Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

27 września 1981: tego dnia zginął nasz mistrz olimpijski, Bronisław Malinowski

Redakcja MM
Redakcja MM
fot. dd/mmgrudziadz.pl
fot. dd/mmgrudziadz.pl Ilustracja Redakcji MM
Lekarz podszedł tylko do wraku, przez okno w aucie zmierzył puls Malinowskiego i odszedł machając tylko ręką. Ludzie mówili żeby reanimować, że to przecież Bronek Malinowski, ale chyba nawet nie próbowano - wspomina mieszkaniec powiatu świeckiego. - Wszyscy byliśmy w szoku...

- To był bardzo ładny, słoneczny dzień. Niedziela - wspomina grudziądzanka. - Korzystaliśmy z pogody w wolny dzień, więc pojechaliśmy z mężem i dzieckiem nad jezioro i pospacerować po Borach Tucholskich. Chodziliśmy niedaleko drogi i wtedy drogą przejechał Bronek Malinowski. Nie wiedziałam, że tego dnia zobaczymy go jeszcze raz....
Państwo Kwiatkowscy po leśnym spacerze wybrali się z wizytą do rodziny. Na wieś, niedaleko Rulewa, z którego pochodził Bronek Malinowski. Wypili kawę, do bagażnika syrenki zapakowali worek ziemniaków i ruszyli w stronę Grudziądza. Mieli może 20 minut drogi. Właśnie wjeżdżali na most nad Wisłą w Grudziądzu...
- Z samego wypadku pamiętam tylko ostre hamowanie. Dwa, może trzy auta przed nami, jakiś osobowy samochód zderzył się z ciężarówką. Wszyscy stanęli. Mąż wysiadł zza kierownicy i pobiegł zobaczyć co się dzieje - wspomina grudziądzanka.
Z aut wysiedli też inni kierowcy. Przyjechały służby ratunkowe i policja.
- Mój mąż też pomagał. Na moście nie było przejazdu, więc od razu ustawił się długi korek. Wyglądało, że akcja potrwa długo, więc wzięłam córkę na ręce i postanowiłam wrócić do Grudziądza przez most na piechotę - mówi Gabriela Kwiatkowska. Dopiero wtedy zobaczyła, że za kierownicą rozbitej osobówki siedzi Bronisław Malinowski. - Nie miałam wątpliwości. Był u szczytu sławy, wszyscy go wtedy znali. Bronek siedział pochylony na bok, od razu było widać, że nie żyje... - wspomina Gabriela Kwiatkowska.
W korku, kilkanaście samochodów za Kwiatkowskimi stał Wojciech Stefański. - Kiedy podbiegłem na miejsce wypadku, ludzie próbowali ściągnąć tył samochodu Malinowskiego z barierki. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba nie dali rady. Po chwili przyjechała karetka. Lekarz podszedł tylko do wraku, przez okno w aucie zmierzył puls Malinowskiego i odszedł machając tylko ręką. Ludzie mówili żeby reanimować, że to przecież Bronek Malinowski, ale chyba nawet nie próbowano - wspomina mieszkaniec powiatu świeckiego. - Wszyscy byliśmy w szoku.
Więcej przeczytacie w artykule Łukasza Ernestowicza "30 lat temu zginął Bronisław Malinowski, mistrz olimpijski. Czarny dzień polskiego sportu wspominają świadkowie wypadku" opublikowanym w portalu mmgrudziadz.pl.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Miała 2 promile, rozbiła auto i uciekła

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 27 września 1981: tego dnia zginął nasz mistrz olimpijski, Bronisław Malinowski - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto