Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Charytatywny piknik "Pożegnanie lata" w Boronowie [ZDJĘCIA]

Piotr Ciastek
Piotr Ciastek
Gminny Ośrodek Kultury w Boronowie przy wsparciu wójta gminy Krzysztofa Bełkota oraz licznej grupy ludzi dobrej woli zorganizowali piknik "Pożegnanie lata". Cała impreza skupiała się na pomocy w zbiórce na leczenie chorej Paulinki.

W sobotę 21 sierpnia w Boronowie odbył się festyn na zakończenie wakacji połączony z charytatywną zbiórką na rzecz 6-letniej Paulinki.

- Pogoda dopisała, podobnie jak uczestnicy. Festyn uatrakcyjnił m.in. turniej piłkarski najmłodszych zawodników. Grali też oldboje. Na koniec turniejów wręczono puchary i medale. Każde dziecko otrzymało medal. Impreza była udana, a dodatkowo przyświecał jej charytatywny cel - mówił wójt gminy Boronów, Krzysztof Bełkot.

Festyn opierał się głównie na atrakcjach dla dzieci. Do realizacji wydarzenia włączyło się dużo osób dobrej woli, które same zaoferowały swoje usługi. Wśród nich znalazł się właściciel jeepa, który zabierał chętne rodziny na przejażdżki. Swoją amerykańską limuzynę na przejażdżki zaoferował też inny kierowca z okolicy.

Jedną z atrakcji był też samochód Służby Więziennej. Funkcjonariusze prezentowali wyposażenie takiego wozu, a nawet zakuwali dzieci w kajdanki i zabierali je do wnętrza pojazdu i na sygnale wozili po terenie imprezy.

W wydarzeniu brali też udział strażacy z Boronowa, którzy prezentowali sprzęt gaśniczy i pokazywali jak wygląda ich codzienna praca. Obecna była też straż pożarna z Olszyny.

- Wśród atrakcji dla dzieci było m.in. robienie warkoczyków, tatuaży brokatowych, zamykanie w bańkach mydlanych. Obecne były też u nas mażoretki, które przysłała pani dyrektor z GOK-u w Herbach. To pokazuje, że współpraca pomiędzy domami kultury jest warta docenienia - mówi Ewa Stefanik, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Boronowie.

Nie zabrakło też występów scenicznych zaproszonych na wydarzenie solistów i zespołów. Festyn zakończył się dyskoteką pod chmurką.

Podczas imprezy na rzecz chorej 6-latki udało się zebrać 7475 zł.

Paulinka potrzebuje pomocy

Paulina urodziła się w 40 tygodniu ciąży, oceniona została na 10 punktów w skali Apgar. Badania wykonane w szpitalu nie wykazały niczego niepokojącego. Kilka dni po porodzie rodzice zauważyli bardzo jasne plamy widoczne tylko w świetle słonecznym. Z czasem plamy stały się ciemniejsze. Paulinka dostała skierowanie na oddział neurologii dziecięcej. Na podstawie wywiadu i licznych plam typu cafe au lait została wydana diagnoza: neurofibromatoza typu 1. Innych charakterystycznych objawów choroby nie stwierdzono.

Tydzień po swoich pierwszych urodzinach, Paulina zaczęła wysoko gorączkować. Badania były jednoznaczne - zakażenie układu moczowego. Niestety antybiotyk nie zadziałał, zmiana leku nie poprawiła stanu jej zdrowia. Paulinka trafiła do szpitala na oddział pediatrii. Wykonano wtedy m.in. RTG klatki piersiowej, który wykazał zmianę w okolicy prawego płuca. Podejrzewano torbiel. Dla zyskania pewności wykonano dodatkowe badania w tym markery nowotworowe. Skierowano Paulę na oddział chirurgii dziecięcej, gdzie zrobiono biopsję guza. Po miesiącu otrzymaliśmy wynik: guz o charakterze neurofibroma. Tym samym potwierdziła się wstępna diagnoza.

Co 3 miesiące Paulina przebywała w szpitalu, gdzie miała wykonywane badania. Niestety za każdym razem rezonans wykazywał nieznaczną progresję guza śródpiersia i guza prawej ręki wraz ze splotem barkowym. Konsultowaliśmy się z wieloma specjalistami m in. z neurochirurgiem i chirurgiem onkologiem. Każdy z nich zalecał postawę wyczekującą. Rodzina konsultowała się także u genetyka. Zaproponował wykonanie testu genetycznego. Jego wyniki pokazały, że choroba, z którą mierzy się Paula to na pewno neurofibromatoza typu 1.

Niedługo po 4. urodzinach Pauliny badanie rezonansem wykazało, że guz śródpiersia urósł i uciska na rdzeń kręgowy. Konieczna była operacja. Niestety guz jest bardzo duży i udało się usunąć tylko tę część, która powodowała ucisk na rdzeń kręgowy. Po operacji Paula bardzo szybko wróciła do dawnej sprawności. Niestety rok po udanej operacji okazało się, że guz powoli odrasta.

Jedyną szansą na zahamowanie wzrostu guzów jest nowatorski, nierefundowany lek. Aby rozpocząć leczenie, rodzina musi zebrać środki na przynajmniej półroczną terapię. Skuteczne leczenie może trwać nawet kilka lat.

- Szansa dla naszej córki może kosztować nawet kilka milionów złotych! To pieniądze, których sami nie jesteśmy w stanie zdobyć, dlatego prosimy o pomoc w ratowaniu Pauliny - apelują rodzice dziewczynki.

Zbiórka prowadzona jest na: siepomaga.pl

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto