- Przyjechał chłopak z pracy, usiadł na łóżku, a po chwili koledzy zorientowali się, że on nie żyje - mówi pan Marek, który odbywa karę w zakładzie karnym w Sierakowie Śląskim. - Ten człowiek miał 44 lata. Chorował na serce. Zgłaszał to, ale pracę miał dosyć ciężką. Przecież lekarz musiał go badać, zanim dostał tę robotę.
To już drugi zgon w ciągu ostatnich kilku tygodni. Więźniowie uważają, że jest on efektem słabego zainteresowania ich zdrowiem.
- Żeby pomóc drugiemu człowiekowi trzeba mieć trochę dobrych chęci, a tych nie widzę. Pewnie administracja wychodzi z założenia, że więźniom współczujcie się nie należy - mówi pan Marek. - Jeśli to się nie zmieni, takie sytuacje będą się powtarzały.
Służba więzienna potwierdza, że do zdarzenia doszło, ale szczegółów nie ujawnia.
- Obecnie trwają czynności wyjaśniające okoliczności zgonu skazanego. Po ich zakończeniu możliwe będzie udzielenie szczegółowych informacji - mówi kpt. Katarzyna Idziorek z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Opolu, któremu podlega zakład karny w Sierakowie Śląskim.
Kilka tygodni wcześniej zmarł inny osadzony. Przyczyną śmierci mężczyzny był wirus AH1N1, wywołujący tzw. świńską grypę.
- Syn zadzwonił do mnie przestraszony. Mówił że chłopak, który siedział w celi obok, zaraził się świńską grypą i zmarł – opowiada matka mężczyzny, który odbywa karę w więzieniu w Sierakowie Śląskim. – Ten chłopak był podobno codziennie dowożony do pracy w ubojni w Opolu. Źle się czuł, w końcu stan się pogorszył. Zawieźli go do szpitala, ale nie udało się mu pomóc.
Kobieta obawia się, że wirusem mogli zakazić się również inni więźniowie.
- Syn mówił mi, że jest chory. Żyję w stresie, bo nie wiem, czy to zwykła grypa, czy może też jakaś śmiertelna odmiana. Syn opowiadał, że celę, w której siedział tamten chłopak zdezynfekowali specjalnymi lampami, ale nikt im nic nie mówi. Osoby, które z nim pracowały podobno nie pojechały do pracy, ale konkretów nie znamy – mówi rozżalona kobieta. – Mój syn nie jest żadnym wielkim przestępcą. Trafił do więzienia, bo nie zapłacił mandatów. Nie chciałabym, żeby pobyt tam przypłacił życiem.
Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Opolu, pod który podlega zakład karny w Sierakowie Śląskim, potwierdza śmierć więźnia, ale nie chce ujawnić, kiedy doszło do zdarzenia, ani czy zarażenie miało związek z wykonywaną przez mężczyznę pracą w Opolu.
- Niezwłocznie przeprowadzono czynności mające na celu ustalenie czy inni skazani lub funkcjonariusze Służby Więziennej są zagrożeni. Ustalono, że nie ma takiego ryzyka - informuje kpt. Katarzyna Idziorek z OISW w Opolu.
Zdaniem służby więziennej oba zdarzenia nie mają ze sobą związku. W tej pierwszej sprawie zakończyły się już czynności wyjaśniające.
- Nie wykazały nieprawidłowości w podjętych przez naszych pracowników działaniach - zapewnia kpt. Idziorek. - Nie ma żadnego zagrożenia dla zdrowia osadzonych. Niezależnie od tego sprawę nadal bada prokuratura.
Służba więzienna odpiera też zarzuty osadzonych, że opieka medyczna jest niewystarczająca i zapewnia, że jest ona „zgodnie z obowiązującymi przepisami”.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?