Przypomnijmy, że przedsiębiorca znalazł pracownika (38-letniego mieszkańca Lublińca) leżącego pod rusztowaniem przy budynku, który ocieplał w Przeczycach.
Zamiast wezwać na miejsce pogotowie ratunkowe, postanowił sam zawieźć go do lekarza.
Po drodze jednak zmienił zdanie i zostawił mężczyznę na przystanku autobusowym w Siemoni. Dlaczego? Bo bał się konsekwencji, ponieważ mężczyzna był zatrudniony „na czarno”.
38-latka znalazł na przystanku przypadkowy przechodzień i to właśnie on powiadomił policję. Kiedy na miejsce dotarło pogotowie, lekarz stwierdził zgon
- Sprawa była bardzo trudna, ponieważ mężczyzna nie miał przy sobie żadnych dokumentów - mówił podkomisarz Paweł Łotocki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Będzinie.
Właściciel firmy przyznał się już do postawionych zarzutów. PIP skierował wniosek do Sądu Rejonowego w Lublińcu.
- Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty. Dotyczą one niepotwierdzenia na piśmie rodzaju i warunków zatrudnienia dwóch mężczyzn przy ocieplaniu budynku mieszkalnego, jednopiętrowego w Przeczycach. Jeden z pracowników 7 października w wyniku zdarzenia wypadkowego zmarł. Drugi pracował od 1 do 7 października - mówi Beata Sikora-Nowakowska, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektora Pracy w Katowicach.
Policja postawiła 45-latkowi zarzut nieudzielenia pomocy. Prokuratura jednak nie wyklucza stawiania dalszych zarzutów.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?