W woj. śląskim mamy albo wyjątkowe szczęście, albo wyjątkowego pecha do długo urzędujących samorządowców. Bo fenomen politycznych dinozaurów na szczeblu lokalnym rozkwita właśnie w naszym regionie.
Krawczyk, najpierw naczelnik, potem wójt, rozdaje karty na szczycie władzy we Wręczycy (pow. kłobucki) od 36 lat. To absolutny rekord Polski. Rekordzistą wśród prezydentów jest Marek Kopel, który po raz pierwszy na czele chorzowskiego samorządu stanął w 1991 roku.
Wójtów, którzy rządzą w swoich gminach już piątą kadencję, jest w woj. śląskim jedenastu. Oprócz Krawczyka, dwóch z nich władzę przejmowało jeszcze jako naczelnicy (Eugeniusz Kapuśniak w Żarnowcu, pow. zawierciański i Jerzy Grzegoszczyk w Mszanie, pow. wodzisławski). Inni, jak Danuta Rabin w Istebnej (pow. cieszyński) czy Andrzej Kucharczyk w Przystajni (pow. kłobucki) rządzą od 1990 roku. Podobnie jak jedyny burmistrz w tym gronie, Michał Otrębski z Pilicy (pow. zawierciański).
Na czym polega sekret politycznej długowieczności?
Marek Miros z zarządu Związku Miast Polskich:
Wójtów i burmistrzów wybiera się nie dla politycznego koloru, a dlatego, że są znani lokalnej społeczności. Ważna jest przynależność polityczna "dinozaurów" - większość nie jest związana z żadną partią, a zdecydowana większość ma poparcie lokalnych komitetów społecznych. Polska samorządowa wciąż mówi "nie" Polsce upartyjnionej i dużo czasu minie nim ukształtuje się klasa polityczna, która będzie akceptowana przez Polskę lokalną.
Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego:
Franciszek Józef rządził 68 lat, Castro prawie pół wieku. Nasi samorządowcy mają do kogo równać. Fakt, my mamy demokrację, ale w niej nie funkcjonuje kadencyjność, którą kultywowali już starożytni Grecy. Jeśli ktoś rządzi tak długo, w końcu się wypala. Ale my najbardziej lubimy te melodie, które już znamy. Dodajmy do tego niskie zainteresowanie wyborami, brak elit i konkurencji politycznej i mamy fenomen samorządowej długowieczności.
Henryk Krawczyk, najdłużej urzędujący wójt w Polsce:
Nie ma żadnego sekretu, trzeba być normalnym człowiekiem i rządzić tak, żeby móc śmiało chodzić po ulicach. Dobrze też słuchać innych i wybierać najlepsze rozwiązania, nieważne, czy pochodzą od czerwonego, czy od zielonego. U nas partie nie mają wiele do powiedzenia. Mnie do emerytury została jeszcze jedna kadencja, potem pomyślę, czy dalej kandydować. Na razie wciąż sprawia mi to satysfakcję.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?