Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Były naczelnik starostwa, Jarosław W. usłyszał wyrok 2 lat w zawieszeniu na 4 lata

AKC
Fot. Wojciech Gembała
W pierwszym z dwóch procesów sąd uniewinnił byłego naczelnika. W drugim wymierzył mu karę więzienia w zawieszeniu.

Śledztwo w sprawie Jarosława W. prowadziła prokuratura w Częstochowie wraz z CBA. Jarosławowi W. postawiono szereg zarzutów, m.in. sfałszowania dokumentacji geodezyjnej w aż 116 przypadkach i złamanie tzw. ustawy antykorupcyjnej.

Jednym ze środków zapobiegawczych zastosowanych przez sąd, oprócz poręczenia majątkowego i dozoru policyjnego, był zakaz pełnienia funkcji naczelnika. Mimo to jeszcze przez 10 miesięcy sprawował swoją funkcję.
W trakcie procesu Jarosław W. tłumaczył, że wykonywał jedynie polecenia swojego przełożonego, czyli w tym wypadku starosty lublinieckiego. Sąd Rejonowy w Lublińcu dał wiarę jego wyjaśnieniom.

- Stan faktyczny w tej sprawie był bezsporny. Wobec oskarżonego został orzeczony środek zapobiegawczy w postaci zawieszenia w czynnościach służbowych. Pomimo to pełnił nadal czynności naczelnika i wydawał decyzje - mówiła podczas ogłoszenia wyroku 17 kwietnia br. sędzina.

Sąd doszedł do przekonania, że nie ma podstaw do przekonania, że naczelnik działał umyślnie.
- Oskarżony poinformował starostę o orzeczonym wobec niego zakazie. Oskarżonemu miano przekazać informacje, że sprawa jest wyjaśniana, że są pewne wątpliwości, prokuratura miała udzielać informacji, że postanowienie jest nieprawomocne, że chodzi o to, aby nie miał kontaktu z innymi pracownikami wydziału, którzy zostali przeniesieni do innych komórek w starostwie. O takich krokach był informowany. Oskarżony miał pełnić swoje obowiązki, nikt ze starostwa nie miał wątpliwości, czy może wydawać decyzje. Wszyscy wiedzieli, w tym również starosta, że te decyzje wydaje. Zdaniem sądu nie można przypuszczać, że godził się na popełnianie przestępstwa. Robił to w sposób jawny, wszyscy o tym wiedzieli i trudno uznać, że wiedział, że taka sytuacja w przyszłości wyniknie - uzasadniała wyrok sędzia.

W poniedziałek finału doczekał się inny proces. Otóż, Jarosław W. zataił w oświadczeniach majątkowych za lata 2008-2010 fakt prowadzenia działalności gospodarczej.

Mężczyzna próbował ominąć przepisy ustawy antykorupcyjnej, rejestrując firmy świadczące usługi geodezyjne najpierw na swoją matkę, a później teściową. W rzeczywistości miał sam przyjmować i realizować zlecenia pobierając za to wynagrodzenie. W świetle zeznań przesłuchanych świadków sąd uznał, że należy przypisać oskarżonemu dokonanie przestępstwa w warunkach ciągu przestępstw.

- Oskarżony w okresach, kiedy składał oświadczenia majątkowe był naczelnikiem Wydziału Geodezji i Kartografii, Gospodarki Mieniem, później Gospodarowania Nieruchomościami Skarbu Państwa i Gospodarki Mieniem. Jako taka osoba był upoważniony decyzjami starosty do wydawania decyzji administracyjnych w jego imieniu. Zgodnie z ustawą osoby, które wydają takie decyzje, nie mogą prowadzić działalności gospodarczej, zarówno na własny rachunek, jak i wspólnie z innymi osobami, a także zarządzać taką działalnością, czy być choćby być jej pełnomocnikiem - wyjaśniła sędzia. Za dopuszczenie się tego przestępstwa skazała Jarosława W. na rok pozbawienia wolności.

Łączna kara wyniosła jednak 2 lata w zawieszeniu na 4 lata. Sąd uznał bowiem, że jest winien również pozostałych zarzutów.

Jarosław W. fałszował dokumenty, podbijając je pieczątką i podpisem zaprzyjaźnionego geodety. Nie były to oryginały podpisów, a jedynie ich komputerowe skany. Dokumentacja została sfałszowana w ten sposób aż 116 razy w 2008 i w 2009 roku.

Co do tej działalności sąd nie miał najmniejszych wątpliwości. Uniewinnił oskarżonego jedynie od zarzutu 102, w przypadku którego zarówno KERG (księga ewidencji prac geodezyjnych - przyp. red.) oraz data były niezgodne, co uniemożliwiło ustalenie stanu faktycznego.

Mężczyzna fałszował dokumenty dotyczące prac geodezyjnych, ich zgłoszenia, szkice map, sprawozdania techniczne, protokoły przejęcia nieruchomości, szkice polowe itd. Organy ścigania zabezpieczyły komputer, na którym znajdował się skan pieczątki.

Za fałszowanie dokumentacji sąd skazał Jarosława W. na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 4 lata oraz grzywnę w wysokości 5 tys. zł. Okolicznością łagodzącą jest w opinii sądu niekaralność byłego naczelnika oraz przyzwolenie zaprzyjaźnionego geodety, którego pieczątką posługiwał się Jarosław W.

- Nie ma wątpliwości, że oskarżony fałszował, tzn., że czynił pozory, że dokumenty, które zostały wyszczególnione w zarzucanych mu czynach są wystawiane przez geodetę. Fakt, że odbywało się to za jego przyzwoleniem, nie zwalnia oskarżonego z odpowiedzialności - stwierdziła sędzia.
Fakt ten jednak miał wpływ na złagodzenie wymiaru kary. Podobnie zresztą jak niekaralność Jarosława W. A

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto