W czwartek 30 maja ok. godz. 20.20 dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Lublińcu otrzymał zgłoszenie, że na terenie zakładu Krynicki Recykling przy ul. Klonowej znaleziono przedmiot przypominający pocisk. Na miejscu policjanci ustalili, że to niewybuch z czasów II wojny światowej. Znalazł go wśród odpadów jeden z pracowników. Powiadomił o tym kierownika, który miał następnie zabrać pocisk i w taczce z piaskiem wywieźć na odległość ok. 100 m od zakładu.
Przy ul. Klonowej pojawił się zespół minersko - pirotechniczny z Katowic, a pracowników ewakuowano. Zespół zabezpieczył – jak się okazało pocisk artyleryjski – i zneutralizował w wyznaczonym miejscu. Pocisk pozbawiony był materiału wybuchowego i zapalnika.
– Były prowadzone czynności w kierunku sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia wielu osób, ale nikomu nie postawiono zarzutu. W najbliższych dniach prokurator zdecyduje o umorzeniu lub wszczęciu śledztwa – wyjaśnia Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Zarzut może mieć postawiony kierownik, który wprawdzie zachował się odważnie, ale jednocześnie, zabierając pocisk mogący eksplodować, mógł sprowadzić zagrożenie m.in. na pracowników. A policja przy każdym przypadku ujawnienia niewybuchów, apeluje, żeby ich nie ruszać i starać się jak najszybciej powiadomić stosowne służby. Jeśli jednak chodzi o sytuację z zakładu Krynicki Recykling, pocisk eksplodować nie mógł, ponieważ nie miał zapalnika i materiału wybuchowego.
- Sposób zachowania to jedno, ale wygląda na to, że tu nie było faktycznego zagrożenia. A tylko w takim przypadku można mówić o zarzucie - zwraca uwagę Tomasz Ozimek. - Podjęte zostały też czynności w kierunku ustalenia skąd w ogóle ten pocisk trafił do zakładu w Lublińcu - dodaje.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?