Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Klienci marketów traktowani są przez ochronę jak potencjalni złodzieje

Marcin Zasada
Rok 2008, Leclerc w Słupsku. Ochrona marketu nagrała upokarzającą rewizję dziewczyny, która ukradła błyszczyk za 9 zł. Policjantka kazała jej rozebrać się w przeszklonym pokoju w sklepie
Rok 2008, Leclerc w Słupsku. Ochrona marketu nagrała upokarzającą rewizję dziewczyny, która ukradła błyszczyk za 9 zł. Policjantka kazała jej rozebrać się w przeszklonym pokoju w sklepie Fot. Arc
W wielu naszych marketach w praktyce obowiązuje domniemanie winy. Obsługa sklepów wychodzi z założenia, że okazja może uczynić złodzieja z każdego klienta, który przyjdzie na zakupy z własną torbą lub plecakiem.

Postanowiliśmy sprawdzić, w których sklepach ta podejrzliwość wobec klientów jest największa.

- To absurdalne i upokarzające: jeśli nie schowam plecaka w szafce, później zapewne nie powstrzymam się od kradzieży - kpi Adrian. Gdy jeszcze rok temu pracował w Anglii, do Tesco chodził z plecakiem, do którego pakował zakupy. Potem wypakowywał je przy kasie i po zapłaceniu, w tym samym plecaku zabierał do domu. - U nas bałbym się nawet spróbować - dodaje.

Rewizja w supermatkecie
Rok 2008, Leclerc w Słupsku. Ochrona marketu nagrała upokarzającą rewizję dziewczyny, która ukradła błyszczyk za 9 zł. Policjantka kazała jej rozebrać się w przeszklonym pokoju w sklepie

Hipermarket Carrefour w Rybniku. Nasz dziennikarz idzie na zakupy z dużym czerwonym plecakiem. - Nie zostawię go w depozycie, bo mam w nim cenne rzeczy, na przykład laptopa - odpowiada indagowany przez panią z obsługi sklepu. - Proszę pokazać komputer, spiszemy numer i będzie pan mógł z nim sobie po sklepie chodzić - odpowiada kobieta. Dlaczego? - Bo taki sprzęt mamy w sklepie - tłumaczy, dodając, że bez "rejestracji" laptopa, wejście z plecakiem na zakupy nie będzie możliwe.

Real w Częstochowie. Tu ochroniarz prosi reportera o zostawienie plecaka w schowku. Nasz reporter odmawia, tłumacząc, że ma w nim wartościowe rzeczy, a przecież sklep nie gwarantuje odszkodowania w razie gdyby ktoś schowek okradł. Ochroniarz kontaktuje się więc z kierownikiem, a ten zezwala naszemu reporterowi na wejście za bramkę. Tyle że pracownik ochrony śledzi naszego kolegę, na bieżąco przez krótkofalówkę relacjonując kierownikowi jego wędrówkę po sklepie. Jak wynika z relacji naszych czytelników, takie śledzenie klientów jest też częstą praktyką m.in. w sklepie Zenit w Katowicach.

Carrefour w Sosnowcu: nasza dziennikarka wychodzi z zakupów i przechodząc przez bramki, wywołuje alarm. Natychmiast zjawia się ochroniarz i chce odprowadzić ją do pomieszczenia na zapleczu, by sprawdzić zawartość torebki. Kiedy nasza koleżanka proponuje wezwanie policji, słyszy w odpowiedzi: "Jeśli chce pani czekać dwie godziny...". Sama więc dzwoni na policję. Patrol zjawia się po kwadransie.

Okazuje się, że alarm wywołało stare opakowanie gum do żucia. - Puścili mnie, ale od ochrony nie usłyszałam jednego nawet przepraszam - opowiada.

W Auchan w Sosnowcu przekonaliśmy się, że plecaki foliuje się, żeby podczas zakupów nic do nich przypadkiem nie wpadło. W Media Markt w Rybniku ochroniarz przy wyjściu poprosił naszego kolegę, by pokazał co ma w plecaku. Na pytanie, czemu mamy to zrobić, powiedział, że takie mają zasady i że to jego obowiązek. Wyraźnie skrępowany, nie chciał przeszukiwać plecaka, zerknął tylko do środka.

W Realu w Zabrzu ochroniarz wszedł do akcji wcześniej. Upierał się, że z plecakiem w ogóle do sklepu nie można wejść, choć na naszych oczach do sklepu wchodziły kobiety z większymi torebkami.

- Damska torebka to nie plecak - skomentował, dodając, że taki jest regulamin sklepu. Zapytany o ten regulamin, odesłał nas do kierownika.

Wypił wódkę w hipermarkecie i nie zapłacił. Trzeźwieje w olsztyńskim areszcie

- Nie stosujemy czegoś takiego jak domniemanie winy - zastrzega Michał Sikora, rzecznik sieci Tesco. - Jeśli ochrona zabrania wnoszenia plecaka, popełnia błąd wynikający z nadgorliwości. Walka ze złodziejami jest naszym problemem i nie powinna dotykać uczciwych klientów - dodaje.

Na usprawiedliwienie tych, którzy w walce ze sklepowym złodziejstwem uciekają się do topornych metod przemawia fakt, że ta walka bywa bardzo nierówna. Według zeszłorocznego raportu o kradzieżach w handlu detalicznym w ciągu roku działające w Polsce sieci handlowe straciły w sumie ok. 5,2 mld zł wskutek działalności złodziei i pomyłek wewnętrznych. Pod tym względem jesteśmy w europejskiej czołówce.

Co nam wolno, a czego nie

Wyjaśnia Katarzyna Kielar, rzeczniczka Inspekcji Handlowej w Katowicach:

1. Czy możemy odmówić złożenia plecaka do depozytu?

Wymóg ten wynika z regulaminu sklepu, który o zakazie wnoszenia plecaków musi poinformować klientów, a kupujący powinni przestrzegać tych ustaleń, wybrać inny sklep albo udać się na zakupy bez plecaka.

2. Co w przypadku kradzieży tego plecaka z depozytu?

Jeśli w danej placówce obowiązuje zakaz wnoszenia bagaży na teren sklepu, jego właściciele są zobowiązani udostępnić odpowiednie miejsce, w którym klienci mogliby bezpiecznie przechowywać swoje rzeczy. W przypadku kradzieży rzeczy oddanych do depozytu odpowiedzialność ponosi właściciel sklepu.

3. Czy ochrona ma prawo przeszukać nam plecak po odejściu od kasy?

Ochroniarz może poprosić o okazanie paragonu i zawartości plecaka, jednak to od naszej dobrej woli zależy czy zgodzimy się na taką kontrolę.

4. Czy ochroniarze mogą nas wylegitymować i przetrzymać do przyjazdu policji, jeśli podejrzewają nas o kradzież?

Wylegitymować - nie, ale gdy istnieje uzasadnione podejrzenie kradzieży mogą nas zatrzymać do przyjazdu policji.

5. Czy jeśli zostaliśmy źle potraktowani po niesłusznym posądzeniu o kradzież, możemy dochodzić swoich praw w sądzie?

Przede wszystkim mamy prawo żądać przeprosin za naruszenie naszych dóbr osobistych, w ostateczności możemy także wystąpić na drogę sądową.

6. Czy ochrona może nachalnie śledzić nas po sklepie?

Ochroniarze mają prawo obserwować klientów sklepu jednak swoją pracę powinni wykonywać dyskretnie.

Najstarszy maturzysta kontra Tesco

Cztery lata temu w Bielsku-Białej głośna była sprawa Jana Pieczory, który wsławił się tym, że był najstarszym maturzystą w Polsce (zdał jako 65-latek).

Podczas zakupów w hipermarkecie Tesco ochroniarze zarzucili mu, że rozerwał foliowe zabezpieczenie książki, a tym samym zniszczył towar. Pieczora został wywleczony ze sklepu na oczach klientów przez policję. Uznał, że jego dobra osobiste i materialne zostały naruszone i skierował sprawę do sądu.

- Wszyscy widzieli, jak mnie potraktowano. Jestem przewodnikiem górskim i od tego czasu mam mniejsze zainteresowanie ze strony turystów. Nic dziwnego, skoro tylu ludzi widziało mnie w takiej sytuacji - argumentował emeryt. Sąd przyznał mu rację i kazał Tesco wypłacić fundacji Dziecięce Marzenia 10 tys. zł, czego domagał się poszkodowany.
Współpraca: alek, mao, jeż, jak, rk

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto