Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bądźmy uważni! Ukąszenie przez niewinnego z pozoru owada, może być tragiczne w skutkach.

Aneta Kaczmarek,Bartłomiej Romanek
Specjaliści apelują - nie ignorujmy pszczół, os i szerszeni! Dowodzi tego tragiczny wypadek, do którego doszło w sobotę w Mzykach. 50-letni mężczyzna zmarł po użądleniu przez szerszenia. Specjaliści alarmują, by w kontakcie z tymi owadami zachować szczególną ostrożność, gdyż jej brak może być tragiczny w skutkach.

W weekend 50-letni mężczyzna zginął w Mzykach po użądleniu przez szerszenia.
Dla przeciętnego człowieka jedno ukąszenie szerszenia nie jest niebezpieczne. Zmienia się to, gdy ukąszeń jest więcej albo kiedy osoba jest uczulona na jad, jak było w przypadku zmarłego mężczyzny. W takiej sytuacji użądlenie może być niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia.
Do wielu tragedii z udziałem pszczół, os czy szerszenie często dochodzi, gdy ludzie próbują samodzielnie usuwać gniazda owadów.
Przez kilka lat zajmowała się tym straż pożarna, ale od lipca 2009 roku po rozporządzeniu Komendanta Głównego PSP, strażacy interweniują tylko w określonych wypadkach. Gniazda mogą usuwać tylko w budynkach użyteczności publicznej lub jeśli bezpośrednio zagrażają osobom o ograniczonych możliwościach poruszania, czyli dzieciom, chorym, niepełnosprawnym lub starszym.
- W związku z tym liczba interwencji strażaków drastycznie spadła. W 2009 r. lublinieccy strażacy wyjeżdżali do 212 zdarzeń, rok później do 94, w 2011 r. już tylko do 71, a do lipca br. usunęli tylko 14 gniazd tych niebezpiecznych owadów - mówi Piotr Parys oficer prasowy lublinieckiej straży pożarnej.
Zdecydowanie więcej roboty mają strażacy z Żor. Tylko w lipcu na 23 zgłoszenia aż 9 dotyczyło usunięcia gniazda os lub szerszeni.
- To i tak niewiele. Były lata, kiedy wyjeżdżaliśmy do zgłoszeń co chwilę - mówi Marek Zdziebło, rzecznik prasowy Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Żorach.
Jak wskazują statystyki, w ostatnich latach w północnej części województwa śląskiego liczba gniazd rośnie. Szerszenie czy pszczoły coraz częściej zakładają swoje kolonie na poddaszach budynków mieszkalnych. Zdarza się też, że budują gniazda nawet w ziemi. - W żadnym przypadku nie należy lekceważyć takich gniazd, ani tym bardziej samemu próbować je usunąć - mówi Robert Szlufik, który zajmuje się usuwaniem niebezpiecznych owadów.
Ze świadomością ludzi jest jednak różnie. - Wciąż zdarza się, że ludzie ignorują krążące w okolicy domu owady. Najbardziej niepokojące są sytuacje, kiedy robią to rodzice małych dzieci, zapominając, że żywe pszczoły z Pszczółką Mają nie mają nic wspólnego. Kiedyś np. mała dziewczynka podniosła leżącego na ziemi szerszenia. Nic jej jej się nie stało, ale w przypadku dziecka to mogło skończyć się tragedią. Na szczęście większość rodziców wykazuje się większą świadomością - dodaje Zdziebło.
Brak rozwagi kilkuletniego dziecka można usprawiedliwić. Co innego w przypadku dorosłych.
- Kilka lat temu pewien mężczyzna sam próbował usunąć gniazdo szerszeni. Pierwsza próba zakończyła się poparzeniem wrzątkiem, dwoma użądleniami i hospitalizacją, druga kolejnym użądleniem, a trzecia pożarem domu - dodaje Szlufik.
Dlatego jeśli znajdziemy na terenie naszej posesji gniazdo, musimy zadzwonić po specjalistyczną firmę. Ich wykaz wraz z numerami telefonów jest dostępny w poszczególnych komendach straży pożarnej lub na ich stronach internetowych. Koszt takiej usługi to ok. 120-200 zł w zależności od wielkości roju i położenia gniazda. W blokach i budynkach wielorodzinnych do usunięcia gniazda zobowiązany jest administrator.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto