Policjanci weszli na wspomnianą posesję 28 września. Jak podała wówczas lubliniecka policja, uzyskanie informacji jakoby mężczyzna miał trzymać na niej materiały wybuchowe i broń, były wynikiem wspólnych działań operacyjnych lublinieckich kryminalnych i policjantów z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji w Katowicach.
- _Do akcji zaangażowano także przewodnika psa i jego czworonożnego partnera z KMP w Zabrzu. W piątek przed południem policjanci wkroczyli do akcji. Zgodnie z obowiązującymi procedurami, przed przeszukaniem, teren na którym miały być wykonane czynności zabezpieczono przed dostępem osób trzecich. Na miejsce zadysponowano także zespół pogotowia ratunkowego i strażaków_ - poinformowała Komenda Powiatowa Policji w Lublińcu.
100 ręcznych wyrzutni przeciwlotniczych
Mundurowi znaleźli niewiadomego pochodzenia zapalniki. Ze względów bezpieczeństwa dowódca Zespołu Minersko – Pirotechnicznego wydał decyzję o ewakuacji osób z pobliskiej firmy.
- _Końcowy efekt przeszukania to zabezpieczone ponad 100 ręcznych wyrzutni przeciwlotniczych, zapalników wojskowych, pocisków różnego kalibru oraz granaty przeciwpancerne. Przedmioty mogące zawierać materiały wybuchowe przekazano saperom, natomiast pozostałą część arsenału zabezpieczono do dalszych badań_ – wyjaśniła lubliniecka policja.
W sprawie wszczęto śledztwo nadzorowane przez prokuraturę w przedmiocie m.in. ustalenia czy posiadanie poszczególnych elementów było zgodne z prawem oraz w jaki sposób 52-letni emerytowany żołnierz wszedł w ich posiadanie. Już na początku śledztwa postawiono mu zarzuty w związku z posiadaniem amunicji bez wymaganego zezwolenia. Kolejnych się „nie doczekał”.
Bez wartości bojowej
Już krótko po odkryciu „arsenału” dotarły do nas informacje, jakoby zabezpieczono głównie niezdatne do użytku rury, nie stanowiące żadnego zagrożenia. Wiosną prokuratura otrzymała opinię Jednostki Badawczej Wojskowego Instytutu Techniki Uzbrojenia w Zielonce, która to potwierdziła.
- _Na posesji 52-latka znaleziono głównie elementy zestawów rakietowych „Strzała” i „Grom” produkowanych w latach 70-tych i do końca 80-tych na podstawie licencji z ZSRR. Z opinii wynika, że nie zawierały one głowic bojowych ani systemów odpalania ładunków wybuchowych, a jedynie znaleziono na nich ślady odpalania w dalekiej przeszłości_ – poinformował prok. Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Skończyło się na 2 nabojach
Już kiedy pytaliśmy w kwietniu na jakim etapie jest śledztwo, prokurator podkreślił, że z ustaleń jasno wynika, że nie było możliwości bojowego wykorzystania tych elementów. A to oznaczało, że katalog zarzutów nie zostanie rozszerzony. Do samego końca postępowania utrzymał się tylko ten, dotyczący posiadania amunicji bez wymaganego zezwolenia, który ostatecznie znalazł się w akcie oskarżenia skierowanym do Sądu Rejonowego w Lublińcu.
- Chodzi o 2 naboje kaliber 9 mm – podał Tomasz Ozimek. - Oskarżony nie odniósł się do tego zarzutu w toku śledztwa. Ani się nie przyznał, ani nie zaprzeczył. Nie złożył też wyjaśnień – stwierdził.
Za posiadanie amunicji bez zezwolenia grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. 52-latek z Lublińca nie był wcześniej karany.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?