Wystawiając wyjściowy skład trener Pogoni Kosta Runjaic dał jasny sygnał - chce po raz trzeci w sezonie pokonać Legię Warszawa, po raz drugi na jej boisku. Sezon 2019/20 Portowcy rozpoczynali w Warszawie - po ubiegłorocznej przebudowie było sporo obaw, czy zespół da sobie radę z Legią i w lidze, ale okazało się, że niemiecki szkoleniowiec szybko zbudował mocnego ligowca. Pogoń wygrała 2:1. Późną jesienią pokonała legionistów na swoim boisku 3:1. I wtedy wydawało się, że Portowcy są na dobrej drodze, by ten sezon zakończyć przynajmniej na podium.
Nie brakowało jednak kibiców, którzy wierzyli w pierwsze mistrzostwo Polski. Tak się jednak nie stało - w niedzielę Pogoń grała na boisku Legii o 5. miejsce w tabeli (potrzebowała zwycięstwa i dobrych wyników na innych stadionach). Za to zespół ze stolicy - już bez presji, z wieloma ważnymi zawodnikami na urlopach. Legia przed tygodniem zapewniła sobie tytuł mistrzowski, więc trener Aleksandar Vuković zachował się najlepiej jak mógł - dał odpocząć liderem, a do gry w dwóch ostatnich kolejkach desygnował dublerów bądź młodzieżowców.
Nic więc dziwnego, że Pogoń była faworytem niedzielnego meczu. Jedyna niespodzianka w składzie to tylko obsada defensywnego pomocnika. Raz jeszcze potwierdziło się, że Runjaic ma słabość do Tomasa Podstawskiego. Generalnie wiosną lepsze wrażenie sprawiał Damian Dąbrowski, ale Podstawski dobrze zaprezentował się w środowym meczu z Piastem Gliwice (strzelił nawet bramkę) i w Warszawie też zagrał od początku.
Do składu wyjściowego powrócili też m.in. Kamil Drygas oraz Adam Frączczak. Rotacja nastąpiła też na lewej obronie. Kilka dni temu z Pogonią pożegnał się Ricardo Nunes. Mógłby zagrać w Warszawie, ale szkoleniowiec uznał, że to Hubert Matynia będzie grał od początku.
Spotkanie rozpoczęło się od otwartej gry z obu stron, ale po kilku minutach to Pogoń zaczęła przeważać. Nic z tego jednak nie wynikało. Gra była prowadzona w niezłym tempie, ale zespoły miały ogromne problemy ze stwarzaniem sytuacji.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
I gdy wszystko wskazywało, że do przerwy bramek nie będzie to zaatakowała Legia. Jej jedyna groźna sytuacja nie skończyła się nawet strzałem, a po rzucie rożnym to Pogoń wyszła z atakiem. Benedikt Zech z prawej strony zagrał w pole karne do Marcina Listkowskiego. Pomocnik Pogoni zwodem oszukał obrońcę, miał trochę wolnego miejsca i ostrego kąta zdecydował się na strzał. Piłka idealnie wpadła - odbita od słupka - do siatki Radosława Cierzniaka.
W II połowie Pogoń kontrolowała grę. Nie miała wielkiej ochoty do kreowania gry i czekała aż rywal będzie się otwierał. A Legia próbowała atakować, ale mało atutów w ofensywie. W 82. minucie Adam Frączczak pokazał, że potrafi znaleźć się w polu karnym. Z trudnej sytuacji trafił do siatki, a wielka brawa za asystę należą się Kacprowi Smolińskiemu. Legię stać było jedynie na gola w doliczonym czasie gry.
Legia Warszawa – Pogoń Szczecin 1:2 (0:1)
Bramki: Warchoł (91.) - Listkowski (38.), Frączczak (82.).
Legia: Cierzniak - Stolarski, Mosór (63. Remy), Astiz, Rocha – Cielemęcki (81. Grudziński), Slisz Ż, Wieteska, Cholewiak – Rosołek, Włodarczyk (63. Warchoł).
Pogoń: Stipica - Zech, Triantafyllopoulos, Malec, Matynia Ż - Listkowski, Podstawski, Drygas Ż (65. Dąbrowski), Cibicki (69. Żurawski), Kowalczyk (75. Smoliński) – Frączczak Ż.
Sędziował: Damian Kos
ZOBACZ TEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?