Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Inwalida z Lublińca walczy z bezdusznymi przepisami. Niestety bezskutecznie

Aneta Kaczmarek
Przepisy, mimo że tworzone przez ludzi, bywają nieludzkie. Doskonale o tym wie pan Krzysztof Myrcik z Lublińca, który walczy z własną niepełnosprawnością i z biurokracją.

Dwa tygodnie temu Polska ratyfikowała Konwencję ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. To pierwszy międzynarodowy akt prawny, całościowo ujmujący prawa osób niepełnosprawnych.
Oznacza to, że państwa sygnatariusze są zobligowane do podjęcia wszelkich starań by urzeczywistnić zawarte w konwencji zapisy.

W wywiadzie dla jednej ze stacji telewizyjnych, prezydent Bronisław Komorowski podkreślił, że to powód do dumy i zachęcał osoby niepełnosprawne do aktywności w codziennym funkcjonowaniu.

Jak to jednak często w życiu bywa, teoria nie zawsze idzie w parze z rzeczywistością, a przykładów nie trzeba wcale daleko szukać.

Pan Krzysztof Myrcik z Lublińca cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Mimo że ma opiekunkę z MOPS-u, niektóre sprawy stara się załatwiać samodzielnie.
W poruszaniu się pomaga mu balkonik na kółkach. Do niedawna przy jego pomocy mógł się dostać co SP ZOZ-u. - Wcześniej tam były 2 podjazdy, najpierw wyburzono jeden, a ostatnio drugi. We wrześniu mam wizytę u laryngologa i nie wiem, jak się do niego dostanę - żali się pan Krzysztof.
Alternatywą dla wyburzonych podjazdów ma być winda, znajdująca się na tyłach budynku, pod wejściem do Urzędu Pracy. To jednak nie rozwiązuje problemów pana Krzysztofa. - Balkonik nie ma licencjonowanych wymiarów, bo zgodnie z zaleceniami lekarzy, został stworzony dokładnie na moje potrzeby. Dzięki tym kilku centymetrom, mogę się poruszać i utrzymywać równowagę. Nie mieści się ona natomiast w windzie. Kiedyś próbowałem tam wejść, nawet pielęgniarka przybiegła, mówiła, żeby spróbować bokiem, jakoś pokombinować, ale i to nie dało rady. Tylko bym uszkodził windę - wyjaśnia pan Krzysztof.

Tym sposobem mężczyzna nie może się dostać nawet na parter budynku. - Wcześniej wchodziłem podjazdem, a tam już ktoś mi pomógł załatwić wszystkie sprawy. Teraz nawet tego nie mogę zrobić - mówi inwalida.

Od kilku tygodni mężczyzna puka od drzwi do drzwi kolejnych urzędów w poszukiwaniu pomocy. Bezskutecznie. I niestety wszystko wskazuje na to, że nic w tym temacie się nie zmieni. Właściciel obiektu, czyli Starostwo Powiatowe w Lublińcu, nie zamierza odbudować choćby jednego podjazdu. - Gdy przejęliśmy budynek w lipcu br., był już tylko jeden podjazd, który trzeba było rozebrać, bo był rozsypany. Jest natomiast winda, do której bez problemu można się dostać, i która zatrzymuje się na każdym piętrze budynku - wyjaśnia wicestarosta Tadeusz Konina.

Problem pojawia się gdy do windy próbuje wejść pan Krzysztof czy choćby nawet szczęśliwa mama bliźniaków. - Sama byłam kiedyś świadkiem takiej sytuacji. Pani miała z bliźniakami i niestety nie mogła skorzystać ani z podjazdów, bo ich nie ma, ani z windy, bo nie zmienił się do niej wózek. Kobieta musiała prosić o pomoc stojących przed budynkiem pacjentów - mówi Anna Mika, pracownik lublinieckiego MOPS-u.

Starostwo ma jednak pomysł jak takie problemy rozwiązywać. - Nie widzę przeszkód, by pan Krzysztof zwrócił się o pomoc do starostwa. Wystarczy, by w przeddzień wizyty w ośrodku poinformował sekretariat starostwa o godz., o której będzie przed budynkiem, a nasz pracownik poinformuje SP ZOZ i tam już ktoś będzie na niego czekał - wyjaśnia Konina.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto