Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkanie na wsi ma uroki, ale bywa też uciążliwe - szczególnie, gdy trudno się z niej wydostać

Aneta Kaczmarek
Temat połączeń komunikacyjnych wraca jak bumerang. Tym razem zwróciła się do nas mieszkanka Olszyny w gminie Herby, która czuje się jak niewolnik we własnym domu.

W Olszynie mieszka ok. 800 osób. Większa część to emeryci i renciści. - Nasza wieś jest oddalona od większych miejscowości z dostępem do dworca PKS czy PKP. Do Herbów jest ok. 4 km, do Boronowa już 6 km. Aby dostać się tych miejscowości, potrzeba kogoś z samochodem lub przynajmniej roweru, co dla osób starszych, choć nie tylko, w okresie zimy jest szczególnie uciążliwe - pisze w mailu do redakcji pani Dorota.

To samo dotyczy garstki młodzieży, która zdecydowała się mieszkać na wsi, a która zaczyna poszukiwać pracy, bo nie każdy ma to szczęście, by pracować od 8-16. Problem mają też osoby starsze, które by dotrzeć do lekarza, muszą liczyć na pomoc rodziny lub sąsiada z samochodem. W identycznej sytuacji są matki.

- W naszej wsi mamy ładne chodniki, kanalizację, niektórzy dostęp do internetu, kościół w rozbudowie, jeszcze szkołę, tylko młodych ludzi coraz mniej, bo ciągną oni do miast, gdzie są autobusy i pociągi. Osoby starsze są skazane na dożycie w swoich domach i wyglądanie przez okna ,bo nawet odwiedziny rodzin zamieszkujących blisko, to dla seniora bez samochodu wyczyn ponad siły, a przecież to są także podatnicy i pełnoprawni obywatele - pisze pani Dorota.

Mieszkańcy Olszyny mają do dyspozycji kursy do Lublińca o godz. 5.45 , 7.13, 9,16 (nie kursuje w dni wolne od nauki) oraz do Katowic o godz. 6.32. Prawdziwy kłopot zaczyna się jednak wtedy, gdy trzeba do Olszyny wrócić. Powrotne autobusy są o godz.13.10, 16.10 (tylko w dni nauki szkolnej).

- W drugim kierunku nie ma już nic. Nawet dotarcie do Herbów nie gwarantuje łatwej komunikacji, bo dojazd do Opola rano na uczelnię to marzanie, to samo dotyczy dojazdu do pracy weekend, a muszę powiedzieć czego jestem przykładem że są tacy, którzy pracują w soboty, niedziele i święta - żali się nasza Czytelniczka. Dodaje przy tym, że na każdą próbę rozwiązania tego problemu, mieszkańcy słyszą tą samą odpowiedź - "brak pieniędzy".

Wójt Roman Banduch o pieniądzach w ogóle nie mówi, bo jak twierdzi, w ogóle nie ma o czym dyskutować.
- Do mnie ze skargami nikt nie chodzi i nie narzeka. Liczba połączeń na terenie gminy jest wystarczająca i nie przewiduję żeby cokolwiek miało się w tym temacie zmienić. Wszystko dobrze funkcjonuje - mówi wójt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto