18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Komandosi z Lublińca święta i Nowy Rok spędzili w Afganistanie. Zobacz, czego życza nam w Nowym Roku

Aneta Kaczmarek
Komandosi z Lublińca tak spędzają święta na misji
Komandosi z Lublińca tak spędzają święta na misji Fot. ARC JWK w Lublińcu
Podczas gdy my wznosiliśmy kieliszki, by uczcić nadejście Nowego Roku, komandosi z Lublińca i dbali o bezpieczeństwo mieszkańców Afganistanu. Ich przeciwnicy co roku liczą, że okres świąteczny uśpi czujność żołnierzy.

O tym jednak nie ma mowy. - Sylwester jest dla nas taki, jak każdy inny dzień, myślę, że Nowy Rok przywitamy w terenie prowadząc kolejną operację specjalną - mówi jeden z trzech lublinieckich komandosów podczas naszej wideokonferencji z Afganistanem.

W ubiegłym roku spełnił się czarny scenariusz dla polskich żołnierzy. W dniu 21 grudnia w prowincji Ghazni zginęło ich 5 kolegów - żołnierzy 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej.

- Działaniom naszych komandosów towarzyszy ryzyko, które staramy się obniżać poprzez wyczerpujące przygotowanie do misji, zakupy najlepszego wyposażenia i specjalną taktykę działań. Niestety całkowite wyeliminowanie ryzyka nie jest możliwe - mówi płk Wiesław Kukuła, dowódca Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu.

Takie doświadczenie zmienia człowieka, daje bardziej dojrzałe spojrzenie na wiele spraw. Pewnie dlatego komandosi zapytani, o to czego życzą mieszkańcom Lublińca zgodnie odpowiadają - spokoju i dobrobytu oraz bliskości rodziny.
Nikt lepiej od nich nie wie, że są miejsca na świecie gdzie ludzie wiele by dali za spełnienie tych życzeń.

Super komandos ma też swoje słabości
Życie na misji to rzeczywistość, a nie film z efektami specjalnymi. A super komandos to też człowiek, który ma rodzinę, żonę dzieci, za którymi tęskni. Świąteczno-noworoczny czas dla wszystkich jest szczególnie trudny.

- To już piąta misja mojego męża. Najtrudniejsza była pierwsza, w Macedonii. Miała trwać 3 miesiące, a przedłużyła się do 15 miesięcy. Teraz jest już łatwiej, co nie znaczy, że jest dobrze - mówi żona jednego z komandosów, przebywających aktualnie w Afganistanie.

W Lublińcu jest sama z córką. Wigilię spędza poza miastem z rodziną, ale w Sylwestra będzie sama. - Kiedy mąż jest w kraju, w Sylwestra spotykamy się zwykle z rodziną i znajomymi. Kiedy go nie ma, wolę tę noc przespać. Tak jest łatwiej. Nie chcę myśleć o tym, że to szczególny dzień, który zwykle spędza się z bliskimi, wmawiam więc sobie, że to dzień jak każdy inny - mówi kobieta.

O ile w czasie świąt nasza rozmówczyni łączy się z mężem za pomocą internetu, tak w sylwestra nie robi tego nigdy. -Wykonują tam odpowiedzialne zadania, muszą być dyspozycyjni.Być może jest mi to łatwiej zrozumieć, bo sama pracuję w jednostce i znam obowiązujące ich zasady. Myślę, że niektórym paniom trudniej jest pogodzić się z ich nieobecnością- dodaje kobieta.

Świąteczną paczkę dla męża wysłała już w listopadzie. Takie są procedury. Paczka jest niewielka, więc dokładnie trzeba przemyśleć, co do niej włożyć. Okazuje się, że obowiązkowo polską kiełbasę. - W niewielkim pakunku posyłamy tak naprawdę fragment polskiego Bożego Narodzenia - dodaje.

W tym roku była to czekoladowa bombka, opłatek, kartka z życzeniami i oczywiście suszona kiełbasa, hermetycznie zapakowana, żeby przetrwała do Świąt. - W pozostałe miejsce upchałam pierniczki. Polskie słodycze to też wyczekiwany produkt - mówi żona komandosa.

Jak wielka rodzina
W Afganistanie rodziną dla komandosa jest drugi komandos. To z nim łamie się opłatkiem, to jemu życzy szczęśliwego Nowego Roku. - Nawet rodzinne więzy nie zbliżają tak, jak wspólna służba - po wielu latach oraz wspólnych misjach żołnierze są niczym bracia - mówi płk Kukuła.

Komandosi wspólnie dzielą nawet rodzinne troski. - W zeszłym roku, kiedy mąż był w Afganistanie, popsuł mi się piec centralnego ogrzewania. Próbowałam sama coś z tym zrobić, ale nie szło mi najlepiej. Połączyłam się więc z mężem przez internet i z laptopem pod pachą udałam się do piwnicy. Mąż mówił gdzie mam podejść z kamerką, żeby pokazać mu problem a ja pilnie wykonywałam jego wskazówki - śmieje się żona komandosa.

W akcję naprawy pieca włączyli się również jego koledzy. Wideokonferencje to jednak nawet nie namiastka domu. Prawdziwy dom jest bowiem w Lublińcu. To tutaj komandosi czują się najlepiej, bo tu czekają na nich stęsknione rodziny i jak sami twierdzą, również o bezpieczeństwo tego domu walczą w odległym Afganistanie.

Czego Wy chcielibyście życzyć naszym chłopcom w Afganistanie? Piszcie w komentarzach.

*Dla bezpieczeństwa, twarze komandosów zostały ukryte.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto