Radna Joanna Bąk zapowiada walkę z regulaminem naboru do przedszkoli. Zdaniem radnej jego zapisy dyskryminują młode matki. - To nie jest problem, który pojawił się wczoraj, ale trwa od lat. Jak kobieta, która urodziła dziecko ma wrócić do pracy, kiedy warunkiem przyjęcia dziecka do przedszkola jest zatrudnienie obojga rodziców - zastanawia się radna.
Trudno nie przyznać jej racji. Wszak to nie czasy, kiedy jedynym celem w życiu kobiety jest urodzenie dziecka. Współczesne panie pragną rozwijać się zawodowo, bez rezygnowania z rodziny.
Regulamin naboru do przedszkoli niestety im to uniemożliwia. - Przychodzą do mnie matki i pytają jak mają wrócić do pracy, skoro nie mają z kim zostawić dzieci? Jak długo można żyć z jednej pensji? Jeśli matka jest na urlopie wychowawczym, to sprawa wygląda zupełnie inaczej, bo przecież ma zatrudnienie. Co jednak z tymi kobietami, które dopiero chcą podjąć pracę? - pyta radna. Lubliniec nie jest w tym temacie niechlubnym wyjątkiem, bo podobnie działają przedszkola w całym kraju.
Sprawa nie dotyczy też jedynie matek. - Z zawodu jestem fotografem, pracuję na umowie o dzieło, żona jest na etacie. Moja córka nie dostała miejsca w przedszkolu, bo oficjalnie nie mam pracy. Mógłbym ją mieć, ale nie mam z kim zostawić dziecka. A nikt też nie zagwarantuje mi, że jak tylko podpiszę umowę, to od ręki córka dostanie miejsce w przedszkolu - mówi pan Krzysztof z Rybnika.
W kropce jest też pani Justyna z Lublińca. Kobieta ma 31-letni i jak sama twierdzi, to najwyższa pora, by wreszcie podjąć pracę. - To moje drugie dziecko. Z pierwszym jakoś się udało, bo w przedszkolu były wolne miejsca. Teraz jednak mam problem. Drugie dziecko ma 2,5 roku. W przyszłym roku mogłoby pójść do przedszkola, ale nie mam szans, żeby do tego czasu podjąć pracę - żali się kobieta.
Ona i jej mąż pochodzą z okolic Poznania. W Lublińcu nie mają żadnej rodziny. - Jeśli muszę pójść na większe zakupy, a męża nie ma w domu, zostawiam dziecko z sąsiadką, ale to tylko na chwilę. Nie mam nikogo, kto zostałby z nim zostać dłużej, żebym mogła pójść do pracy. Przecież z dzieckiem na ręku tego nie zrobię - żali się pani Justyna.
Kobiety nie stać jej na niańkę, więc obawia się, że najprawdopodobniej jej plany zawodowe znów przesuną się w czasie.
Okazuje się, że przed kilkoma dniami, wprowadzono propozycję zmiany w regulaminie, która tej konkretnej kobiecie daje szansę na umieszczenie dziecka w przedszkolu. - Faktycznie na komisji rewizyjnej pojawiła się dyskusja nt. zmiany warunków naboru do przedszkoli. Wcześniej widniał w nim zapis, że w pierwszej kolejności przyjmowane są m.in. dzieci obojga rodziców pracujących, już uczęszczające do przedszkola oraz ich rodzeństwo. Teraz to się zmieni i w pierwszej kolejności będzie też przyjmowane rodzeństwo dzieci uczęszczających do przedszkola, ale wykreślony zostanie warunek o zatrudnieniu rodziców - mówi Anna Anna Jonczyk-Drzymała, zastępca burmistrza Lublińca.
Dla pani Justyny nowy zapis rozwiązuje sprawę. Co jednak z mamami, które urodziły pierwsze dziecko? - To faktycznie jest problem i nie wiem, czy w sytuacji gdy brakuje miejsc w przedszkolach, jego rozwiązanie będzie możliwe - przyznaje Jonczyk-Drzymała.
Kto pierwszy?
O przyjęciu do przedszkola decydują warunki, określone w regulaminie placówki.
W pierwszej kolejności przyjmowane są 6-latki, które od 1 września 2013 r. nie pójdą do szkoły i będą musiały kontynuować przygotowanie przedszkolne; 5-latki odbywające roczne obowiązkowe przygotowanie przedszkolne; dzieci matek lub ojców samotnie wychowujących; dzieci matek lub ojców ze znacznym stopniem niepełnosprawności bądź całkowicie niezdolnych do pracy; dzieci z rodzin zastępczych; dzieci już uczęszczające do danego przedszkola i ich rodzeństwo.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?