Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Inicjacja seksualna coraz wcześniej. Młodzi przede wszystkim czerpią wiedzę z... internetu

Magdalena Nowacka-Goik
Coraz młodsze dzieci zaczynają inicjację seksualną. Wiedzę czerpią przede wszystkim z internetu. Edukacja seksualna młodzieży w Polsce pozostawia wiele do życzenia, ale trudno się dziwić, skoro lekcje o "tych sprawach" często prowadzą nieprzygotowani nauczyciele
Coraz młodsze dzieci zaczynają inicjację seksualną. Wiedzę czerpią przede wszystkim z internetu. Edukacja seksualna młodzieży w Polsce pozostawia wiele do życzenia, ale trudno się dziwić, skoro lekcje o "tych sprawach" często prowadzą nieprzygotowani nauczyciele 123RF
Obniża się wiek inicjacji seksualnej wśród młodzieży szkolnej. Najniższy deklarowany wśród badanych Polaków to 13 lat. Mazowieckie Centrum Profilaktyki Uzależnień przeprowadziło ogólnopolskie badanie mające określić zachowania seksualne Polaków. Według niego ponad 58 procent uczniów szkół ponadgimnazjalnych ma za sobą doświadczenie kontaktów seksualnych. A jak ma się do tego kwestia lekcji wychowania do życia w rodzinie, czyli lekcji o seksie?

Podobno młodzież ich nie lubi. Podobno, nie lubią ich sami nauczyciele. Z raportu grupy "Ponton", która zajmuje się propagowaniem rzetelnej wiedzy o seksie wśród młodzieży wynika, że tylko 39,6 proc. młodzieży potwierdziło, że w ich szkołach takie lekcje były prowadzone. Czy dobrze prowadzona lekcja zniechęci nastolatków do wczesnych kontaktów seksualnych? Marcin Lazar, nauczyciel historii i wychowania społecznego, w Miejskim Zespole Szkół nr 1 w Będzinie, o seksie uczy dzieciaki od trzech lat. Skończył studia podyplomowe w tym kierunku.

- Nie mam wrażenia, że uczę ich czegoś, o czym nie mają pojęcia - mówi otwarcie. Telewizja, a w zasadzie nawet bardziej internet, robią swoje. Uciec się od tego nie da. No chyba, żeby dzieciaki odciąć od tych mediów. Ale to przecież niemożliwe.

- Ja ich wiedzę przede wszystkim porządkuję, weryfikuję. Bo to, że o czymś słyszeli, nie zawsze jest jednoznaczne z tym, że dobrze zrozumieli - dodaje. Zaczyna od prostych zagadnień, o roli domu, rodziny. Ma oczywiście podstawę programową, według której teoretycznie wiadomo, czego powinien uczyć w V i VI klasach podstawówki, a czego w gimnazjum. Ale nie da się od początku do końca prowadzić klasę według podręcznika.

- Wiek nie zawsze ma tu najważniejsze znaczenie. Mam wśród uczniów zarówno bardzo dojrzałe klasy młodsze, a z drugiej strony czasem mniej dojrzałych gimnazjalistów. Staram się przed wprowadzeniem trudniejszych zagadnień dobrze ich poznać - podkreśla. Na pewno pomaga mu fakt, że lubi pracę z młodzieżą nie tylko w ramach lekcji. Duży nacisk kładzie na aspekt społeczny. Na lekcjach o seksie również. Rysuje im wtedy trzy poziomy rozwoju dorosłego - psychiczny, fizyczny i społeczny.

Wbrew pozorom, czasem przy omówieniu tego ostatniego, młodzież zaczyna się zastanawiać nad swoimi decyzjami. Nad tym, że w przypadku ciąży, nie są w stanie utrzymać rodziny. A pampersy kosztują. Kiedy czasem trudno coś wyrazić, łatwiej jest napisać, narysować. Lekcje nie są obowiązkowe. Jeśli rodzic deklaruje, iż z różnych powodów nie chce, aby jego dziecko brało udział w zajęciach, to nie musi. Ale w tym czasie ma obowiązek być w szkole - na świetlicy. Obawy? Pan Marcin ma je jak każdy. Bo to jednak dzieci, jego uczniowie.

- Jest pewien lęk, a w zasadzie ostrożność. Tu trzeba ważyć słowa. Tak, aby ich opaczna interpretacja nie wyrządziła nikomu krzywdy. A i dzieciaki czasem się czerwienią. - Czasami, zwłaszcza w klasach, które uczę od lat i dobrze znam, przy trudniejszych tematach rozładowujemy atmosferę żartem lub anegdotą. Warunek jest jeden. Wszystko ma mieć swój poziom i granice - podkreśla.

Czy miał jakieś trudne sytuacje, pytania, przy których trudno udzielić informacji? - W pierwszej klasie gimnazjum przyszedł do mnie chłopiec. Rozmawialiśmy wtedy o dojrzewaniu, nocnych polucjach. A on poprosił mnie o udzielenie dokładnej informacji, jakiej ilości wytrysku nasienia może się spodziewać. Okazało się, że chciał się na ten moment przygotować, mieć jakieś dodatkowe prześcieradła, ręczniki - mówi nauczyciel.

Dzisiaj lekcję prowadzi w trzeciej klasie gimnazjum. Uczniowie siedzą na krzesłach, w kole. - Dzisiaj powtórzymy zagadnienia dotyczące dojrzewania. Potem referat na temat środków antykoncepcyjnych z prezentacją - zaczyna. Na tablicy przypięte dwa plakaty. Narysowana postać dziewczyny i chłopaka. Uczniowie markerami piszą o zmianach w okresie dojrzewania, a potem przyklejają je na plakacie".

- Zapomnieliście o szybszym wzroście i ciągle nam uciekają zmiany psychiczne. Co jeszcze? - pyta nauczyciel. Chwila rozmowy także na temat napięcia seksualnego i tego, że można je rozładować na przykład w sporcie. Pan Marcin podkreśla, że ważne jest panowanie nad instynktami. - Nikt z nas nie chciałby być marionetką, która nie potrafi kierować swoim napięciami. Ale rozładowanie jest ważne, bo na przykład może się pojawić niekontrolowana agresja. Jest też rozmowa o odchudzaniu, zdrowych nawykach.

Kolejna część lekcji to rozmowa o środkach antykoncepcyjnych. Znowu podparcie rysunkiem. Na nim w dowcipny sposób pośród strzałek z napisem - kalendarzyk, pigułka czy prezerwatywa jest "środek polecany przez pana Marcina Lazara". Okazuje się, że to... wstrzemięźliwość. Na koniec mała demonstracja używania jednego ze środków antykoncepcyjnych. Jeden z ochotników instruowany przez ochotniczkę (czyta mu instrukcję) próbuje założyć prezerwatywę na... ogórka. Okazuje się, że wcale nie jest to takie proste. A błąd może kosztować. Więc... może lepiej jeszcze z tym poczekać?

Rozmawiam z uczniami tej klasy. Angelika (imiona uczniów zmienione - przyp. red.) na pewno poczeka. Co nie oznacza, że sprawami seksu się nie interesuje. - U mnie w klasie to różnie z tym bywa, jeśli chodzi o kwestię pierwszego razu. Ale bardziej to jednak teoria, przyszłość. Myślę, że dobrym momentem jest druga klasa liceum. Osiemnaście lat albo siedemnaście, ale nie wcześniej. I na pewno nie na dyskotece - podkreśla. Wstyd? Jeśli chodzi o kupowanie środków antykoncepcyjnych, nie ma go.

Najlepszy wykładowca? Jednak dla niej chyba lepiej byłoby, gdyby była to kobieta z wykształceniem zawodowym w tym kierunku. Może nawet seksuolożka. Ale taka przygotowana do rozmów do młodymi ludźmi. Regina chce wiedzieć jak najwięcej o seksie. Przede wszystkim o środkach antykoncepcyjnych. To podstawa, żaden tam "spontan". Najlepszy wiek do inicjacji? To indywidualna sprawa.

Maksymilian nie ma wątpliwości, że pięćdziesiąt procent jego znajomych, w tym rówieśnicy, mają już "to" za sobą. - Chwalenie się tym, że się kogoś "przeleciało" jest jednym z powodów. Ale też ciekawość i napięcie seksualne, które silnie zaczynamy odczuwać - mówi. Czy lekcje wychowania seksualnego mają na to jakiś wpływ? - Myślę, że mogą trochę zniechęcić do wczesnego seksu. Zwłaszcza informacje o środkach antykoncepcyjnych i konsekwencjach - mówi. Jego zdaniem lekcje powinny prowadzić dwie osoby, kobieta i mężczyzna.

Także Gabryś potwierdza, że sporo jego kolegów ma już za sobą pierwszy raz. Czy lekcja wychowana seksualnego może zniechęcić do uprawiania seksu? - To ma znaczenie neutralne. Ale jeśli na lekcjach nie mówi się dokładnie o środkach antykoncepcyjnych, to nie ma sensu - mówi. Kto powinien ją poprowadzić?

- Dla mnie płeć jest obojętna. Katechetka, jeśli tylko jest otwarta i nie traktuje tej lekcji jako lekcji religii, też mogłaby być - mówi. W liceum lekcji wychowania seksualnego jest mniej niż w gimnazjach. Sami nauczyciele są niechętni i... próbują zniechęcić młodzież. - Wygląda to tak, że typuje się do prowadzenia tej lekcji najmniej lubianego nauczyciela, a potem pyta uczniów, czy chcą takiej lekcji. Zwykle część osób od razu mówi pas - opowiada Ania, licealistka.


Na lekcjach o seksie ważna jest rzetelna wiedza, szczerość i obiektywizm. Młodzież musi mieć zaufanie

Z prof. Violettą Skrzypulec-Plintą, seksuologiem, dziekanem Wydziału Opieki Zdrowotnej ŚUM rozmawia Magdalena Nowacka-Goik

Czy dobrze prowadzone lekcje wychowania seksualnego mogą powstrzymać zbyt wczesną inicjację seksualną?
W dobie nieograniczonego dostępu do telewizji i internetu, nasi nastolatkowe co roku oglądają 14 tys. scen o charakterze seksualnym, w internecie młodzież ma możliwość uprawiania "seksu" w cyberprzestrzeni, którą nierzadko wykorzystuje. Nie tylko z woli zaspokajania potrzeb fizycznych, ale często z ciekawości. Na to nie mamy wielkiego wpływu. Decyzja o podjęciu pierwszego kontaktu seksualnego może zostać przesunięta, jeżeli w odpowiednim wieku - wieku szkolnym, dopowie się o konsekwencjach pochopnych decyzji, chorobach przenoszonych drogą płciową, o możliwości zajścia w ciążę. Jak pokazują światowe badania, brak edukacji seksualnej jest istotnym czynnikiem ryzyka wczesnej inicjacji seksualnej.

Nie ma obawy, że te lekcje mogą rozbudzić chęć wczesnego wkroczenia w sferę seksualności?
Zainteresowanie seksualnością jest naturalną konsekwencją naszego rozwoju. Jest to proces, który zaczyna się i rozwija od momentu zapłodnienia. Dobrze poprowadzona edukacja może pomóc w wyjaśnieniu zjawisk nieprawdziwych, związanych z brakiem realności świata telewizji i internetu, odpowiedzieć na pytania nurtujące młodzież, zapobiec szukaniu rozwiązań na forach i blogach.

Kto powinien prowadzić takie lekcje? Często jest to katechetka, przypadkowy nauczyciel.
Pamiętam czasy, kiedy mój tato ginekolog prowadził w mikołowskich szkołach edukację seksualną. Myślę, że najkorzystniejszym jest prowadzenie tych zajęć właśnie przez kogoś spoza szkoły. To może być seksuolog, ale równie dobrze edukator seksualny lub promotor zdrowia przygotowany do edukacji seksualnej. Do efektywnego edukowania potrzeba zaufania, aby uczeń mógł bez skrępowania słuchać, analizować i zadawać pytania. Jest to trudne w sytuacji, gdy lekcje prowadzi nauczyciel, z którym młody człowiek spotka się na następnych zajęciach. Jeszcze trudniej jest rozmawiać z katechetą, który "z założenia" jest przeciwko podjęciu aktywności seksualnej młodzieży.

Najczęstsze błędy nauczycieli?
Brak wiedzy opartej na najnowszych doniesieniach medycznych oraz brak obiektywizmu i szczerości w kontakcie z młodzieżą. Programy w szkołach oparte są na promocji abstynencji seksualnej, co jest nieskuteczne w kontakcie z młodzieżą w okresie dojrzewania. Lepsze efekty osiągniemy, gdy umożliwimy rozmowę, rozwiązywanie problemów i realne konsekwencje rozpoczęcia życia seksualnego.


Katastrofa samolotu Cirrus w Pyrzowicach. NAJNOWSZE USTALENIA, NIEZNANE FAKTY, RELACJE ŚWIADKÓW
TOP 14 poszukiwanych przestępców w woj. śląskim ZOBACZ ICH TWARZE

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto