca 2012.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto