Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dom Dziecka w Lublińcu był zarządzany niezgodnie z filozofią powiatu. Tylko co to znaczy?

Aneta Kaczmarek
Dom Dziecka w Lublińcu bez dyrektora
Dom Dziecka w Lublińcu bez dyrektora Fot. Aneta Kaczmarek
Dom Dziecka w Lublińcu, a właściwie Centrum Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych czekają zmiany. Zarząd powiatu usunął ze stanowiska dyrektora, Barbarę Rosowicz-Włoch. Do czasu konkursu p.o. dyrektora została dotychczasowa wychowawczyni.

Dom Dziecka w Lublińcu działał niezgodnie z filozofią powiatu, dlatego zarząd powiatu usunął ze stanowiska dyrektora Barbarę Rosowicz-Włoch. Jaka jest filozofia powiatu - trudno stwierdzić. Być może odpowiedź przyniesie kontrola.

Z dniem 31 marca pełniącą obowiązki dyrektora Centrum Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych Lublińcu została dotychczasowa wychowawczyni, Anna Boczkowska, która otrzymała uprawnienia do prowadzenia bieżącej działalności w zakresie funkcjonowania centrum. Będzie je sprawować do czasu ogłoszenia konkursu na dyrektora.

Co było przyczyną tej zaskakującej decyzji zarządu powiatu, wokół której z każdym dniem pojawia się coraz więcej spekulacji? Otóż, działania "niezgodne z filozofią powiatu".

- Powiatowe Centrum Pomocy Rodziny prowadzi kontrolę, która wciąż trwa, ale wiadomo już, że są elementy, które wskazują iż nie wszystko działa w sposób, w jaki to widzieliśmy - powiedział podczas poniedziałkowego posiedzenia zarządu powiatu wicestarosta Tadeusz Konina. - Ta decyzja dojrzewała w nas dosyć długo. To jest centrum, na które składają się trzy oddzielne placówki, które powinny mieć swoją samodzielność i niezależność. Dom z opiekunem ma stwarzać dzieciom namiastkę rodziny. Niestety utracono ten element, tą samodzielność. Nastąpiła natomiast próba zarządzania całością, a nie o to chodziło - twierdzi Konina. - Również komunikacja między dyrektorką a pracownikami nie była dobra, dochodziło do nieporozumień - mówi wicestarosta.

W skrócie i oficjalnie - chodziło o to, by Rosowicz-Włoch koordynowała i zarządzała, nie ingerując w to, co dzieje się w poszczególnych domach.

Pytanie tylko, czy takie zarządzanie jest w ogóle możliwe? - To nie są dzieci z domów z fortepianami. Ludzie, którzy podjęli tę decyzje nie mają pojęcia, jak to wygląda od środka. Nie ma osoby, i mówię to z pełną odpowiedzialnością, która to będzie w stanie to ogarnąć, pozyskać tylu sponsorów. Pani Basia stworzyła swoistą społeczność rodzin zaprzyjaźnionych i sponsorów, którzy uczestniczyli w życiu dzieci, kładła ogromny nacisk na kształtowanie określonych zachowań, oczywistych w "normalnych" domach, a obcych tym dzieciom - mówi Ilona Dziurkowska, która wraz z mężem Zdzisławem od kilku lat stanowi rodzinę zaprzyjaźnioną czterech dziewczynek.

Sama dyrektorka decyzji starostwa nie chce komentować. Co jest jej przyczyną, tego póki co nie wiadomo. Być może odpowiedź przyniesie kontrola. Powinna, bo na razie wokół sprawy jest wiele niepotrzebnych domysłów i spekulacji.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto